29.

671 40 5
                                    

Następnego dnia odbył się klub pojedynków. Florence z Friedrichem próbowali zachowywać się normalnie i prawie im się to udało jednak  Severus, który potrafił zobaczyć najmniejszą zmianę w dziewczynie, widział, że coś się stało między nią a profesorem. Ślizgon założył, że Friedrich jak zwykle za mocno na nią naciskał stąd to napięcie między nimi. Żadne z nich również nie chciało wyprowadzać chłopaka z błędu. Tak było najbezpieczniej. Jednak po kilku dniach kiedy to Friedrich z Florence nadal siebie unikali Severus nie wytrzymał. 

- Co on Ci zrobił?- spytał chłopak. Florence, która dziobała swój obiad, spojrzała na niego pytająco. 

- Friedrich. Unikasz go jak ognia. Nawet na niego nie patrzysz. 

Honey cudem tylko nie zaróżowiła się.

- Nic nie zrobił. Mieliśmy.. Małą sprzeczkę. - odparła wymijająco mając nadzieję, że chłopak zaraz odpuści ten temat. Jednak Snape kontynuował.

 - Mam iść do niego? Każę mu się odwalić. - powiedział i już wstawał od stołu jednak Flo pociągnęła go za rękaw w dół. 

- Siadaj i nie wydurniaj się. 

- O co wam poszło?- spytał zaraz.

- O to co zawsze. Co się ze mną dzieje. - odparła, nie zagłębiając się w szczegóły takie jak, że wiedziała o nim i o Hugo. Snape zmarszczył nos. 

- Staje się powoli upierdliwy. Jeszcze raz spróbuje coś z ciebie wyciągać a już wtedy będzie miał do czynienia ze mną. - zagroził chłopak. Florence wiedziała, że mówił to poważnie. Wiedziała już, że musi wyjaśnić całą sprawę z Friedrichem zanim to nastąpi.

.

.
Na śniadaniu jak zwykle była poranna poczta. Uczniowie dostawali listy z domu, paczki jak i prenumeraty czasopism i gazet. Florence jak zwykle otrzymała swojego Proroka Codziennego oraz krótki list w którym Lawrence chwalił się, że w końcu zaczął pracować normalnie w szpitalu i w tym miesiącu już pieniądze od rodziców nie będą mu potrzebne. Dziewczyna uśmiechnęła się czytając list jednak zaraz ten zszedł jej z twarzy kiedy napotkała spojrzeniem Friedricha przy stole nauczycieli. Jak ona zbladła to tak ten oblał się rumieńcem i zakrztusił swoim tostem tak mocno, że Trelawney musiała zacząć walić go po plecach. Prefekt naczelna wróciła do swojego śniadania i gazety jednak zobaczyła, że coś jej nie pasowało. Rookwood ani Severus, który potrafił wciągnąć pół świniaka z bekonu na śniadanie, teraz nic nie jedli tylko patrzyli się na swoje listy. 

- Co jest?- spytała w końcu i odłożyła widelec. Ślizgoni spojrzeli po sobie a Severus dał jej swój list. Dziewczyna czytała i nic z tego nie rozumiała.

- On sobie żartuje, prawda?- spytała w końcu. Snape pokręcił głową.

 -Nie. Czarny Pan naprawdę zaprasza nas na imprezę z okazji walentynek. 

- Zamierzacie tam iść?- spytała w końcu Flo kiedy dotarło do niej, że to nie są żarty i wąż naprawdę zamierza udekorować Malfoy Manor w serduszka. 

- Nie mamy chyba większego wyboru. Pozwolił mi jednak wziąć kogoś ze sobą. Tobie też Smarku?- spytał Rookwood który już odzyskał apetyt i jadł jajecznice. Para spojrzała po sobie i pokręcili głowami. 

- Czarny Pan zaprosił mnie i Florence imiennie. Widocznie chce aby tam się pojawiła. 

- Pójdziesz tam?- spytał zdziwiony Augustus. Jednak zamiast dziewczyny odpowiedział Snape.

 - Oczywiście, że nie. Obiecałem, że jej w to nie wciągnę i zamierzam słowa dotrzymać. 

Florence uśmiechnęła eis delikatnie słysząc go oraz widząc jak był tego pewien.

Początek(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz