Rozdział 27

133 8 3
                                    


Nasi bohaterowie wracają na Koniec Świata.

Plaga:Wreszcie dom,miesiąc nas
- nie było
Czkawka:A tylko pięć dni w
- Carimie
Eygon:To wada mieszkania tak
- daleko od ojczyzny,lecisz półtorej tygodnia a tylko pięć dni jesteś
Apollion:Skoro już mowa o
- ojczyźnie,Czkawka?
Czkawka:Tak?
Apollion:Coś mi obiecałeś zanim
- polecieliśmy na Kharre
Czkawka:Co?
Apollion:Dobrze wiesz co
Czkawka:Dobra pamiętam,kiedy
- chcesz lecieć?
Apollion:Jeszcze dziś
Czkawka:Co?zlituj się dopiero
- co wróciliśmy a tak serio jeszcze lecimy a ja zmęczony jestem
Apollion:Nie,ostatnio bardzo
- dużo się dzieje a niedługo na Szczyt Arcysmoka mamy wreszcie lecieć,więc jeszcze dziś lecimy
Czkawka:W porządku
Plaga:Czemu kurwa mój dom
- się pali?!
Czkawka:Crane
Plaga:Zabiję,zabiję
Eygon:Wszyscy wiedzieliśmy że
- to się stanie jak samego go zostawisz
Apollion:Wiecie co?myślę że
- to nie Crane
Czkawka:Czemu?
Apollion:W zatoce są wraki
- statków i ciała
Czkawka:Zakon
Eygon:Lądujemy

Po wylądowaniu zobaczyli że podczas ich nie obecności Zakon zaatakował Koniec Świata,i jeszcze Creina pijącego wino z Alastorem,także Arianne siedzącą obok,Mercy i Marie sprzątające ciała.

Apollion:Wow,serio?wy nic nie
- robicie a one ciała sprzątają?
Crane: Świetnie,wrócili wreszcie
- z wakacji
Plaga:Macie wodę żeby mój dom
- ugasić?

Crane bierze butelkę wódki i tylko bardziej wznieca płomień poprzez wrzucenie jej do ognia.

Plaga:Jesteś takim śmieciem
- wiesz?
Crane:Wiem
Alastor:Jak oni wogóle ten dom
- podpalili?
Crane:Ja go podpaliłem
Alastor:Czemu?
Crane:Mówiłem mu że to zrobię
Plaga:Achhh,idę po wodę
Czkawka:To był jeden
- zmasowany atak czy wiele słabych?
Crane:Wiele ataków, pierwsze
- kilka musiałem sam odeprzeć
Maria:O cześć!już jesteście
Alastor:Już?miesiąc ich nie było
Crane:I postanowiłem że zostaje
Czkawka:To z tej okazji pijecie?
Alastor:Nie,tak tylko,jak się było
- w celi przez jakieś trzysta lat to chce mi się napić dobrego wina
Czkawka:Czy to nie wino z
- mojego domu?
Alastor:eeeeee,nie!
Mercy:Plaga,choć mi pomóż
- spalić ciała
Plaga:Możesz je do mojego domu
- porostu wrzucić
Mercy:Będzie ci się chciało ich
- szczątki sprzątać?
Plaga:Dobra nie
Mercy:To choć
Apollion: Czkawka ty też choć
Czkawka:Daj chwilę
Apollion:Nie,zaraz coś się stanie
- i nie polecimy już
Czkawka:Okej już idę
Crane:A jej o co chodzi?
Czkawka:Na Berk chce lecieć
- żeby mojego ojczulka zaprosić na nasz ślub
Crane:Ślub kiedy?
Czkawka:Za dwa miesiące
Crane:Będę
Czkawka:Przecież- wiesz co?
- nie ważne

Czkawka tylko bierze coś do jedzenia i znowu leci,tym razem na Berk...

Cztery dni później

Czkawka zaczynał rozpoznawać klimat i krajobraz archipelagu.
Ale myślał że nigdy tu już nie wróci,niestety,mylił się.

Apollion:Która to?
Czkawka:Tamta
Apollion:Jaka mała wioseczka,
- jakim cudem oni cię tam nie lubili?
Czkawka:Mieli swoje powody

Wylądowali trochę za domem wodza i po cichu podeszli do okna.Tam Czkawka zobaczył coś co go bardzo rozgniewało.
Stoick miał nową rodzinę, żonę,trzy letnią córeczkę,i bawił się z nią,coś czego on nigdy z nim nie robił.
Nie wytrzymał,łokciem wybił szybę po czym wszedł do środka i szybko zastrzelił zarówno żonę jak i mała dziewczynkę,Stoick wziął miecz i próbował walczyć ale Czkawka walczył z lepszymi i już po chwili odciął Stoickowi rękę w której miał miecz.
Stoick:(płacze)Czemu?co ja ci
- zrobiłem?kim ty jesteś?

Czkawka zdejmuje hełm i się uśmiecha.

Czkawka:Twoją przeszłością,
- którą chciałeś porzucić

Kopnął go po czym przewalił się na plecy,wyjął skalpel,i wbił go w klatę wikinga po czym otworzył ją i wyrwał mu serce,nagle Sączyślin wchodzi do domu,z toporem atakuje szatyna ale on blokuje uderzenie łapiąc topór i sztuczną rękę którą była prawie
niezniszczalna.Wyrwał mu topór,jeden zamach,odciął rękę,drugi zamach,niema głowy, wychodzi na zewnątrz tam cała wściekła wioska gotowa by pomścić swego wodza.
Czkawka zaśmiał się szyderczo po czym rozpoczął rzeź,ciało za ciałem upadało na ziemię,aż w końcu zostali tylko oni,jego dręczyciele,banda Smarka,tych których od zawsze chciał zamordować,Astrid z okrzykiem bojowym rzuciła się na pokrytego w krwi jeźdźca,złapał za broń,tylko nie sztuczną ręką a normalną wyrwał topór i złamał go,rewolwer chwycił w rękę,trzy strzały,Astrid,Szpadka,Mieczyk,cała trójka leżała na ziemi bez życia.
Czkawka:Sączysmarku,kuzynie
- co zrobisz?będziesz się ze mnie
nabijał?jak to wolno zabiłem całą wioskę?nie,żadnej z tych rzeczy,ty,umrzesz

Był na tyle blisko że wbił skalpel w głowę,otworzył ją,i rozkruszył czaszę,poczym wyjął mózg,zaskakująco małego rozmiaru
Czkawka: Śledzik!Nigdy nic mi
- nie zrobiłeś,ale,też nic nie zrobiłeś żeby mi pomóc,za to masz pięć sekund na ucieczkę
jeden,dwa,

Śledzik zaczyna biec

Czkawka:Trzy cztery pięć

Strzela mi rewolwerem w plecy,podchodzi bliżej,i resztę magazynka wyładowuje na głowie.Po tym zaczyna się maniakalnie śmiać,deszcz już padał a woda zmyła całą krew z niego,nagle ten znajomy głos, Czkawka, usłyszał,wyrwał go z objęć szaleństwa,i otworzył oczy,stał przed oknem wraz z Apollion i widział to co właśnie zabił,Stoicka z córką i żoną jedzących obiad w salonie,to wszystko co właśnie zrobił,było wytworem jego wyobraźni,był zdruzgotany,to co on zrobił,nigdy by czegoś tak okropnego nie zrobił,a,co,jeśli właśnie zrobił by to?przecież to wyglądało jakby planował co zrobić,nienawidził Stoicka ale nie zabiłby go.

Apollion: Czkawka wszystko w
- porządku?
Czkawka:Tak
Apollion:Miałeś rację,choć
- spadamy,nic tu po nas
Czkawka:Tak,nic tu po nas

836 słów

Teraz szczerze napisać kto myślał że moment gdy Czkawka mordował całą wioskę był prawdziwy??????
Jeszcze w tym tygodniu zakończę Nigdy część 1

Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt







NigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz