Rozdział 23

156 7 5
                                    

NARRATOR

Jeźdźcy wraz z Shayiem zbliżali się powoli do Kharry która nie naturalnie była bardzo zamglona.

Shay:Czkawka!podleć tu!
Czkawka:Co się dzieje?
Shay: Coś mocno nie tak,już
- powinni nas widzieć i trąbami obwieścić nasze przybycie
Czkawka:Nigdy tu nie byłem
- więc nie wiem
Plaga:O czym rozmawiacie?
Shay:Plaga czy w takiej mgłę
- doktorzy daliby radę nas zobaczyć?
Plaga:Pewnie że tak
Czkawka:W takim razie Shay
- masz rację
Plaga:Co robimy?
Shay:Mam pomysł

Kilku Rycerzy Smoczej Krwi stoi w porcie i nagle z mgły wyłania się statek Shayina i delikatnie cumuje.

RSK:Kto jest na statku?

Cisza

RSK:jeśli się nie pokażesz
- to wejdziemy do ciebie!

Znowu cisza

RSK:Dobra na włazić na pokład

Gdy weszli znaleźli pusty statek.
Zaczęli się rozglądać przy czym nieświadomie się rozdzielili.
Jeden z rycerzy podszedł do burty i chciał spojrzeć do wody ale mgła była tak gęsta że nic nie widział,odwrócił się by odejść ale zza burty wyłoniła się rękę,po czym chwyciła go za ramię i ściągnęła do siebie.
Kolejny rycerz wszedł na bocianie gniazdo by się rozejrzeć,gdy chciał zejść zobaczył cień za sobą,chciał się odwrócił by odkryć kto rzuca cień i gdy to zrobił jedyne co zobaczył to Plagę zeskakującego na niego zza flagi.
Dwójka rycerzy otwarła klapę na dół i gdy to zrobili dostali po bełcie w głowę

RSK:Dobra coś tu jest mocno nie
- w porządku!przegrupować się teraz!

Dwójka rycerzy schodziła z mostku i Czkawka wyskoczył zza burty i dwoma sztyletami zakończył ich żywot.
Już świadomi o tym że to pułapka rycerze stanęli do walki.
Plaga z bocianiego gniazda skoczył na masz i trzymając się go zjechał wystarczająco nisko by niczego nie złamać przy upadku,odbił się od masztu i lądując wyrzucił do wody kolejnego z przeciwników.
Maria i Alastor wybiegli z pod pokładu i na dzień dobry zabili trzech rycerzy.
Mercy,która kryła się zaraz pod ich nosem wdała się w walkę z ich dowódcą,pozostali rycerze chcieli już uciec ale drogę do portu zagrodzili im Eygon i Shay którzy tylko czekali żeby dołączyć się do walki,jednak jednemu z rycerzy udało się uciec i po chwili wrócił z 50 rycerzami i Wedrowcą.
- Już o nas wiedzą,skarbie możesz?
Czkawka powiedział do swojej narzeczonej która chwilowo butem stała na szyji bezbronnego rycerza skutecznie go dusząc.
- Oczywiście
Dobiła go mieczem i podeszła do jeden z naładowanych armat i z oddziału rycerzy pozostało z 13 i Wędrowiec także zginął.
- Mercy potrzebujesz pomocy?
Alastor który właśnie skończył wieszać rycerza na maszcie wtrącił się do walki Mercy z dowódcą.
- Doceniłabym pomoc
- Naturalnie
- Czekaj ni-
Dowódca nie skończył bo Alastor uciął mu głowę toporem uformowanym z pierścienia.

Gdy już wszyscy zostali zabici, uduszeni,powieszeni,pocięci,
utopieni,wysadzeni,zastrzeleni,
zrzuceni.Nasi bohaterowie rozpoczęli rozmowę-

Plaga:Kurwa mać!Shay!to jest
- zasadzka!musieli otruć mojego
ojca z nadzieją że nas tu sprowadzisz i nas zabiją!
Czkawka:Bracie spokojnie,nie
- zabili nas jesteśmy od nich lepsi
i kilku rycerzy nas nie zabiję
Shay:I tak poza tym skąd ja
- miałem o tym wiedzieć?
Plaga:Dobra,sory jestem zły
Alastor:To nie zmienia faktu jak
- oni tak poprostu sobie tutaj na nas czekali
Plaga:Ja pierdole masz rację!
- musimy dostać się do Cytadeli teraz!
Eygon:Raczej kilku z nas
- powinno zostać bo Shay ze swoją załogą nie odeprą armii rycerzy w trakcie gdy my będziemy ratować doktorów
Czkawka:Eygon ma rację,dobra,
- ja Plaga Alastor Mercy Apollion idziemy do Cytadeli a Maria Eygon Arianna zostają
Maria:Crane musiał znowu
- zniknąć bo nie może z nami zostać i się świetnie bawić
Eygon:Przez zabawę masz na
- myśli mordowanie rycerzy?
Maria:Tak

Podczas drogi do Cytadeli jeźdźcy weszli w nie jedną walkę by obronić doktorów,ale dopiero gdy doszli do centrum miasta zdali sobie sprawę że zakon zaatakował nie dawno ponieważ walki jeszcze trwały i doktorzy walczyli z najeźdźcami.
Plaga:Czy tam kurwa Crane jest?
Czkawka:Tak!
Plaga:Musimy ich zepchnąć w
- dolną część miasta wtedy Shay i reszta ich z tyłu zaatakują
Alastor:Brzmi jak plan
Mercy:Zajmę się wędrowcami,
- gdy stracą dowódców stracą także morale
Apollion:Przedre się do Creina i
- mu pomogę
Czkawka:Tak zróbcie,ja i Plaga
- udamy się do zamku i oczyścimy go z najeźdźców,Alastor ty zacznij siać chaos i obniż liczbę atakujących
Alastor:Heh,będzie fajne

Plaga i Czkawka biegną do zamku i po drodze zabiją wrogów którzy im "wejdą" pod miecze.
W tym samym czasie w porcie smoki które dotychczas chowały się pod pokładem wyszły i pomagają reszcie w obronie pozycji i niszczeniu jakich kolwiek statków zakonu na których mogłyby być posiłki.

Plaga:Kurwa żeby tylko nic się
- nie stało moim rodzicom
Czkawka:Nic im nie będzie

Dobiegli do dziedzińca,tego samego z którego Plaga odleciał pięć lat temu zostawiając swoje stare życie z tyłu.

Plaga:Wracają wspomnienia
Czkawka:Nie wątpię

Udało im się,dotarli do celu,tam dwóch ostatnich gwardzistów walczyło z szóstka wędrowców.

Plaga:Choć wyrównamy szansę
Czkawka:Z chęcią

Już od razu gdy dołączyli do walki zabili dwóch wskakując na nich i przebijając głowy mieczami, gwardziści wykorzystali chwilowe oszołomienie pozostałych i zabili kolejnych dwóch,teraz szala się odwróciła i to wędrowcy byli tą mniejszą wagą.
Gdy już ich zabili wdali się w rozmowę-

Gwardzista:Nie wiem jak wam
- dziękować,gdybyśmy zawiedli przeszli by za te drzwi i zabili króla i królową.
Czkawka:Ja i Plag-
Gwardzista:Plaga?!
Plaga:O kurwa pamiętają mnie

Gwardziści uklękneli przed księciem.

Gwardzista:Wybacz książę nie
- wiedzieliśmy że to wy
Plaga:Skończcie te szopkę i
- wstawajcię
Gwardzista:Musi książę
- zobaczyć się z królem!
Plaga:Wolałbym nie
Gwardzista:Nalegam
Plaga:Dobrze,wejdę tylko ani
- słowa że to ja,bo jeszcze będę musiał tu zostać,a nie zostawiam mojej nowej rodziny dla starej, Czkawka ty byś też nas nie zostawił nie?
Czkawka:Plaga idioto twój ojciec
- w porównaniu z moim za tobą
tęskni i nie wie dlaczego odeszłeś, mój pewnie uważa się zginąłem a twój wierzy że żyjesz
Plaga:Ahhh masz rację,jak
- zawsze
Gwardzista:Więc co panowie
- zdecydowali?
Plaga:Mój ojciec dowie się że to
- ja
Gwardzista:Dobrze tedy proszę
Czkawka:Gotowy?
Plaga:Teraz,albo nigdy

Ojciec Plagi:Kto idzie? straż?
- zabiliście tych najeźdźców?
Matka Plagi:Gwardziści kto to
- jest?
Gwardzista:Wasz wysokość,to
- pani syn
Plaga: Cześć mamo

Mama Plaga z początku nie wierzyła ale gdy Plaga powiedział jak chcieli mu na początku dać na imię uwierzyła mu,ponieważ gdy Plaga był jeszcze taki mały jego rodzice rozważali dwa imiona:Plaga,Zaraza
Zdecydowali się na Plagę a z racji ich fotograficznej pamięci on to nadal pamięta.
Matka Plagi:Synku(płacz i łzy)
- gdzieś ty był?
Plaga:Długa historia
Ojciec Plagi:P-Plaga?
Plaga: Cześć tato

1038 słów

Hej,nie umarłem,wróciły mi siły po tym incydencie który zaszedł w piątek i znowu będę pisał!

Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt!







NigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz