Best friend

1K 39 12
                                    

1,2k słów
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Powolnym krokiem wszedł do szkoły, nie przejmując się już spojrzeniami które dosłownie przebijały się przez jego drobne ciałko.
Mijał znajome twarze, które zapewne myślały tylko o tym, jak bardzo zazdroszczą młodemu Kimowi.
Ale czy go lubią?
Nie, one miały ochotę go zniszczyć.
Bo mały Taehyung nawet mężczyźnie który jest hetero i gardzi osobami innej orientacji, potrafił zrobić wodę z mózgu.
Taehyung był zadziwiająco ładny jak na chłopaczka.
Delikatna, porcelanowa cera połączona z głębokimi, brązowymi oczami i jasnymi, blond kosmykami które tak bezwładnie opadały na jego czółko.
Nie ważne jak by swoim zdaniem źle wyglądał, dla innych jest dalej ideałem. Nawet jeśli miałby pocięte ciało, co już z resztą się wydarzyło .

Małymi, powolnymi krokami doszedł do szafki i zamiast zmienić obuwie, po prostu przejrzał się w białym lusterku, upewniając się że nie widać śladów po łzach, czy innych niedoskonałości które powstały właśnie przez niego.

Zwinnym ruchem zamknął szafkę i założył lekki plecak na tylko jedno ramię. Nie przejmował się konsekwencjami, jakimi mogą być urazy kręgosłupa.
Odwracając się w stronę korytarza, przez który musiał przejść aby dostać się do klasy, ujrzał swojego przyjaciela.
Był to Jimin.
Jimin był nieco wyższy od Tae. Był jak kakao z piankami. Potrafił rozświetlić każdy dzień, nawet ten najgorszy.
Jednak Taehyung nie jadł słodyczy.
Od jakiegoś czasu wyczuwał w nim coraz więcej kłamstwa. Stawał się jedną z tych zazdrosnych person.
Zaczynała ciec po nim nienawiść do Kima. Przecież Kim był zbyt idealny.
Sympatia wyższego chłopca, ciągnęła się w stronę ciemnookiego. To niedopuszczalne.

Uciekał wzrokiem gdziekolwiek mógł, a nawet zmienił drogę do klasy. Na całe szczęście, Park był z klasy równoległej więc nie musiał się martwić o to że mają zajęcia w tej samej sali lekcyjnej.

Z racji iż unikał starszego Parka jak tylko mógł, ten i tak do niego podszedł. A wiedział to po objęciu w talii, tak jak zwykle. Jednak wyższy robił to w ten sposób, jakby próbował podniecić Kima, albo sprawić aby ten czuł się niekomfortowo.
- Taehyungie! - pisnął niemęsko kiedy objął młodszego w talii, chowając nos w burzy jego lekko pofałdowanych, pachnących jaśminem włosów.
- Jak my się dawno nie widzieliśmy, huh? - Zapytał tonem który nie miał na celu być obraźliwy, lub sarkastyczny, jednak Tae był na ów wyczulony.
Skrzywił się kiedy poczuł usta na swoim karku, i momentalnie się oderwał.
Zawstydzony skinął głową i leciutko uniósł kąciki swoich pełnych, malinowych ust.

Rozmowa z Jiminem nie była taka zła jak kiedyś. Park zaczął być dosyć miły dla Tae. Czy to oznacza ciszę przed burzą? Naprawdę chciał wiedzieć. Jako iż kolegował się z Parkiem odkąd pamięta, to w miarę go znał. I wiedział, że w tym momencie coś knuje.
Bo przecież Jimin nie odpuściłby Tae tego, że jego sympatia leci właśnie do blondyna.

Starał się jak najszybciej stamtąd uciec, bo to było naprawdę niekomfortowe kiedy musiał z nim rozmawiać. Naprawdę lubił starszego, jednak świadomość tego, że rozmawia z kimś, kto tylko czeka na jego błąd, zżerała go od środka.

Tae był bardzo wrażliwy i delikatny. Na takiego tez wyglądał. Świadczyła o tym międzyinnymi jego uroda, czy styl w jakim się ubierał, kiedy jego ręce nie były pocięte, a uda pogryzione i posiniaczone. Każde mocniejsze słowo działało na niego bardzo mocno. Miał wtedy ochotę zakopać się pod ziemią, płakać i stamtąd nie wychodzić. Jego każdy ruch był surowo oceniany przez rówieśników, a nawet czasami rodzine, mimo tego że naprawdę o niego dbali.

Szybkim krokiem udał się pod klasę i rozejrzał się w poszukiwania kogoś, z kim mógłby zamienić słowo. Takiej osoby nie znalazł, bo nie oszukujmy się.
Kto przychodzi na godzinę siódmą rano, aby napisać sprawdzian?
Jedynie Taehyung, na którego nacisk wywierali jego rodzice, aby miał dobre stopnie. Robił to dla siebie, ale głównie dla nich aby byli zadowoleni z syna. A przynajmniej udawali.

Siedział z telefonem w ręku na ławce pod salą, powtarzając materiały które znajdowały się w jego kolorowej galerii. Mimo tego że wgłębi siebie czuł, że żaden kolor tam nie występuje. Żaden ciepły kolor.

Rozbrzmiał dzwonek, więc szybko znalazł ramię plecaka, i założył go na plecy. Wszedł do sali, gdzie czekał nauczyciel i zajął miejsce w pierwszej ławce, zaraz przy biurku, aby nie miał wątpliwości że ściąga. Przecież się uczył, nie potrzebuje dodatkowej małej karteczki w kratkę, która zapewne leży pognieciona jak jakiś śmieć na dnie tylnej kieszeni spodni.

Chwycił długopis i zaczął jeździć nim po kartce, którą chwile wcześniej dostał od dydaktyka.
Rozpoczął od napisania osobistym, charakterystycznym typem pisma swojego imienia i nazwiska, daty, klasy czy numerka w dzienniku.
Kreślił różne odpowiedzi, rysunki i obliczenia, uważając aby nie ubrudzić kartki zbyt dużą ilością atramentu. Po godzinie wyszedł i udał się na swoją drugą lekcję gdzie była już zdecydowana większość rówieśników.

Uśmiechnął się lekko do każdego z nich, sprawiając pozory szczęśliwego.
Przecież jest szczęśliwy cały czas, prawda?
Musnął opuszkami palców kolejny raz ekran swojego telefonu, po czym wziął zeszyt do drugiej ręki, aby przypomnieć sobie zagadnienia z poprzednich lekcji, w razie gdyby nauczyciel postanowił go zapytać.
Gdyby przyniósł złą ocenę, mogłoby to się skończyć dosyć niekorzystnie.

Lekcje mijały naprawdę szybko, wcale mu się nie dłużyły. Po skończonych zajęciach, postanowił udać się jeszcze do kawiarni znajdującej się niedaleko placówki, aby przywitać się z Hyuną która pracowała tam od paru tygodni.
Może zamówi wodę.

Kierując się w tamtą stronę, dostał telefon od swojego ojca, mówiący że ma w tej chwili stawić się w domu.
No ale przecież obiecał Hyunie że się zjawi, nie może jej zawieść.
Lepiej zawieść rodziców czy przyjaciółkę? Obydwie opcje są słabe.
Wszedł powolnym krokiem do uroczej, różowej kawiarenki aby zająć miejsce i posłać słodki uśmiech wspomnianej wcześniej dziewczynie. Rozmowa z nią była o niebo lepsza niż z Parkiem. Nie musiał się stresować jej obecnością.

Jakoś po godzince wyszedł z kolorowego lokalu, do swojego domu. Tata będzie krzyczeć, kurczę.
Bal się tego że zawiódł rodziców, nie stawiając się w domu w wyznaczonym czasie. Przecież będą niesamowicie źli, a tego Taehyung naprawdę nie lubił.

Delikatnie szarpnął za klamkę i już miał ściągnąć buty, kiedy usłyszał rozmowy dobiegające z salonu.
Nie znał głosu który co jakiś czas się odzywał.
W korytarzu stała jego walizka, którą lekko podniósł aby sprawdzić czy jest zapakowana. Ku zdziwieniu młodego Kima, była naprawdę ciężka więc musiały być tam ubrania, lub inne rzeczy.

  Zbliżając się do salonu, słyszał coraz wyraźniej głosy. Jednak wystraszył się w momencie kiedy przez szparę w drzwiach ujrzał mężczyznę. Miał tatuaże, był naprawdę wysoki i posiadał ciemne, kruczoczarne włosy. Biała koszula opinała jego mięśnie, a spodnie; uda.
- Czterysta pięćdziesiąt milionów won albo nie mamy  o czym rozmawiać. Jest zbyt grzeczny, ładny i usłuchany. - Odezwał się głos ojca Taehyunga, a on już wiedział że chodziło o niego.
- Czy ładny to zobaczymy, a skoro nie wraca od tak długiego czasy, to czy usłuchany? Chyba będę musiał sobie z nim porozmawiać. - Usłyszał szorstki głos.
- Proszę bardzo. - Usłyszał szelesty pieniędzmi i miał ochotę się rozpłakać. Czy jego rodzice go sprzedali?
Nie, nie, nie!

  Powoli i cichutko udał się do salonu, skąd dochodziły rozmowy, i głosem oświadczył o swojej obecności.
- Jestem, tatusiu... - Powiedział niepewnie i bardzo cicho. Bał się. Cholernie się bał. Mężczyzna którego nie znał, zmierzył go wzrokiem i delikatnie uniósł kąciki ust.
- Ładny. - Skinął głową. - A te „tatusiu" pasuje mi jak najbardziej. - Podszedł do młodszego i nie delikatnie przyciągnął go do siebie.
Taehyung poczuł jak zaczyna popadać w histerie. Jego rodzice sprzedali go jakiemuś bogatemu chujowi.
Bez pożegnania z rodzicami, wyprowadził go z domu, cały czas trzymając mocno i naprawdę nie delikatnie.
Wziął jego walizki i-

Perfect  {Jjk-Kth}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz