Słów: 900
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Ciemność, ciemność i jeszcze raz ciemność. Momentami czasami smutne, a czasami dobre wspomnienia. Wszystko to, przewijało się w główce chłopca leżącego na oddziale. Wszędzie jakieś rurki, kolorowe woreczki i pełno pudełek z rożnego rodzaju tabletkami.
Delikatnie skrzypiące, zimne, obskurne szpitalne łóżka, szorstkie pościele i drażniąc, charakterytyczny zapach. Pośród tego wszystkiego, można dostrzec dwójkę ludzi. Młodego chłopca z nie małymi ambicjami, oraz starszego. Starszego, który od zawsze dostawał co chce i nigdy nie miał z tym problemu. Młodszy, starał się być samodzielny, co niestety mu nie wychodziło. Od zawsze był zależny od kogoś. Nigdy nie zostawał sam. No chyba że tym razem.
Delikatny, uroczy, grzeczny i cichy chłopiec oraz ostry, zaborczy i wyjątkowo arogancki i bezczelny mężczyzna bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia.
Połączenie które nie ma prawa istnieć.
A jednak.
Przecież... Przeciwieństwa się przyciągają, prawda?•••
Wszedł powolnym krokiem do sali. Został wpuszczony tam dopiero po kilku dniach, kiedy stan kilkunastolatka był lepszy. Na tyle lepszy, że nie potrzebował aż tak stałej opieki lekarza.
Dłoń delikatnie chwyciła srebrzystą klamkę, a byt popchnął drzwi.
Zasiadł na metalowym stołku, który znajdował się w rogu sali i przysunął go do łóżka, na którym leżał malutki.
Przejechał subtelnym ruchem po policzku swoim, jak i chłopaka.
Był taki cudowny, jasny, porcelanowy, delikatny i miękki.
Spojrzał na niego, mierząc go wzrokiem. Oczy były dalej napuchnięte. Uchylone usteczka, małe łapki które co jakiś czas ściskały uroczo pościel i te cudowne oczka które teraz były zamknięte.
Jednak... Te dłonie coś sygnalizowały.
Kurczowo trzymały kołderkę, co jakiś czas odpuszczały.
Niespokojny oddech, drganie i coraz to większy wynik na lekko uszkodzonym kardiomonitorze.
To oznaczało jedno.
Taehyung powinien za niedługi czas się wybudzić.- Prawie ci się udało, Hm? Aby zrobić sobie takie rany nożem kuchennym, trzeba mieć naprawdę talent, Taehyungie.. - Pokręcił głową. - Aww... W sumie... - Chciał się jeszcze odezwać, jednak coś mu w tym przeszkodziło. Uśmiechnął się, patrząc na widok wpół śpiącego chłopca. Powoli otwierał oczka i już zaczynał się rozglądać dookoła. Po prostu nie wiedział gdzie jest.
Jakież było zdziwienie Jeongguka, w momencie kiedy młodszy spojrzał w sufit, i mocniej wtulił się w kołderkę, mówiąc:- Czy to już niebo?
Twarzyczka chłopca skierowała się ku Jeonowi który patrzył na niego jak wryty. Nie spodziewał się tego zdania. Kompletnie się go nie spodziewał.
Był pewny, że mały zda sobie sprawę z sytuacji w której się znajduje, a przede wszystkim gdzie się znajduje, w jakim miejscu.
- Czyli jednak nie... - Szepnął sam do siebie i mocno wtulił się w kołderkę, starając opanować napływające do oczu, słone łzy.- Mogłeś mi powiedzieć. Z chęcią bym ci z tym pomógł. - Skomentował starszy, widząc w jakim stanie znajduje się blondyn. Nie miał zamiaru przestać mówić. On po prostu zmienił taktykę. Jednak kolejną niespodzianka było dla niego, kiedy ten po prostu wyszeptał przez łzy:
- Dlaczego ty nawet w takiej chwili nie potrafisz być dla mnie dobry... - Lekko się podniósł, wygodnie opierając o ramę łóżka, wcześniej dając tam poduszkę na której wcześniej spoczywała jego główka. - A poza tym, skoro chętnie byś mi pomógł, to dlaczego teraz zamiast być na drugiej stronie, leżę tutaj w szpitalu, a na dodatek siedzisz obok mnie, totalnie wpatrzony jak w obrazek?W głosie Tae może i było naprawdę dużo żalu, cierpienia, a sam wyglądał jak malutki zagubiony chłopiec, a tak na marginesie, to tak było. Ale nikt by się nie spodziewał że można będzie w nim usłyszeć nutkę pewności siebie i arogancji.
Dawał pozory uroczego, poukładanego nastolatka, jednak jak widać - miał swoją drugą stronę.Swój cień.
•••
Minęło kilka dni w których Jungkook codziennie siedział przy młodszym. Może na początku traktował go jak zwykłą zabawkę, jednak teraz przekonał się o tym, że wcale tak nie jest. Nocami kiedy nie mógł być w szpitalu, rozmyślał o tym jak może czuć die teraz kilkunastolatek.
Sam na szpitalnej sali. Bez telefonu u jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi.
Jedynie on, maszyny które wydawały z siebie irytujące dźwięki i irytujący zapach do którego po jakimś czasie można się naprawdę przyzwyczaić.Po tych kilku dniach, Jeon zrobił sobie przerwę. Zwyczajnie poszedł do swojej rezydencji i upił się do nieprzytomności. Sam. Kompletnie sam.
W mieszkaniu było dziwnie.
Cicho, niezręcznie. Nie było już słychać biegającego na paluszkach Tae, który robił to tylko dlatego żeby obrywać jak najmniej.
Przez dwa dni pił, a kiedy przestał, znowu wrócił w to okropne miejsce.Znowu usiadł na tym stołku, znowu czuł na sobie żrący wzrok Taehyunga.
- Piłem ostatnie trzy dni i jak wytrzeźwiałem to zaczęło mi się tęsknić. Dziwnie tam bez ciebie, wiesz? - Wyjaśnił bez pośpiechu, popijając kawę ze szpitalnego automatu którą zakupił wcześniej. Nie miał powodu do tego żeby mówić młodszemu o tego typu rzeczach. To całkowicie normalne.
Tae się do niego nie odzywał. Miał totalnie gdzieś jego obecność, mimo tego że była ona dosyć stresująca. W końcu to jego "tyran".
- I powiem ci, że w sumie chciałbym abyś znowu do mnie wrócił. - Upił kolejnego łyka kawy i odchylił głowę lekko do tyłu, aby się rozciągnąć.
- A poza tym, mam dla ciebie propozycje Tae.
W końcu to powiedział, mimo tego że strasznie nie chciał.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć słoneczka, zostało nam 2/3 rozdziały do końca książki. Kolejne, a tym samym dwa/ trzy ostatnie rozdziały będą liczyć jakoś 1500-2000 slow. Mam nadzieje ze się cieszycie ^^
A tak w ogóle, jak myślicie? Jaką propozycje może chcieć złożyć Jeon Taehyungowi?
CZYTASZ
Perfect {Jjk-Kth}
Fanfiction„Zostanę kurwą, kurwy nie zasługują na miłość. Zupełnie jak ja." Czyli o małym, zagubionym chłopcu, który oczekiwał jedynie zrozumienia, a zamiast tego dostał swój najgorszy koszmar. Uwagi: przemoc, Top!jk, angst, troszkę fluff, handel ludzmi, age!g...