New rules

572 22 9
                                    

Słów: 1,1k
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedząc na metalowym stołku, wpatrywał się w chłopca. Nie chciał w cholerę mówić tych paru słów które nie dają mu od kilku dni spokoju, a dokładniej od momentu kiedy Taehyung tak wykończony wylądował w szpitalu.
- Możesz... Odejść. - Stało się. Powiedział to. Powiedział właśnie, że malutki może go opuścić. Żaden z nich nie spodziewał się tych dwóch słów, szczególnie z ust Jeongguka.
- Jednak... Mogę ci wszystko finansować. Znajdę ci mieszkanie, będę ci płacić za szkołę... Nie oszukujmy się. Nie jesteś pełnoletni więc sobie nie poradzisz.
Zdawał sobie sprawę z tego, jak beznadziejnie brzmią te słowa, szczególnie że mówił je właśnie on.
A Taehyung? A Tae myślał że właśnie wygrał życie.
W końcu nikt nie będzie mu mówił co ma robić, jak się ubierać... Nie będzie niczyją własnością a to liczyło się dla niego najbardziej.
Czy chciał aby Jeongguk go finansował? To kwestia sporna. Wiedział, że w wieku kilkunastu lat sam pracy nie znajdzie więc to by było dobre rozwiązanie.
Niby tak, ale dalej miałby z nim kontakt chociażby poprzez to.
Nie chciał go mieć. Cholernie nie chciał.

- Ale jeszcze mi powiedz, maleństwo... Ty... Ty naprawdę chcesz umrzeć? Czy jedynie chcesz zwrócić na siebie moją uwagę?
To pytanie nurtowało go od naprawdę sporego czasu. W zasadzie od czasu w którym Taehyung został przywieziony do szpitala w tak okropnym i bolesnym dla Jeongguka stanie.
- Co za głupie pytanie. - Powiedział Tae, wygodniej układając się na szpitalnym łóżku. - Twoją uwagę mogę na siebie zwrócić w inny sposób.
Prychnął. Brunet już nie wiedział w jaki sposób zadawać pytania, aby ten odpowiadał normalnie, a nie pyskował.
- Tak. Chce umrzeć. - Dopowiedział po chwilce ciszy. - Odebrałeś mi całą wiarę w siebie, poczucie własnej wartości i zaufanie do ludzi. Wiem że do tego dążyłeś więc proszę. Spełniłeś swój cel.

     Na te słowa Jeona zamurowało. Pierwszy raz w życiu współczuł komukolwiek co w jego przypadku było czymś doprawdy rzadkim. Jego "ukochana" perełka, właśnie powiedziała że chciałaby stąd odejść. A to wszystko przez ludzi. Przez niego.
Oczy zaczęły się szklić, a oddech gwałtownie przyspieszył.
Kurwa. - Pomyślał Jeongguk i wstał z zimnego stołka.
- Potraktuj to jako pożegnanie i początek nowego życia. Któryś z moich ludzi przyniesie ci twoje rzeczy i klucz do nowego mieszkania jak już stąd wyjdziesz.
Kiedy to mówił, jego gardło automatycznie się zaciskało. Najchętniej, wziął go do siebie i już nigdy by go nie wypuszczał. Czy to była obsesja? Zapewne, jednak mu to akurat nie przeszkadzało.
- Powodzenia na nowej drodze życia, Taehyungie.
Wyszedł.

•••

      Minęło sporo czasu odkąd Jungkook przekroczył drzwi dzielące korytarz i sale na której leżał młody chłopiec. Miał spory mętlik w głowie i niespecjalnie chciał tego dnia jechać na jakiekolwiek badania.
Jedyne co zajmowało jego mózg to to, czy Jeongguk tylko żartował, czy rzeczywiście chce mu już odpuścić.
Taehyung był kupioną własnością Jeona i nie potrafił pojąć tego, dlaczego mężczyzna postanowił dać mu spokój. Nie przeszkadzało mu to, absolutnie.
Jednak kompletnie się nie spodziewał takiego ruchu z jego strony. Był pewny, że po powrocie ze szpitala do domu, będzie miał przez kilka najbliższych dni solidnie przewalone. Z resztą jak zawsze.

     A Jeon? A Jeon wrócił załamany do domu. Niczym jakaś zdesperowana kobieta.
W zasadzie wrócił w gorszym humorze niż zwykle. Wziął prysznic, przebrał się i poszedł do swojej sypialni.
Niemalże od razu rzucił się na pościel i ropoczął swój wewnętrzny monolog. Już nic nie będzie takie samo.
Zwinął się w kulkę, starając się opanować wszystkie myśli i poczucie winy które w niego tak okropnie uderzało. Leżał tak chwilkę, aby się podnieść i iść do swojego niewielkiego biura.
Mieszkanie i dokumenty.
Znalazł mu duże dwupokojowe mieszkanie z osobną garderobą, przeszkloną ścianą w salonie która miała również wyjście na taras.
Może troszkę przesadził, ale na tego malucha byłby w stanie wydać nawet swoje ostatnie pieniądze.
Co z tego że miał ich porządnie od groma.
Coś podpowiadało że powinien tak zrobić.
Wszystko uzgodnił ze swoimi pracownikami, i już pare dni później jeden z nich właśnie się tam udał.
Miał przynieść torbę z rzeczami Tae, klucze i wiadomość że resztę dostanie jak już się wprowadzi do nowego mieszkanka.

      Nadszedł w końcu ten upragniony czas kiedy już mógł wrócić do domu. Został wypisany, wyleczony.
Rzeczywiście, w dzień w którym miał wyjść, przyszedł do niego mężczyzna. Wysoki, dobrze zbudowany i wytatuowany. Miał garnitur i wyglądał na bardzo groźnego i poważnego.
Taehyung jeszcze wtedy siedział na łóżku, łykając ostatnie tabletki podane przez miłą pielęgniarkę.
Podszedł do niego i ukucnął przy jego drżących nóżkach.
- Masz maleńki..
Na jego udzie położył dłoń z kluczami od nowego mieszkania.
- Jeongguk się naprawdę postarał.
Na podłodze zostawił torbę z rzeczami małego Kima i zwyczajnie bez pożegnania wyszedł, zostawiajac go już dosłownie samego sobie.
Zaczynamy samodzielne życie.

     Co w tym czasie robił Jeongguk?
Jego dni były przepełnione pracą i alkoholem.
Z pracy nawet nie wracał na noc. Jedynie te dwie rzeczy były w stanie odciągnąć myśli od tego dzieciaka.
Życie Jeona zmieniło się nie do poznania.
Było monotonne, nudne i śmierdziało alkoholem.
Co prawda, firma funkcjonowała tak dobrze jak nigdy, jednak co z tego w momencie kiedy sam szef tej korporacji był na skraju wytrzymałości.
Całe jego życie zatrzymało się w tym jednym momencie, w którym stracił swojego malutkiego aniołka.
W domu było cicho, nudno. Nie było słychać biegającego na paluszkach maleństwa czy szelestu kołdry w nocy. Nie miał już obok siebie pastelowego chłopca, pachnącego cukierkami, rumiankiem i jaśminem.
Pewnego wieczoru postanowił zwierzyć się z tego wszystkiego przyjacielowi. Ten jednak miał ochotę wyrzucić go przez okno za to, że zrobił takie świństwo swojemu małemu chłopcu.
Jeongguk pominął wszystkie szczegóły związane z Tae. Nie chciał aby ktokolwiek go z nim skojarzył. Miał dać mu spokój, więc też to zrobił.
Po prostu opowiedział jak bardzo spieprzył całą sprawę i że stracił sens życia kiedy mały się wyniósł.
Jednak doskonale wiedział, że tak będzie lepiej. Przynajmniej dla malutkiego Taehyunga.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Perfect  {Jjk-Kth}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz