New owner

798 33 8
                                    

Słów: 820
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I pociągnął go mocno do samochodu.
Taehyung był wystraszony, rozdarty. Kolejny raz.
Doskonale wiedział co się dzieje. Wiedział ze właśnie jego rodzice sprzedali go jakiemuś choremu pajacowi. Tylko szkoda że tym pajacem była właśnie jego sympatia. Był to ten sam wysoki brunet ze szkoły. Chłopiec pamiętał idealnie każdy szczegół wyglądu starszego. Pamiętał doskonale, jaki tatuaż miał, i w którym miejscu. Mimo tego że za nim szalał, strasznie się go bał. Nie wyglądał już tak miło i przyjaźnie jak w szkole, a jedynie odstraszał.
To znaczy, był w cholerę seksowny, ale wyglądał groźnie.

Mały chłopiec został wręcz wrzucony do białego sportowego samochodu, który mogłoby się wydawać że kosztował grube pieniądze. I w tej kwestii się nie mylił. Był może nawet droższy niż przypuszczał.

Ponieważ było dosyć późno kiedy Taehyung wrócił, można było ujrzeć tylko parę rzeczy.
Ciemne niebo za oknem, kilka samochodów na drodze, przez którą właśnie przejeżdżali i oczy chłopca wpatrujące się w światła czarnej Skody parkującej na jakimś parkingu. Mocno wtulał się w jedyne co miał przy sobie, czyli małego misiaka którego zdołał wyciągnąć z plecaka. Chociaż nie wiadomo czy plecak będzie mu jeszcze potrzebny.
Kierunkowskaz, oznajmiający ze kierowca będzie skręcać w lewo, lekko oślepiał, pozostawiając po sobie smugę żółtego światła przed oczami. Zaczęło powoli padać, więc swój wzrok skupił na goniących się kroplach deszczu.

A kierowca? On odczuwał pewien rodzaj euforii.
Nie zwracał uwagi na samopoczucie małego chłopaczka, który teraz tak smutno i cicho wpatrywał się w szybę samochodu. Zwracał uwagę na siebie, i na to ile będzie w stanie zyskać na blondynie.
I pomimo tego, że handel żywym towarem był dla niego normalny, i wciśnie tam naprawdę dobre sztuki żeby zarobić, tę istotkę chciał zachować tylko i wyłącznie dla siebie.
Doskonale wiedział ile będzie mógł mu sprawiać bólu, i cierpienia, jednak niespecjalnie się tym przejmował. Przecież zawsze będzie robił wszystko dla swojego maleństwa, i będzie pilnował aby nie stała mu się żadna większa krzywda.
Bo przecież jego maleństwo musi być bezpieczne.
Nie ważne, że nawet przy nim samym, Taehyung będzie czuł się  obrzydliwie.

Finalnie dojechali na miejsce. Młody chłopiec nie wiedział czy będzie mógł sobie pozwolić na samodzielne wyjście z samochodu, czy znowu zostanie stamtąd tym razem wyciągnięty, siłą.

Kierowca wysiadł powoli z samochodu i najpierw wziął rzeczy młodszego po czym wyniósł je z samochodu, stawiając pod ścianą jasnego garażu. Dla młodszego w zasadzie ten garaż, wyglądał jak salon samochodowy.
Po chwili Jeon wrócił po nastolatka u otworzył mu drzwi. Tae jednak był zbyt sparaliżowany aby wysiąść sam, więc znudzony handlarz musiał go wyciągnąć znowu za pomocą siły.
Postawił go na równe nogi i groźnie spojrzał, żeby czasem do jego ślicznej główki nie przyszedł jakiś głupi pomysł.
Zamknął samochód i zachęcił go ruchem ręki aby wszedł do środka.
Powolnym krokiem weszli, a Jungkook trzymając walizkę chłopca, cały czas na niego zerkał.
Cała rezydencja obracała się w dwóch kolorach. Czerń i biel. Czarne, marmurowe kafelki razem ze schodami, dawały fantastyczny efekt przy białych jak śnieg ścianach.
Dotarli do salonu, gdzie starszy kazał usiąść małemu na białej, skórzanej kanapie.
Młodszy cały czas się rozglądał, oglądając wnętrze. Było naprawdę ładne.

Wszystkie ściany białe. Idealnie białe, bez żadnych zabrudzeń. Wielkie, lśniące okna, na które opadały proste firany, tego samego koloru co ściany, idealnie oświetlały pomieszczenie, a jednak pomimo tak dużej ilości światła które dostarczały właśnie okna, w pomieszczeniu i tak były drogie lampy.
Gdzieniegdzie stały rośliny, dodające coraz więcej luksusu temu miejscu i lśniące meble, wyglądające jakby ktoś przez conajmniej pare godzin mył jeden z nich. Nie wykluczone że tak nie było.
Salon miał strukturę białego loftu. Na górze z punktu widzenia Tae, można było dostrzec biały stół z równie jasnymi krzesłami, oraz naprawdę wysoki regał, z kolorowymi jak i klasycznym trunkami. Wszystko prezentowało się naprawdę elegancko i dostojnie.

Kilkunastolatek był naprawdę zachwycony wyglądem pomieszczenia, a zapewne podobnie, a nawet lepiej są urządzone pozostałe części tej rezydencji. Starszy mężczyzna usiadł obok niego i poklepał swoje kolana. Na przekór temu, że Jeon był sympatią młodszego, nie chciał usiąść na jego kolanach. Jego serce mówiło aby się mu oddać, skoro tak długo na to czekał, jednak rozum wydawał inne polecenia. Powinien zachowywać się godnie, a nie wskakiwać jakiemuś chłopakowi na kolana, chwile po zamienieniu kilku słów. A w zasadzie ich braku.

Krótko po tym jak usiedli obok siebie, młodszy chłopiec wstrzymał na chwilkę powietrze. W pewien sposób naprawdę bał się tak bliskiego kontaktu z Jeonem, jaki zapewne nastąpi.
Najbardziej jednak przerażała go myśl o tym; istnieje prawdopodobieństwo które mówiłoby, że może nastąpić taka sytuacja, w której mężczyzna zrobi coś wbrew jego woli, czego naprawdę nie chciał.

- A więc Taehyungie... - Zaczął spokojnym głosem starszy. Chłopiec uwielbiał jego ton. Był zawsze spokojny, jednak lekko zimny. Idealny. - Domyślam się, że wiesz o tym że rodzice cię mi sprzedali, a ja teraz będę się tobą zajmować przez długi, długi czas. - przeleciał dłonią przed swoimi oczyma i cwaniacko się uśmiechnął.

Perfect  {Jjk-Kth}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz