Słów: 1300
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Mijało coraz więcej dni, podczas których maleńki Taehyung myślał nad tym, czym mógł zawinić komukolwiek. Zawsze był miły, życzliwy i bardzo grzeczny oraz poukładany. Nie miał pojęcia co mogło spowodować jego jeden z największych koszmarów, czyli brak wolności.
Na jego szyi wisiał dalej ten sam łańcuszek, którego nie mógł za żadne skarby ściągnąć. Mógłby przecież znowu oberwać gorącym woskiem ze świeczki po dłoniach. Oczywiście za karę.
Tego dnia Jeon miał konkretne plany wobec małego chłopca. Było to obejrzenie jego czystego, nienaruszonego ciałka które teraz było tak idealnie zadbane i przede wszystkim należało tylko do niego.
Z samego rana Taehyung miał obowiązek wstawać naprawdę wcześnie i robić śniadanie. Oczywiście nie tylko starszemu, ale tez dla siebie. Jungkook pilnował tego, aby jadł i o siebie dbał. Nie mógł wyglądać przecież jak wrak człowieka, mimo tego że w środku czuł pustkę.
Podczas gdy chłopiec rano w kuchni zajmował się śniadaniem, starszy myślał nad tym jak bardzo upokorzy dzisiaj Tae. Nie potrafił się tego doczekać.
Dotykanie tak idealnego ciała, było dla niego jak wygranie najdroższej nagrody na loterii.
Czyż tak nie jest?Zszedł leniwym krokiem na dolne piętro swojej rezydencji i niemalże od razu zaczął szukać wzrokiem młodszego. Lokator stał przy blacie i robił wspomniane kilkukrotnie śniadanie. Brunet podszedł do niego, i obejmując go w talii, szepnął:
- Dzień dobry, Taehyungie. - Pocałował go w rozgrzany karczek i jedną ręka złapał za koniec łańcuszka. Pociągnął nim lekko, aby jedynie mocniej przylegał do skory Tae, cały czas całując jego kark.- Mam na dzisiaj plany, wiesz? - Przygryzł lekko jego porcelanową skórę, po czym odsunął się i nonszalancko oparł się o blat przy którym akurat urzędował młody.
Nie okazywał żadnego szacunku. Nikomu. To on był panem, i to on miał być tym który rozkazuje.
Od samego początku był już ustawiony. Prywatne szkoły, wszystko z najwyższej półki. Nikt nigdy nie wymagał od niego bycia miłym. Zawsze mówił wszystko co mu ślina przyniesie na język. Nie robił sobie nic z życia, tak samo nie bal się śmierci. Każdego to kiedyś spotka, przecież to normalne.Jeon Jungkook był naprawdę zawsze wysoko postawiony. Zawsze był wyżej niż inni rówieśnicy, i doskonale o tym wiedział. Od najmłodszych lat mówiono mu że jest tym najlepszym, a inni się nie liczą. I tutaj właśnie mamy tego owoce.
Był inteligentny, agresywny i bez skrupułów. W wieku dwudziestu lat został odkryty w nim socjopata. Nawet jeśli zabiłby człowieka, nie poszedłby do więzienia, a jedynie dostałby skierowanie na terapie i więcej tych cholernych leków.
Nie myślał że ma jakiekolwiek słabości. Zwykły chuj bez uczuć, nie mógł ich mieć. Jednak tutaj rodzi nam się niespodzianka, bo słabością Jeona, już od samego początku był Taehyung.
W wieku ośmiu lat dowiedział się o tym, że będzie go posiadał na własność. Pojechał wtedy z rodzicami do domu maleństwa, w którym ten leżał w białej kołysce, przykryty mlecznym kocykiem w owieczki.
Mały Jeon podszedł do niej i od razu uśmiechnął się do niemowlęcia. Ten chłopiec był doprawdy ładny. Na jego głowie widniały loczki które skutecznie zasłaniały jego oczka, uchylone małe usteczka i rumiane, delikatne policzki.I to nie tak, że zakochał się w Tae. Skądże, nie było takiej opcji, jednak nie widział nic złego w wykorzystaniu go do własnych celów, do czego w zasadzie namawiał go ojciec. A ojca bardzo chętnie słuchał.
CZYTASZ
Perfect {Jjk-Kth}
Fanfiction„Zostanę kurwą, kurwy nie zasługują na miłość. Zupełnie jak ja." Czyli o małym, zagubionym chłopcu, który oczekiwał jedynie zrozumienia, a zamiast tego dostał swój najgorszy koszmar. Uwagi: przemoc, Top!jk, angst, troszkę fluff, handel ludzmi, age!g...