Właśnie przekraczam próg wielkiej willi mojego ojca. Do 8 roku życia był to też mój dom, ale wraz ze śmiercią matki umarło moje dawne "ja",jako bogatej i znanej córeczki tatusia. Na moje miejsce ojciec znalazł Veronicę i jej matkę Amande, które jak pijawki ciągną z ojca pieniądze, na które moja matka nigdy nie zwracała uwagi. Dzisiaj jestem tutaj tylko ze względu na szantaż jaki na mnie zastosowali i tylko czekam co tym razem wymyślą. Tym razem nie dam sobą pomiatać.
Minęłam służbę. Niektóre twarze były znajome i posyłały mi ciepłe uśmiechy, a reszta patrzyła na mnie z pogardą. Weszłam do gabinetu ojca. Siedział władczo na swoim fotelu za wielkim biurkiem, jego pożal się Boże żona, siedziała ze spokojem na krześle obok. Po jej prawej stronie stała Veronica z zwycięskim uśmiechem na twarzy.
Mimo mojej niechęci do tego miejsca i osób w nim musiałam przy nich zachować profesjonalizm i szacunek względem do nich. Nigdy nie wiadomo, kiedy wejdzie jakiś polityk, czy ochroniarz ewentualnie mają założony podsłuch. Jeszcze przez tę bandę idiotów będę miała problemy. Niedoczekanie.Podeszłam bliżej i lekko się skłoniłam.
-Witaj ojcze. W jakiej sprawie mnie zaprosiłeś?- Zaprosiłeś?! Dobra muszę przyznać, że humor to ja mam. Gdyby nie ciocia i Isa byłabym już daleko stąd.
-Otóż... Moja firma ostatnimi czasy podupada, żeby zapobiec jej całkowitemu bankructwie muszę połączyć biznes z kimś innym. Ostatnio złożył mi ofertę najbogatszy właściciel jednej z firm na świecie. Postawił z resztą ,tak jak ja jeden warunek. Aby zapobiec złamaniu naszego traktatu musisz wziąć ślub z jego synem, jest członkiem tego ich imperium.
-Słucham!? Jestem wyrzutkiem. Odrzuciłeś mnie i schowałeś na wsi daleko od ludzi, pozbawiając mnie wszelkich praw materialnych i pozostawiając tylko przy nazwisku co i tak według ciebie było okazaniem łaski wobec mnie. A teraz jakby nigdy nic mam wziąć ślub z obcym mężczyzną by ratować twoją firmę? Dlaczego Veronica nie pokusiła się o najbogatszego mężczyznę na świecie?
-Nie podnoś na mnie głosu! Obiecałem Veronice, że bez względu na moją władzę lub media weźmie ślub z własnego wyboru. Po za tym mogłabyś się w końcu do czegoś przydać, żeby był z ciebie jakiś pożytek.
-Po nad to, o panie Thomasie krąży wiele dość nieprzyjemne plotki. Podobno jest zimnym, nieczułym draniem i traktuje wszystkich wokół siebie surowo. Idealnie będziecie do siebie pasować.Ja potrzebuję kogoś kto mnie pokocha, ty się tego nie doczekasz. To gest dobroci z naszej strony-Odezwała się ta idiotka.
-Nie chcę takiego gestu! W ogóle nic od was nie chcę! Właśnie, a co jeśli się nie zgodzę? Przecież "ja nie istnieję" zataiłeś wszelkie informacje o mnie w mediach.
- Pamiętaj, że nadal nosisz moje nazwisko więc możesz wziąć ten ślub. Tak jak powiedziałaś, każdy myśli że mam tylko Veronice więc podszyjesz się pod nią. Inaczej możesz zaszkodzić tej służącej i starej...
W ten właśnie sposób trafiłam tutaj. Wracam z urzędu do jego mieszkania czarną długą limuzyną i pilnuję mnie szefowa służących Watsona. Wzięliśmy ślub urzędowy- rzec jasna- osobno. On podpisał papiery wcześniej, więc musiałam odwalić swoją część umowy. Nie wiem jak wygląda, z resztą z wzajemnością i mam nadzieję, że zostanie to jak najdłużej.
Dotarliśmy do wielkiego pałacu.Tak, inaczej tego budynku nie nazwę. Był tak wielki, że mój wzrok ledwie dostrzegał jego końce. Piękny ogród z ozdobnymi roślinami i rzeczka płynąca wraz ze ścieżką do o koła domu. Służba zaprowadziła mnie do jakiegoś pomieszczenia i kazała czekać. Wyglądało to jak apartament gościnny. Siedziałam na wielkim łóżku zastanawiając się co dalej. Podobno jest agresywny i niemiły. I w tym właśnie momencie mój mózg o sobie przypomniał... Co jeśli będzie mnie do czegoś zmuszał? Będzie mi rozkazywał? Jak będzie się do mnie dobierać? Moje myślenie zeszło na złe tory i objęło same czarne scenariusze. Nie oszukujmy się miałam 17 lat i mimo umiejętności walki niepewność zawładnęła moim ciałem. Usłyszałam szepty służby.
***Za drzwiami pokoju***
- Wiem próbowałam go był pyszny. Nadal nie mam pojęcia jak on to zrobił.
-Podobno za pierwszym razem mu się udało.
- Ale ten kurczak był idealny.
-Po prostu wbił w niego puszkę piwa, to taka tajemnica jego rodziny....
*****W pokoju****
Słyszałam strzępki rozmowy.
-Próbowałam go...
- Za pierwszym razem mu się udało...
- Po prostu wbił w niego...
Nie powiem zaczęłam się martwić. Spanikowałam i schowałam się pod stolikiem z długim obrusem zakrywającym mnie.Dobra moja. jak spróbuje mnie tknąć to go ubije.Prowizoryczne wyjścia są najlepsze. Po chwili do pokoju wszedł mężczyzna.Skąd wiedziałam, że mężczyzna? Poznałam po głośnych,powolnych i donośnych krokach.
-Nie mam ochoty bawić się z tobą w chowanego więc wyłaź po dobroci.- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu, ale mimo to nie ruszyłam się ze swojej kryjówki.Głupi strach.- Gdyby to nie był traktat pokojowy, nie kwalifikowałabyś się przekroczyć progu mojej rezydencji.ten przebiegły lis Evans chciał małżeństwa aby mnie kontrolować.Co za naiwne myślenie. Jesteś tylko okruchem.-Jego słowa sprawiły że byłam na zmianę wkurzona i smutna.-Posłuchaj. W moim sercu jest Julia, ona mogłaby by zostać moją żoną. Jeśli lubisz się chować to dobrze, bo nie mam zamiaru na ciebie patrzeć.
Skończył poważnym głosem i wyszedł zostawiając mnie w niepewności...
-------------
Hejka! Witam was z powrotem kochani w moim drugim opowiadaniu. Mam nadzieję, że uzyska tak dobry wynik jak "Nadzieja w mroku" i znowu będziecie dla mnie motywacją do pisania. Pozostaw po sobie ślad i daj gwiazdkę a jeśli masz jakieś pytanie lub uwagę komentuj.
CZYTASZ
Transakcja życia
RomanceKatherin Evans jest najstarszą córką wpływowego biznesmana, który po śmerci żony, a matki dziewczyny, staje się dla niej oschły. Z tego powodu została uznana za niepotrzebną i wychowała się na wsi. Po ukończeniu siedemnastu lat zajęła miejsce swojej...