Rozdział 16

1.2K 38 1
                                    

Jak on mógł. Wybiegłam z jego biura i pobiegłam do swojego pawilonu. Isa spojrzała na mnie przestraszona i wołała mnie, ale nie zwróciłam na to uwagi wbiegłam do mojego pokoju oparłam się o drzwi i zsunęłam na podłogę. Drań.

Pov. Thomas

Zachowałem się okropnie, ale nie miałem zamiaru nad tym długo rozmyślać. Dobra po prostu nie mogłem bo do mojego biura wpadł detektyw, który miał dowiedzieć się czegoś więcej o mojej żonie. 

- Szefie, państwo Evans mają dwie córki. Jedna z nich została uznana za wyrzutek i zamieszkała z wujkiem na wsi.  W willi zamieszkała córkę jego żony i mieszka tak do dziś i nazywa się Veronica Evans, a córka z którą wziąłeś ślub, to Katherin. 

-Ciekawe. 

Do biura weszła Vedia.

-I co u niej?

- Nic panie, siedzi i patrzy się na widoki.

Widoki? Odruchowo  zerknąłem na okno. Pada. Co mogło ją tak urzec? Dziwne. Wyszedłem z biura.

Pov. Katherin

Miałam dość siedzenia i żałowania samej siebie. Wzięłam się w garść i poszłyśmy do jabłonki na moim podwórku. Była idealna pora na zrywanie. 

-Isa? Idziemy pozrywać jabłka?

-Nie przeszkadza to że pada?

-No coś ty będzie fajnie.

- No dobrze.


Ubrałam się w mój kostium ninja, żeby było mi wygodniej, a Isa ubrała cienki płaszczyk i na kocyku łapała jabłka, które zrywałam. Szło mi bardzo dobrze, czułam się jak ryba w wodzie, aż nie usłyszałam dźwięków rozmowy. Obejrzałam się do tyłu, chyba za szybko, bo momentalnie poczułam jak grunt pod nogami mi się osuwa. Spadłam z gałęzi i czekałam na nie miłe spotkanie z ziemią. Zacisnęłam zęby, ale ból nie nadszedł. Zamiast tego poczułam ciepło i piękny zapach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam twarz pewnego drania, który również na mnie spojrzał i szczerze uśmiechnął. Zbliżył swoją twarz do mojej tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na zmarzniętych policzkach. Otrząsnęłam się z tego letargu i odsunęłam go od siebie. Nie spodziewał się takiego ruchu bo rozłożył ręce i upadłam w błoto. Super.


******

Jaśnie pan chciał bym przyniosła mu ścierkę i wytarła jego ubranie. Oczywiście, zrobiłam to ale... po mojemu.

Przyniosłam kawałek kijka i zawiesiłam na jego końcu ręcznik i wycierałam go. Nie mam zamiaru go dotykać po tym co zrobił. Nie spodobało mu się to. Ręką odsunął materiał.

-Co ty wyprawiasz?- wywarczał, chyba go zirytowałam.

-Miałam cię wysuszyć. Co robię źle?

-Nie denerwuj mnie.

-Ja cię denerwuję? - chyba włączyła mi się szczera strona. Jak u Valdera. - Ciągle tylko warczysz i zwracasz uwagę. Nic ci się  nie podoba. Jesteś starym, nudnym, nieporadnym, powtarzającym się, monotonicznym zrzędą.

-Ja? Nudny?

Nie zdążyłam zareagować kiedy przycisnął do ściany i wpił się w moje usta. Chciałam uciec, odsunąć go, cokolwiek, ale zagrodził mi drogę ucieczki. Jak tylko udawało mi się na chwile poluzować między nami ucisk ten przyciskał się do moich ust mocniej. Do oczu naszły mi łzy. NIE. Nie Katherin nie rozryczysz się znowu. Z całych sił uniosłam dłoń i uderzyłam go z pięści w policzek. Jego głowa poleciała w bok. A ja spojrzałam na niego z odrazą.

-Wyjdź stąd.- Bez zbędnych uwag, tak właśnie zrobił. Był wkurzony i smutny. Dziwny człowiek.

Thomas POV

Wróciłem do swojego do swojego biura, miałem jeszcze papierkową robotę. Zrzuciłem na wieszak przemoczoną marynarkę i usiadłem za biurkiem. Ledwo zdążyłem się usadowić w drzwiach stanął detektyw.

-Szefie, teraz już wiem. To Katherin Evans. Wszystkie dane ma pan tutaj.- Podał mi kartkę A4 na której nie było wiele.

Imię i nazwisko: Katherin Evans-Watson

Wiek: 18

Status: Mężatka

Rodzice: Henry i Amelia Evans ( matka - nie żyję)

Opiekun: Leonard 

Informacje ogólne: Do 8 roku życia zamieszkała posiadłość Evansa, potem wyjechała na wieś. Do dnia dzisiejszego brak informacji.

Informacje szczegółowe: brak

No moja droga, wydało się. Twoja mała tajemnica, prysła.


Katherin POV


Z samego rana z Isą gotowałyśmy wczorajsze zbiory. Zdecydowałyśmy się na jabłka w karmelu i prażone. Pychota. Delektowałyśmy się pysznościami do czasu. Na taras przyszedł William. Z tym swoim wiecznym uśmiechem zadowolenia na gębie. Mierzył dumnym krokiem w nasza stronę jak szympans do pawiana. 

-Witam drogie panie. Co dobrego macie?

-Poczęstujesz się? -Mimo tego, że mnie irytował zaprosiłam go na poczęstunek. Nic mi dziś nie zepsuję humoru.

-Oczywiście.- podbiegł do misy pełnej przysmaków. Chwycił do rąk swoją zdobycz w postaci jabłka i już miał się w nią wgryźć kiedy...

-Co ty tu robisz William?-Do pawilonu wszedł Drań.

-Panie pozwoliły mi się poczęstować, więc korzystam.  A ty bracie? 

-Przyszedłem do żony ty nadęty, wiecznie głodny i uparty ośle. - William wyglądał jakby z każdym słowem Thomasa przestrzelono go strzałą. Zaśmiałam się cicho na ten widok. Jeżeli w tej ich rodzinie, jest ktokolwiek z humorem i bez kija w tyłku to on. najwidoczniej kończyli swoją dyskusję, więc postanowiłam się ulotnić.

-Veronica stój.-zażądał buc. Prychnęłam co chyba usłyszał.- Veronica! A może zareagujesz na Katherin.-stanęłam jak wryta.




Co???!!!

Transakcja życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz