Rozdział 5-1

1.9K 51 14
                                    

Wpatrywał się we mnie dokładnie lustrując moją twarz. Stawiam stówę że dostrzegł moje rumieńce. Trzymał mnie na rękach kiedy wkoło patrzyli uwaga: Facet który podbierał się do dziewczyny, Keli wstrzymująca oddech, Julia, ochroniarz i reszta klientów.

- Jesteś kobietą...- powiedział do siebie Thomas

-Na... Na to wygląda. - tak moja głupota powinna być nagrodzona.- Puszczaj mnie. 

Thom powoli położył mnie na ziemi. Otrzepałam swoje ubranie i spojrzałam na zebranych. 

-Nie myśl że podziękuję.-skierowałam ostro do niego. W około można było słyszeć szepty na nasz pokaz, ale z tłumu pojawiła się już znana mi postać.

-Witaj moja służąco,odnalazłem cię.Myślałem że nie dane nam będzie się spotkać. Pamiętasz mnie? Jestem tym facetem którym rzuciłaś.- powiedział gestykulując rekami... kurde o co mu.... aaa. To ten nachalny idiota. No to wpadłam na amen.

- Ta... heh.

-Zostań moją żoną! Obiecuję że będę cię nosił dopóki nie będziesz pulchna jak diabli...- tak już pamiętam to William.

-Nie ma mowy- przerwał mu Thom

-A to niby dlaczego? Od małego podbierasz mi najlepsze zabawki. Tego ci nie oddam!

-Muszę ją przesłuchać!

-Nie traktuj tego jako argument!

-Hej! Wy dwaj - wskazałam na nich - traktujecie mnie jak rzecz.

- Nie złość się- wyszczerzył się głupio William podchodząc do mnie.

- Nie podchodź do mnie, bo ugryzę.- zawarczałam i zrobiłam krok w tył. Spięłam się gdy poczułam ręce na moich ramionach. Odwróciłam się a tam ten głupi, nachalny, natarczywy i upierdliwy facet z góry.

- No no Steve. Ciekawe jak zareaguje ojciec jak zobaczy cię w tym klubie bez żadnego zaproszenia.

Ich rozmowa trwała dalej, a ja powoli sobie wszystko uświadamiałam. Steven, Thomas i William to bracia. No pięknie, widocznie głupota jest dziedziczna. Współczuje ich małżonkom. No tak jestem jedną z nich.

-Przepraszam za wszystko byłem dla ciebie zbyt szorstki. - usłyszałam głos Steve'a przy moim uchu.

- Odwal się !- zamachnęłam się i uderzyłam go w nos. Chyba trochę za mocno bo poleciał metr dalej z krwawiącym nosem.

- Wszytko dobrze sir? - podbiegł do niego ten przydupas.

- Tak. Pewnie. To było szybkie.

-Jeżeli nas najstarszy brat za karę będzie zajmował się papierami będę miał czas na flirt z moją dziewczyną. - Boże więcej ich matka nie miała. William chwycił mnie w tali. Mam dość Watsonów na dziś. Tym razem on dostał z łokcia w brzuch.

-Kto jest niby twój?- odpowiedziałam leżącemu.

- Czy nie mieliśmy tu pomóc Julii w interesach? - odezwał się jakiś mężczyzna.

Thomas widocznie był już mocno wkurzony spojrzał w moją stronę z wyrzutem i wszyscy oddalili się do jakiejś sali.

------- 3 godziny później----

-Masz naprawdę ładne rysy twarzy. - powiedziała jedna z nich

Siedzę w moim pawilonie i próbuję cierpliwie znieść fryzjerkę i dziewczyny, które mnie przebierają. Po wszystkim zostałam tu odesłana, aby się " przygotować".  Ostatnie dni były bardzo wyczerpujące. Spotkanie trzech Watsonów naraz to naprawdę musiał być wielki pech, dodatkowo każdy kolejny gorszy od poprzedniego. Kiedy kobiety zakończyły swoją pracę do pokoju wszedł kochany, irytujący William.

- Wyjdźcie.- powiedział do służby. Skierowałam się w jego stronę.

- Dziękuje ci za pomoc. Odpłacę się kiedy będę mogła.- już chciałam odejść... no właśnie chciałam.

-Poczekaj. Nie odchodź. Rozumiem że to może być dla ciebie trudne, ale ja naprawdę się w tobie zadurzyłem. Zostań moją żoną.- znowu zaczyna.

-Nie chcę.

-Nie chcesz? Dlaczego?

-Panie Williamie...- do pokoju wszedł starszy mężczyzna

-Zajęty jestem!

-Pan Edward przybył.

-AHH!! Dlaczego kiedy już mam nastrój ktoś mi przeszkadza. Nie chcę być oddzielony od ciebie ani na chwilę.- zaczął machać rękami i próbując się do mnie przytulić.

-Ogarnij się! - popchnęłam go i stanęłam gniewnie, kiedy on opuszczał mój pokój krzyknął.

-Nie martw się wrócę do ciebie- świetnie nie pozbędę się kretyna.Podeszłam do okna - cóż skoro jest okazja powinnam stąd wiać. 

I w momencie, gdy chciałam pociągnąć za klamkę okna przed oczami pojawiła mi się rurka, a po chwili wylatujący z niej dym w moją stronę. Zaczęłam go odpędzać ręką, ale chyba trochę za późno, bo po chwili obraz przed oczami stał się nie wyraźny, aż całkowicie oddałam się ciemności.

-------Thomas----

-Panie Thomasie mamy zdjęcia pańskiej małżonki, tylko jest mały problem.

- Słucham.

-Jest do kogoś bardzo podobna.

-Jak kto?

Mój zwiadowca podał mi zdjęcie a na nim ukazała się postać dziewczyny z klubu. Tyle tylko że na nim się uśmiechała. Jednak potrafiła być miła. Nie zmienia to faktu, że przysłał ją mój wróg, który nie tylko ze względów finansowych ale też pokojowych wydał ją za mąż. Muszę na nią uważać, na głupią nie wygląda. Udałem się do jej aktualnego miejsca pobytu w dawnym aneksie. 


------------

Drogie kobietki sobie jak i wam życzę wszystkiego najlepszego z okazji naszego święta. Jeżeli macie jakieś pytania lub propozycję co do przygód naszych bohaterów to czekam na komentarze. Gwiazdki również bardzo motywują. Wasza humanka.


Transakcja życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz