Violet

9 0 0
                                    


08.03


Matko, otul me serce
By nie cierpiało więcej
By nie lękało się już

W strasznej podzięce, cóż powiem Ci? Cóż?

Zostawili mnie

Odeszli

Gdy pewien byłem swego
Granice pokazałem
Stwierdzili, no dobra kolego, trzymaj się

Nawet nie zdążyłem powiedzieć nawzajem, już ich nie było 


Matka otula me serce
By już nie krwawiło
By chęć ucieczki w wizję przeobraziło
te zaś na sztukę przerodzić

Cóż mi przyjdzie z tego
Po cóż się męczyć? 

Co da mi to

Ale

Piękne chwile i ich wspominać będziesz 

Gdy odejdziesz
Nie zabierzesz nic prócz tych historii kilku
Nie wiesz ile lat Ci zostało
Leczyć się nie chcę
ciało wyniszczę nim wróci ten, który odbuduje zgliszcze

Tracę zdolność snu, puścić nie mogę

Czynić co chcę nie wolno
popadam w trwogę
Rzeczy zabierane mi są
Szanują je, nie Ciebie

Dni bywają męczące
A kiedy już dobrze jest
Ona wróci i zabije mnie

Po raz wtóry, nie, nie zostawi mnie 
I znów się budzę, wolności odbierać sobie nie chcę
Pomocy wyszukuję, jej nie ma
Choć próbuję

Nawyk jeden zły drugi,
innym zastępuję
Być może gorszym
Jedynie.

Violet mnie ratuje
Światło powabne, dostojne i piękne 
Ciepłe, czuje je.

Droga Ines, czy zdarza Ci się zasnąć na tygodnie całe?
A gdy już się budzisz, zastanawiasz się gdzie to wszystko

Gdzie cele

Gdzie chwile

Gdzie nie spojrzę cywile w niewiedzy niszczeni, "sami się niszczą" opublikowane przez cywili z rękami we krwi
Well
Bo tam je myją. 

Lare TceriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz