dla Justyny J.
Mówią, że po burzy zawsze przychodzi tęcza
jednak ja wolałbym po słońcu burzę ujrzeć.Któregoś razu, szedłem na pociąg, z parasolką
deszcz rozbijając się wprawiał w ruch rączkę parasolkiKażdą wibrację mógłbym poczuć
Każdą ale się spieszyłem - jak zawszeNie pozwoli mi odpocząć, tchu, sztuk trzy złapać,
nie pozwoli, krople łączą się na wieki.
I tak oto stoję z parasolką, wokoło ciepło, sucho
jednak na mnie deszcz pada właśnie spod niej.I nie ma spodni, które nie chciałyby na deszcz pędzić
Ale wszystkich zabrać nie mogę, choć kropli jest tyle
Mimo to każda para zazna orzeźwienia bo są dwojako
całością.
I choć same spadają, tam na dole wiedzą, że
znów będą razem
I tego im zazdroszczę - pewności
że nie będą same.
W deszczu tańczę
W deszczu żyję
W deszczu mogę
otrzymać siłę.