Właśnie nieśli do mieszkania ostatnie pudła z rzeczami.
- Jezu jakie to ciężkie... i pomyśleć, że to wszystko twoje ciuchy - zaśmiał się Park odkładając pudło na przedpokoju.
- Właściwie hyung zastanawiałem się czy nie sprzedać ubrań, które nosiłem jako Jenny - odłożył jedno z mniejszych pudeł - nie będę ich nosił... Oprócz bielizny.
- W sumie są sporo warte... - kiwnął głową na ten pomysł. - Skoro ich nie potrzebujesz to zorb tak.
- A... A może oddałbym je na jakąś fundację? - Zaproponował nieśmiało, przytulając się do niego.
- Kochanie, to są twoje rzeczy, możesz robić z nimi co tylko chcesz - głaskał go po główce.
Uśmiechnął się stając na palcach i całując go słodko.
- Tak zrobię.
- Pomóc ci jeszcze coś gdzieś zanieść? - spytał.
- Chyba mamy już wszystko... Zadzwoniłem po Taehyunga żeby nam pomógł sie rozpakować - przyznał się powoli uciekając do kuchni. Spodziewał się, że Jimin nie będzie zadowolony z tego pomysłu.
- Może wziąć się za salon, ja zrobię sypialnie, a ty kuchnię i łazienkę.
- Okey! - W kuchni otworzył pierwsze pudło. - Jimin-Ah! - wrzasnął z przerażeniem.
- Co? - poszedł do niego do kuchni zaniepokojony. Ledwo przeszedł próg, a młodszy wskoczył na niego tak, że starszy prawie upadł. Objął go rękami i nogami trzęsąc się.
- Co... - rozejrzał się po kuchni.
- T-tam jest pająk - pokazał na róg kuchni, w którym był sporej wielkości czarny pająk.
- To tylko pająk... wielkości twojej dłoni, to mały - odłożył na ziemię chłopaka sięgając po pająka.
- Zabij! - Krzyknął odsuwając się pod ścianę. Cały się trząsł. Naprawdę nienawidził pająków.
Kiedy miał już pająka na ręce uśmiechnął się złowieszczo.
- Zobacz jaki uroczy - zbliżył się z pająkiem w stronę Kooka.
Usłyszeli trzask drzwi.
- Taehyung ratuj! - wrzasnął uciekając od Jimina, a ten od razu pobiegł za nim.
Kookie schował się za Taehyungiem przytulając się do jego pleców.
- Tam jest pająk! Duży! - Tae po zobaczeniu tego monstrum pisnął jak dziewczyna i odciągnąć młodszego jak najdalej Jimina.
- Uratuje cię Króliczku! Zginę ale cię uratuje!
Park patrzył jak dwójka się do siebie przytula i podszedł kawałek.
- Zdechnij - rzucił Tae pająka na twarz.
Kim krzyknął przerażony zaczynając się miotać jak dusząca się bez wody ryba i wybiegł z domu. Jungkook w tym czasie schował się za Jimina.
- Nie lubię cię - warknął do swojego chłopaka - głupek - kopnął go lekko w łydke i poszedł do sypialni. - Ja sprzątam sypialnię!
- Uroczy jesteś! - a tae się należało, był zbyt blisko jego chłopaka... A już niedługo narzeczonego.
***
Minęły dwa miesiące. Wiosna już na dobre się rozgościła obdarowując ich ciepłą pogodą, piękną zielenią traw, drzew oraz wielokolorowymi kwiatami. Jungkook właśnie wylegiwał się na kocu z tyłu ich domu.
- Proszę - Jimin podał mu lemoniadę, siadając obok. W jednej z kostek lodu był zamrożony pierścionek. W końcu nadszedł czas i uważał, że to idealny dzień na to pytanie.
- Dziękuję Jimin-ah - Kookie nie siadom niczego, usiadł całując jego policzek i wziął się do picia. - Jest idealnie... Marzyłem o tym wiesz? Mieszkać z tobą w pięknym domku z ogródkiem.
- To tak jak przejść na emeryturę - oparł głowę o jego ramię patrząc jak kostka lodu się powoli rozpuszcza.
Jungkook wypił całą lemoniadę, a gdy usłyszał siorbanie spojrzał do szklanki.
- Co to? - Wyjął ze szklanki pierścionek mający trochę lodu jeszcze na sobie.
- Pierścionek kochany, nie sądzisz, że już za długo ze sobą chodzimy bym dalej nazywał cię tylko swoim chłopakiem? - Uśmiechnął się szeroko.
Zszokowany Kookie spojrzał na niego świecącymi się oczami.
- Cz-czy ty...
- Nie pójdę na kolana, ale chyba to nie będzie konieczne - złapał jego wolną dłoń - Wyjdź za mnie, dobrze? - pocałował jej wierzch.
- Jasne - zarumienił się przytulając do niego mocno. - Jasne, że wyjdę Jimin-ah - uśmiechnął się szeroko. Odsunął się czekając aż założy mu pierścionek.
Pierścien był trochę mokry więc włożył sobie go do ust, patrząc głęboko w czy chłopcu. Uniósł jego dłoń i palec do swoich ust. Odsuwając się pierścionek był już założony.
- W każdej chwili naszego wspólnego życia musisz zrobić coś zboczonego prawda? - Zaśmiał się patrząc na pierścionek. - Jest piękny... - przytulił się do niego znowu tym razem jednak usiadł na nim okrakiem.
Uśmiechnął się szeroko.
- Wolę tak założyć ci pierścionek~ niezwyczajnie.
- Za to cię kocham hyung. Jesteś niezwyczajny, wyjątkowy - zaśmiał się cicho całując go słodko. - I tylko mój.
- Czyżbyś teraz proponował seks na kocu... na dworze? - Uśmiechnął się chytrze.
- Ja nic nie proponuję - otarł ich krocza o siebie. - Ale fajnie by było... Jiminie? - Zaczął z rozmarzonym uśmiechem.
- Tak Jungkookie? - Złapał jego bioderka.
- Nie mogę się doczekać aż będę się nazywał Park - uśmiechnął się szerzej łącząc zaraz po tym ich usta w pocałunku.
Ich miłości już nic nie zagrażało i miała ona trwać aż po grób, a jeśli jest życie po śmierci to i wtedy będą się kochać z całych swoich serc.
Koniec.
Bardzo dziękuję wszystkim osobom które poświeciły swój czas i którym podobało się nasze kolejne opowiadanie. Dziękuję z całego serduszka za gwiazdki i miłe komentarze które ostatanio pogoniły mnie do pracy. Kocham was wszystkich z całego serduszka ❤️
A teraz pytanko... Chcielibyście coś jeszcze? 🧐
CZYTASZ
Girl? {jikook}
Fiksi PenggemarO tym jak Kookie po prostu chciał żyć szczęśliwie u boku ukochanego... I o tym jak Jimin chciał by było idealnie... Jikook~ Top! JM