Rozdział 5

3.4K 212 31
                                    

Słyszę kolejny szelest, ale tym razem upadam tylko na ziemię z jękiem. Próbuję zmienić się z powrotem w człowieka, a ból na szczęście pomału mija, ale nie jestem w stanie się podnieść. Jeśli teraz umrę, to mam nadzieję, że uda się Scott'owi znaleźć mojego brata i go uratować.

— Lily! — słyszę głos Mali — Mogłaś poczekać — pomoga mi wstać.

— Chciałam ją zabić, ale jak widać się nie udało — przewracam oczami i z jej pomocą idę w stronę jeep'a — Gdzie Kira?

— Nie wiem, pewnie gdzieś tu jest.

Z daleka widzę czarnowłosą, która rozgląda się na wszystkie strony z uniesioną kataną. Przy niej wygląda to nawet śmiesznie, mała chuda dziewczyna z długim mieczem w ręce.
Staje do nas tyłem i nasłuchuje, a kiedy stajemy za nią, prawie odcina nam głowy.

— Boże, co się stało? — pyta przerażona, widząc mój stan.

— Cholerna Kate — warczę.

Słyszymy znowu szelest, ale tym razem zaczynamy biec do jeep'a. Ja jeszcze z lekkim bólem pleców jestem na tyle i co chwilę oglądam się za siebie, żeby zobaczyć, czy nic nie biegnie.
Stiles i Lydia kiedy nas widzą od razu wchodzą do jeep'a, a chłopak go uruchomia. Na moje nieszczęście muszę jechać z przodu, bo Malia i Kira usiadły na tyle. Niechętnie wchodze i zamykam za sobą drzwi i Stiles wali wkurzony o kierownicę, ruszając, a ja lekko podskakuje przerażona.

— Co wyście sobie do cholery myślały? — pyta wściekły — Mogłyście umrzeć.

— Uspokój się — patrzę na niego kątem oka — Nic się przecież nie stało.

— A Twoja rana na plecach? — unosi brwi — Nie wmawiaj mi, że nic się nie stało, bo do cholery mogła... Mogłyście zginąć! — zaciął się.

— Nie przesadzaj — przewracam oczami.

— Uciszcie się — odzywa się Malia — Lily — odwracam się w jej stronę. — Też to poczułaś?

— Co? — przygryzam wargę.

— Zapach — patrzy na mnie — Zapach śmierci.

Na jej słowa serce czuję, jakby moje serce miało zaraz wyskoczyć, a Lydia i Kira lekko bledną. Nie widzę reakcji Stiles'a, bo jestem tyłem do niego, ale czuję, że się trochę przeraził.
Nic nie czuję, może przez ten ból nie umiem zwrócić uwagi na zapach? Nie mam pojęcia...
Kręcę głową przecząco i odwracam się do przodu. Mam teraz tyle myśli w głowie, co jeśli Kate zabije kogoś mi ważnego? Co jeśli zrobi to z Derek'iem? Albo teraz ze Scott'em?
Że też nie może być czasu, gdzie nic złego się nie dzieje i możemy sobie odpocząć.
Opieram głowę o szybę i wzdycham głęboko, przyglądając się dłoniom od Stiles'a. Zmieniając bieg, lekko muska moje udo, przez co przechodzą mnie przyjemne dreszcze. Widzę, że chłopak lekko przygryza wargę, ale jakby się opamiętał i patrzy na kogoś przez lusterko, pewnie na Malie.
Zamykam oczy i wypuszczam głośno powietrze, co nie przeszło uwadze Lydii.

— Lily? — pyta, lekko mnie szturchając w ramię.

— Jestem po prostu zmęczona — mówię — Nie musicie się o mnie tak martwić, serio.

— Od pewnego czasu jesteś inna — odzywa się Kira — Mniej się uśmiechasz.

Zgadnij dlaczego do cholery.

Po prostu mam złe dni, jak każdy — czuję na sobie wzrok Stiles'a.

— Jeśli coś się dzieje wiesz, że możesz nam powiedzieć — czuję na ramieniu rękę jednej z nich.

— Wiem — wzdycham.

Nikt już się nie odzywa, otwieram delikatnie oczy i widzę, że znajdujemy się już przy kościele. Nie czekając na to, aż Stiles zatrzyma jeep'a, wylatuję z niego prawie się przewracając i biegnę w stronę kościoła, z którego wychodzą Scott i Braeden. Trzymają jakiegoś młodego chłopaka, ale nie mogę zobaczyć kogo, bo głowę ma opadniętą.
Przerażona biegnę dalej, nie znaleźli Derek'a, a jakiegoś chłopaka, co może oznaczać, że jest to tylko zasadzka.
Zatrzymuję się, a w oczach pojawiają się łzy. Podchodzą do mnie i już chcę się spytać, co tam się stało, ale kiedy głowa chłopaka lekko się unosi, robię krok do tyłu i prawie upadam, gdyby nie silne ręce Stiles'a.
Szybko się od niego odsuwam i podchodzę do Derek'a, który wygląda jak te kilka lat temu, mając siedemnaście lat.

— Derek — jedna łza spływa mi po policzku — J-jak?

— Kate mu to zrobiła — mówi Scott, a ja mam ochotę się na kogoś rzucić.

— Nie... To nie miało się tak skończyć — podchodzę do brata i łapię go za policzki — Derek, braciszku.

Młodsza wersja Derek'a patrzy na mnie lekko zdziwiona i zamyka oczy. Chłopak traci przytomność, a mi robi się słabo. Jeśli Derek stał się młodszy, to może nie pamiętać nikogo z nas, nawet mnie... Będzie pamiętał tylko moją młodsza wersję.

— Zabierzcie go do jeep'a — mówię i zaczynam ściągać buty — Ja pobiegnę

— Przecież to jest kilkaset kilometrów— mówią wszyscy na raz.

— Mam to gdzieś — zdejmuję bluzkę — Teraz liczy się Derek.

Mam gdzieś to, że zaraz stanę przed wszystkimi nago. Stiles mnie już widział, a Scott'a mam gdzieś, widział już pewnie dużo dziewczyn nago, więc kolejna nic nie zmieni.
Alfa przechodzi obok mnie mając odwróconą głowę w innym kierunku, ale czuję na sobie palący wzrok Stiles'a.

— Stiles, idziemy — mówi Lydia łapiąc go za rękaw.

Stoję w samej bieliźnie tyłem do nich, daję jeszcze spodnie i bluzkę Kirze, a kiedy odjeżdżają przemieniam się całkowicie ściągając jeszcze bieliznę i biegnę w stronę oddalającego się jeep'a.

***

Siedzę u Deaton'a okryta kocem i trzęsąca się z zimna, wracając napotkał nas deszcz i cała jestem mokra.
Obok mnie leży nieprzytomny Derek, jego twarz jest blada, a klatka piersiowa ledwo co się unosi. Boję się, że za chwilę przestanie i powiedzą mi, że umarł.

— Masz — Stiles przed moją twarz daje swoją bluzę.

— Nie chce — zakrywam twarz włosami.

— Będzie Ci cieplej.

— Co ty się teraz tak o mnie martwisz? — prycham — Przecież mnie nienawidzisz.

— Marzniesz, chce ci pomóc — mówi cicho.

— Nie chce twojej pomocy — patrzę na niego wkurzona — Jeśli chcesz mi pomóc, to zniknij mi z oczu.

Brunet chce coś powiedzieć, ale tylko kręci głową i odchodzi zostawiając obok mnie na blacie bluzę. Jeśli myśli, że ją założę, to jest w błędzie, wolę zamarznąć...

Głupi Stiles!

Ubieram jego bluzę i siadam z powrotem na miejsce.
Ta cholerna bluza wyglądała tak zachęcająco, że musiałam ją ubrać. Jestem przez to wkurzona na siebie, powinnam go nienawidzić, a te bluzę podpalić albo rozszarpać na jego oczach, a głupia ja, ubrałam ją, bo jest mi zimno...
Jeszcze załamało mnie to, co powiedział Deaton, on sam nie wie czy Derek zmieni się z powrotem w starego siebie czy zostanie taki do końca.
Teraz to ja bym była dla niego starszą siostrą, a on moim młodszym bratem.

— Braciszku — szeptam i opieram głowę o ścianę — Wróć do mnie.

I ty Stiles, tak bardzo mi ciebie brakuje.

Rozdzialik myślę, że się spodobał.
Chciałbym też podziękować wam za dużą aktywność pod tą książkę, uwielbiam was!
Bay

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz