Rozdział 43

2.1K 123 18
                                    

Siedzę na trybunach i odrabiam lekcję, których wczoraj nie zdążyłam zrobić przez kolację, na którą zabrał mnie i Stiles'a jego tata. Poszliśmy na pizzę, którą zjedliśmy od razu, ale siedzieliśmy tam dobre dwie godziny i rozmawialiśmy o wszystkim, dosłownie.
Rozmawiało mi się bardzo dobrze, ale musieliśmy wracać, bo na następny dzień mieliśmy szkołę, do której nie miałam zamiaru iść, ale zmusił mnie Stiles, który rano wylał na mnie kubek wody.
Musiałam spać u chłopaka, bo Kira i Scott mieli randkę u mnie w lofcie, która mam nadzieję, że się udała. Potrzebowali takiej chwili dla siebie, zawsze coś się działo i byli cały czas zestresowani.
Z zamyśleń wyrywa mnie dziwne uczucie obserwowania. Rozglądam się wszędzie, pakując zeszyt i książkę do torby, ale nic nie zauważam. Tylko kilka osób, które szykują się na mecz, ale są zajęci sobą, a nie mną.
Uczucie obserwowania narasta coraz bardziej, a ja wstaję jak poparzona i rozglądam się wszędzie, gdzie tylko się da. Słyszę swój szybki oddech, ale dalej nic nie zauważam. Teraz zaczynam się też bać, nie wiem co to powoduje, chcę teraz zniknąć, żeby osoba, która mnie obserwuje już mnie nie znalazła.
Na swoim ramieniu czuję czyjąś rękę i szybko się odwracam by zaatakować, ale okazuje się, że to tylko Liam.

— Szukaliśmy cię — mówi zabierając rękę z mojego ramienia — Nie odbierasz telefonów, Stiles lata po całej szkole i cię szuka.

— Mówiłam, że będę na trybunach — mówię lekko drżącym głosem.

— Coś się stało? Wyglądasz na przestraszoną.

— Po prostu stresuję się tym meczem — wymyślam szybko — Jest to pewnie trudny przeciwnik, ale macie szansę wygrać.

— Dzięki, że w nas wierzysz — uśmiecha się.

Głupio się czuję okłamując go. Wiem, że powinnam powiedzieć prawdę, ale nie będę ich stresować przed tak ważnym meczem. Chcę by to wygrali, a ze Scott'em i Kirą są jeszcze większe szanse.

— Tu... Jesteś — podbiega do nas zdyszany Stiles — Mów następnym razem gdzie będziesz — opiera się o słup cały czerwony.

— Mówiłam, że idę na trybuny, ale mnie nie słuchaliście — przewracam oczami — Powinniście szykować się do meczu, a nie mnie szukać.

— Właśnie mamy problem — Liam patrzy gdzieś za mnie — Nie ma Scott'a i Kiry.

— Żartujecie? Czy oni do cholery olali mecz? — mówię lekko wkurzona.

— Nie wiemy — Stiles odpycha się od słupa — Miejmy nadzieję, że po prostu śpią sobie w najlepsze.

— Musimy tam pojechać — patrzę na dwójkę, która nie jest zadowolona tym pomysłem.

— Za chwilę zacznie się mecz, nie możemy jechać — brunet wzdycha.

— To daj mi twoje kluczyki, sama tam pojadę — krzyżuje ręce.

— Kocham cię, ale nie dam ci jeździć moim jeep'iem — mówi stanowczo.

Stiles nigdy mi jeszcze nie dał przejechać się jego jeep'iem. Jak to powiedział ,,boję się jeździć z tobą autem Derek'a, a co dopiero moim.”
Nie rozumiem jak dla faceta samochód może być ważny, przecież to nic wyjątkowego.

— Jeśli do godziny się nie zjawią, biorę twojego jeep'a i jadę do loftu.

— Nie możesz zabrać roweru od Liam'a? — jęknął.

— Mojego roweru w to nie mieszajcie — patrzy się na nas surowo.

Wzdycham głośno i siadam z powrotem na trybuny, a Stiles i Liam jak głupi idą od razu za mną.

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz