Rozdział 1

4.2K 213 17
                                    

Minęły dwa lata, odkąd zamieszkałam w Beacon Hills. Muszę przyznać, że dużo się wydarzyło. Jackson okazał się jakąś jaszczurką, stado Alf próbowało mnie zabić, Scott został prawdziwym alfą, poznałam moją nową przyjaciółkę - Kirę. Allison została zabita, przez co do teraz nie mogę uwierzyć, że to naprawdę się stało, tak mi jej brakuje. Stiles został opętany przez nogitsune. Po tamtej sytuacji myślałam, że przybliżyłam się jeszcze bardziej do chłopaka, bo jednak ja cały czas przy nim byłam, nawet kiedy próbował mnie zabić.
Jednak po jednej mocnej kłótni to wszystko wyparowało i... I zerwaliśmy. Stało się to jakieś cztery miesiące temu, było mi ciężko po tym i nadal jest, ale próbuję pokazywać, że jest wszystko okej. Stiles jest w stadzie i nie chcę by były w nim niepotrzebne kłótnie.
Widziałam, że go też to na początku bolało, ale bałam się powiedzieć mu, że chce wrócić... Kiedy już to chciałam zrobić, zaczął spotykać się z Malią, lubię dziewczynę, ale od tamtego czasu nasz kontakt się trochę pogorszył i patrzy się na mnie, jakby miała się zaraz na mnie rzucić i wydłubać oczy. Nie mogę być na nią zła, że mi go zabrała, bo to jest tylko i wyłącznie moja wina. To ja nie powiedziałam, że nadal go kocham, a ona chciała go tylko pocieszyć, a skończyło się na związku.
Z zamyśleń wyrwał mnie mocny ból nosa, który już trzeci raz dzisiaj został złamany. Muszę się polepszyć w walce, a to jest jedyny sposób. Nie wiadomo czy za niedługo znów coś się stanie, więc muszę być na to przygotowana.

— Skup się — warknął zły Derek.

— Jestem skupiona — próbuję go uderzyć w nogę, ale mnie za nią chwyta i rzuca na ziemię.

— Myślisz o nim — otrzepuje ręce.

— Niby o kim? — unoszę brew udając, że nie wiem o co mu chodzi.

— Stiles'ie — przewraca oczami — Zerwaliście kilka miesięcy temu, daj już spokój.

— Myślę tylko... — wstaję z ziemi i zaczynam zadawać ciosy bratu, który je zwinne blokował. — Dlaczego go teraz tak bardzo nienawidzę.

Kogo ja oszukuję? Kocham go i nigdy nie przestałam, a on tak łatwo o mnie zapomniał. Nienawidzi mnie całym sercem i zawsze, kiedy przy nim jestem, próbuje zrobić mi na złość całując się z Malią.
Nawet nie wie, jak bardzo mnie to boli, bo jest zaślepiony tą dziewczyną i niszczeniem mi życia.

— Stiles to idiota, nie wiem co w nim widziałaś — Derek odpycha mnie delikatnie i podchodzi do stolika, na którym stoi woda.

— Był naprawdę...

— Nie kończ — odkręca butelkę. — Był idiotą, jest i będzie.

— Nie przesadzaj — odwracam wzrok.

— Gdybyś go naprawdę nienawidziła, też byś go obrażała —prycha.

— Wiesz, że nie umiem... — przygryzam wargę, powstrzymując łzy — Nienawidzę go, ale i tak to boli.

— Jeśli przestaniesz o nim myśleć, to nie będzie boleć — rzuca w moją stronę wodę, którą od razu chwytam — Skup się na blokowaniu i atakowaniu, nie na tym, co było kiedyś.

— Zrobiłeś się bardzo gadatliwy, wiesz? — unoszę brwi — Nie poznaje cię.

— Wracamy do...

Derek nie jest w stanie dokończyć, bo drzwi od loftu zostają gwałtownie otworzone, a do pomieszczenia wskakuje jakaś kobieta. Nie mogę jej rozpoznać, bo twarz zakryły jej ciemne blond włosy, ale kiedy je odgarnia, przerażona robię kilka kroków w tył.
Kate staje przed nami przemieniona w jaguarołaka ze swoim niewinnym uśmieszkiem, a za nią stanęły dwie wysokie postacie, które mają na sobie jakieś czaszki.

— Przecież to niemożliwe... — mówię cicho.

Wszystkie wspomnienia z tą kobietą pojawiają mi się przed oczami, jak i śmierć Allison.
Próbuję powstrzymać łzy, które mimo wszystko chcą wypłynąć.

— Cofnij się — Derek staje przede mną, osłaniając mnie.

— Nie na takie przywitanie liczyłam — robi smutną minę — Ale was też miło wiedzieć.

— Przecież Peter cię zabił! — krzyczę, stając obok Derek'a.

—Przez głębokie udrapanie też można się przemienić — śmieje się — To zdziwienie na waszych twarzach jest przeurocze.

— Zamknij się — Derek wysuwa pazury — Czego chcesz?

— Bierzcie ich — kobieta patrzy na postacie za sobą — Poznajcie moich przyjaciół Berselków.

Wysuwam pazury i próbuję zaatakować, kiedy słyszę strzał i po chwili mocny ból w okolicach brzucha.
Upadam na zimną podłogę z jękiem i widzę tylko, jak Berselkowie atakują Derek'a, który nie daje sobie z nimi rady, a Kate podchodzi do niego od tyłu i wstrzykuje mu coś w szyję.

— Derek — jęczę i próbuję doczołgać się w jego stronę.

Przypomina mi to sytuację, kiedy jeden z łowców chciał mnie zaatakować, a Derek mnie chronił. Tylko stamtąd udało nam się szybko uciec, a tu z raną w brzuchu będzie trudno.

— Twój braciszek będzie mi potrzebny — Kate puszcza Derek'a, który osuwa się na ziemię nieprzytomny — Do zobaczenia.

Podwładni Kate podnoszą ciało Derek'a i wynoszą z loftu, a ja powoli się do nich czołgam, co chwilę jęcząc.
Znikają za drzwiami głośno je zatrzaskując, a ja z wielkim grymasem na twarzy, wstaję lekko się chwiejąc i podchodzę do stolika po telefon, trzymając się za ranę, która mi się nie goi i leci z niej coraz więcej krwi. Podejrzewam, że pocisk utknął w ciele, więc jeśli nikt mi nie pomoże, wykrwawię się na śmierć.
Wybieram drżącym palcem byle jaki numer z ulubionych i przykładam telefon do ucha.

— Co chcesz? — słyszę od razu bardzo znany głos, głos Stiles'a. Nie wiem czemu akurat jego numer musiałam przez przypadek wybrać.

— Przy... Przyjedźcie do loftu — szybko oddycham — Derek został porwany, a ja...

Nie kończę, bo telefon wypada mi z ręki, a ja sama upadam na ziemię z hukiem, uderzając głową o ziemię.
Ból przeszywa całe moje ciało, przed oczami zaczynają pokazywać się ciemne mroczki, a później jest już tylko ciemność.

Hejka! I jak podobał się rozdział? Zmieniłam trochę porwanie Derek'a, ale to na cel książki ^^
Jeśli rozdział się spodobał zostawcie gwiazdkę.
Mam już zapisane kilka ciekawych akcji, które pojawią się w książce i mogą trochę być inne niż te co w serialu, ale mam nadzieję, że będziecie czekać na kolejne rozdziały.
Do zobaczenia ❤️

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz