Rozdział 31

2.8K 199 21
                                    

Słyszę pykanie jakiegoś urządzenia i czuję coś nieprzyjemnego wbitego w rękę. Otwieram delikatnie oczy i widzę, że znajduję się w sali szpitalnej i jestem podłączona pod kroplówkę. Nie pamiętam co się stało i jak się tu dostałam. Pamiętam tylko wejście do Eichen House i już nic więcej, pustka.
Rozglądam się po pomieszczeniu i widzę metr dalej, śpiącego na krześle Stiles'a. Był podparty o prawą rękę, na której jest trochę krwi. Musiał mnie to zabrać, ale dalej nie przypominam sobie co się stało.
Twarz Stiles'a jest taka spokojna, od dawna u niego nie widziałam takiego spokoju jak teraz i aż się mały uśmiech wpłynął na moją twarz. Chciałabym do niego teraz podejść i się przytulić, ale wiem, że jest to niemożliwe. W jego sercu jest teraz Malia i nie powinnam się wtrącać, ale... Tak mi go cholernie brakuje, tych pójść do kina w każdy weekend, oglądanie pełni i gwiazd, robienia sobie nawzajem na złość i jego całego, całego mojego Stiles'a.
Przy nim czułam się swobodnie, ale po zerwaniu już nie tak bardzo.
Teraz dopiero czuję, że moje uczucia się nie zmniejszyły tylko jeszcze bardziej powiększyły, a to jest najgorsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić.
Widzę, jak Stiles otwiera oczy, więc swoje szybko zamykam, udając, że dalej jestem nieprzytomna. Czuję nagle jego ciepłą dłoń na swojej i aż się wzdrygam, co nie uszło uwadze chłopaka.

Cholera.

— Lily? — chwyta mnie mocniej za dłoń, a ja otwieram oczy — Boże, obudziłaś się!

Stiles mocno mnie przytula, a ja nie wiem co zrobić. Robi mi się od razu ciepło, teraz tego potrzebuję, jego bliskości. Obejmuję go mocno i do siebie przyciągam jeszcze bardziej, czując jego cudowne perfumy. Odsuwa się ode mnie, a nasze twarze dzielą milimetry. W tym momencie mam ochotę go pocałować.

— Martwiłem się — uśmiecha się delikatnie patrząc w moje oczy, a potem na usta. — Cholernie się martwiłem.

— Stiles — mówię cicho, a chłopak powoli przybliża moją twarz do swojej.

Przymykam oczy czekając aż moje usta dotkną jego, ale to nie nadchodzi. Chłopak odsuwa się gwałtownie kiedy słyszy otwierane drzwi, przez które wchodzi lekarz. Po minie mężczyzny stwierdzam, że jest trochę zmieszany, ale próbuję utrzymać obojętny wyraz twarzy. Patrzę na Stiles'a, który patrzył także zmieszany w podłogę i przeczesuje włosy.

— Jak się Pani czuje? — pyta po chwili ciszy lekarz.

— Jak nowo narodzona — uśmiecham się delikatnie.

— Straciła pani dużo krwi — patrzy na kartę z papierami, którą trzymał w ręce — To jest cud, że obudziła się pani bo czterech godzinach.

— Mam bardzo dobry organizm — patrzę w oczy mężczyzny — Chciałabym prosić o wypis.

— Dopiero się pani obudziła — dziwi się — Jest za duże ryzy...

— Proszę o wypis — mówię stanowczo — Dobrze się czuję.

— Jak pani uważa — wzdycha — Za chwilę przyjdzie jedna z pielęgniarek z wypisem.

— Dobrze — odprowadzam mężczyznę wzrokiem i patrzę znowu na Stiles'a, kiedy doktor wychodzi — Co się tam stało?

— Nie pamiętasz? — zabiera krzesło i siada obok mnie — Brunski wbił ci skalpel w udo i zrobił wielką ranę, straciłaś dużo krwi i zemdlałaś.

Zaczynam sobie wszystko przypominać, ten cholerny typ chciał sprawdzić, jak goją się rany u wilkołaków. Ból był nie do zniesienia.

— Pamiętam — zaciskam dłonie w pięść.

— Ale już jest okej — łapie mnie za dłoń — Nie mogłem ci pomóc — odwraca zmieszany wzrok.

— Hej — łapie za brodę i odwracam w swoją stronę — Bardzo dawno przy mnie nie byłeś kiedy coś mi się działo, to już jest pomoc — uśmiecham się.

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz