Rozdział 36

2.4K 164 13
                                    

Pov. Stiles

Czuję jak ktoś popycha mnie do przodu i upadam na ziemię, uderzając głową o jakiś ostry kamień co powoduje mocny ból. Łapię się za nią i czuję spływającą krew po ręce.

— Kryć się! — słyszę przerażony głos Lily, a kiedy się odwracam widzę, jak przez wybuch zostaje popchnięta na ścianę.

— Lily! — krzyczę przerażony.

W pomieszczeniu znowu jest pełno dymu, który teraz mnie nie interesuje.
Kilka metrów dalej widzę na ziemi leżącą dziewczynę, która jest cała w krwi. Szybko wstaje z ziemi, widząc czarne mroczki przed oczami, ale próbuję podbiec do Lily, mimo że czuję się coraz słabszy.
W oczach pojawiają mi się łzy będąc coraz bliżej i widząc, że klatka piersiowa dziewczyny ledwo co się unosi.
Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła. Ledwo co ją znowu odzyskałem, a już mogę ją stracić. Nie może tak być, jeśli ona umrze, ja też.
Upadam na kolana przed Lily i zaczynam ściągać z niej odłamki szła i innych rzeczy. Obok mnie pojawia się Derek i Scott, którzy robią to samo. Są przerażeni, tak samo jak ja, chociaż spokojniejsi.

— Zabierzcie jej ból — zaczynam szybko oddychać — Zróbcie coś! Niech się obudzi!

— Musimy zabrać ją do szpitala — mówi spokojnie Derek.

— Zróbcie coś teraz! Ona nie może umrzeć! — łapię ją za rękę, która robi się coraz zimniejsza.

— Stiles — ktoś kładzie mi dłoń na ramię — Musimy zabrać ją do szpitala.

— Ty jej nie dotykaj — wstaję szybko i odwracam się w stronę Brett'a — Masz się trzymać od niej z daleka, rozumiesz?

Przed oczami mam coraz więcej mroczków, ale próbuję utrzymać równowagę i patrzeć w oczy Brett'a dając mu znak, że ma na prawdę tego nie robić, bo pożałuję.
Nie chcę, żeby Lily mnie dla niego zostawiła, jest przystojniejszy i na dodatek wilkołakiem, który jest w stanie obronić ją bardziej niż ja.
Wiem, że ja też źle zrobiłem, ale nie chcę znów jej stracić.

— Spokojnie — unosi ręce — Teraz nie czas na kłótnie, musimy jej pomóc.

Odwracam się w stronę Lily, która teraz znajduje się na rękach Derek'a biegnącego w stronę wyjścia. Przy pomocy ściany także idę w stronę wyjścia, ale coraz bardziej zwalniam. Nie mogę teraz zemdleć, nie kiedy Lily mnie potrzebuje.

— Chodź stary — słyszę głos Scott'a obok siebie — Będzie dobrze.

— Ma przeżyć — patrzę na Scott'a i upadam słaby na ziemię.

Czuję przeszywający ból w całym ciele i widzę ciemność. Teraz nie czuję nic, żadnych emocji czy bólu, tak jest dobrze i chciałabym, żeby zostało już tak na zawsze, a obok mnie jeszcze Lily.

Pov. Narrator

Brunet upada nieprzytomny na ziemię, a jeszcze bardziej przerażony Scott uklęka przy nim i próbuje obudzić jednak na marne.
Stiles leży nieruchomo tak samo jak Lily, która jedzie już ze swoim bratem do szpitala. Jej twarz robi się coraz bladsza, a tylko małe poszczególne ranki się zagoiły. Jednak te większe były, a krew wypływała z nich mocno.
W o oczach Derek'a są łzy których nawet nie próbuje wytrzeć, martwi się o swoją siostrę i wie jak to się może skończyć, ale nie chce się rozklejać i spowodować jeszcze niepotrzebnego wypadku. Lily wtedy nie miałaby szans na przeżycie, a Derek jak i wszyscy inni by się tym załamali.
Nie może pozwolić by jego siostra która zawsze przy nim była, zginęła, bo jakiś idiota rzucił w nią granatem.
Chłopak przyspiesza, ale na jego nieszczęście widzi za sobą samochód Szeryfa, a mężczyzna w środku pokazuje by stanął. Derek jednak tego nie robi i jeszcze szybciej jedzie, a Szeryf włącza światła i próbuje dogonić Derek'a, który gwałtownie skręca na parking i trąbi mając nadzieję, że jakiś lekarz wyjdzie i zobaczy co się stało, ale tak się nie dzieje.
Zabrał dziewczynę z powrotem na ręce i wbiegł do szpitala, nagle wszyscy ludzie co byli w środku spojrzeli na niego przerażeni, a w tym Melissa McCall.

— Pomóżcie jej! — krzyczy błagalnym tonem.

Od razu przy Lily pojawia się dwóch lekarzy, a Melissa podjeżdża z łóżkiem by Derek położył na nią dziewczynę co robi od razu.
Lekarze zabrali dziewczynę, a Derek usiadł przerażony na jedno krzesło mając na rękach krew siostry. Teraz nie ma siły być spokojny, ma ochotę krzyczeć i coś rozwalić do czasu kiedy powiedzą co z Lily.

— Będzie dobrze — czuje na ramieniu rękę Melissy — Lily jest silna, wiesz o tym.

— Tak — tylko tyle umie powiedzieć.

Jego głos drży, a mama Scott'a nie wie co zrobić. Pierwszy raz widzi mężczyznę w tym stanie, zawsze był poważny i pokazywał, że niccna niego nie działa, a teraz jest kompletnie inny.
Widzi jak do szpitala wbiega Szeryf Stilinski, który pewnie go gonił jak tu jechał, ale nie wyciągnął broni ani kajdanek tylko zmartwiony podszedł do dwójki.

— Co się stało Lily?

— Wybuchł granat, Lily uratowała nas wszystkich, ale sama oberwała — wytarł szybko łzę — Małe rany się zagoiły, ale te wielkie zostały.

— Pójdę tam sprawdzić co się dzieje — Melissa puściła ramię Derek'a i szybkim krokiem poszła w kierunku gdzie zabrali Lily.

— Wiesz gdzie jest Stiles? — pyta Noah.

— Pewnie zaraz tu przyjadą — Derek patrzy tępo w ścianę.

Jak na zawołanie w szpitalu pojawia się Scott i Brett, którzy próbują utrzymać nieprzytomnego Stiles'a. Z jego głosy już nie leci krew, ale rana nie wygląda ciekawie.

— Dajcie jakieś łóżko! — krzyczy Szeryf podbiegając do syna — Co mu się stało?

— Walnął głową kiedy Lily go popchnęła — Scott położył go na łóżku szpitalnym, który przywiozła jakaś pielęgniarka.

— Scott — mówi słabym głosem Stiles — Uratujcie ją, ona nie może umrzeć.

Hej!
Przepraszam, że nie pojawił się wczoraj, ale miałam problem z prądem.
Wiem, że rozdział nie był zaciekawy, więc przepraszam
PRZYPOMINAM o głosowaniu u OgrodRozany na tę powieść, którą możecie znaleźć w rozdziale ,,Fanfiction”. Będę wdzięczna za każdy głos kochani
Wiem że dzisiaj były dużo "povów", ale potrzebowałam
Miłego dnia/nocy

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz