Rozdział 27

2.7K 207 23
                                    

Siedzę przy stole i zajadam się płatkami, które zrobił mi Derek, ale o tak się do niego nie odzywam. Jedzenie w niczym nie pomoże, może w innych sytuacjach, ale na pewno nie w tej.
Patrzę na brata, który siedzi przede mną i też je płatki, tylko nawet na mnie nie spojrzy. Jest bardzo zainteresowany łyżką, którą trzyma w ręce. Nie powie nic, bo wie, że teraz nawet nie mam ochoty z nim rozmawiać, jak z całą resztą. Nie rozumiem czemu to przede mną ukrywali, Scott powiedział, że bali się reakcji, ale byłaby ona na pewno lepsza niż moja teraz.
Od wczoraj przez całą noc dostawałam pełno wiadomości, na które nawet nie do teraz nie spojrzałam, bo pewnie wszyscy pisali to samo, ale w inny sposób. Zobaczyłam też, że odezwał się Liam, więc albo sam od siebie napisał, albo mu kazali, jak Malii, która ma mnie totalnie gdzieś i w sumie ja ją też.

Wstaję ze stołu, nie zabierając pustego talerza i wychodzę z budynku z torbą i telefonem w ręce. Muszę iść na piechotę, bo Derek schował klucze do samochodu, a nie mam rowera, bo kiedyś zabrał mi go Scott, który nie miał jeszcze motora i ktoś mu go ukradł, a do teraz nie odkupił.
Szybkim krokiem idę w stronę szkoły mając nadzieję, że nikt mnie nie zabije i nie spotkam nikogo ze stada. Spotkanie ich teraz to będzie jedna z gorszych rzeczy.
Staję wryta, kiedy obok mnie staje ciemne auto, a z niego wychodzi jakiś mężczyzna w czarnej bluzie. Zaczynam się wycofywać, ale staję z ulgą kiedy widzę kto to.

— Nie strasz mnie tak, Peter — warczę.

— Widzę, że humor ci dziś nie dopisuje — unosi brwi — Wsiadaj, zawiozę cię.

— Dzięki — uśmiecham się i siadam na miejsce pasażera.

— Mogę wiedzieć o co chodzi,czy jestem psychopatycznym wujkiem mordercą i nic mi nie można mówić — jedzie.

— Dalej nim jesteś, ale ci powiem — opieram się o siedzenie — Derek i stado ukrywali przede mną to, że Derek stracił wilkołactwo, Gdyby nie jego rozmowa i Scott'a pewnie bym dalej nie wiedziała.

— Derek nie powiedział ci, że stracił wilkołactwo?

— Nie stracił go tylko coś mu się dzieje — wzdycham — Powiedzieli, że bali się mojej reakcji, a byłaby na pewno lepsza niż ta teraz.

— Co masz zamiar teraz zrobić? — zatrzymuje się na światłach.

— Nie będę się do nich odzywać, niech zobaczą jak bardzo jestem zła.

— To dobry pomysł — patrzy na mnie - A z Derek'iem co masz zamiar zrobić?

— Ruszaj — mówię kiedy światło zmienia się na zielone — Mam zamiar też z nim nie rozmawiać.

— Z nim to nie jest dobry pomysł — skręca na parking szkoły.

— I tak dowie się od Scott'a jak coś się stanie, więc to nie ma różnicy — łapię za torbę — Zmieniłeś się — uśmiecham się, wychodząc — Mam nadzieję, że będziesz taki na dłużej albo nawet na zawsze, wujku — trzaskam drzwiami i idę w kierunku wejścia do szkoły.

Zatrzymuję się, widząc Liam'a, ale coś jest z nim nie tak. Rozgląda się na wszystkie strony, a jego serce bije szalenie szybko. Podeszłabym teraz do niego, ale nie mam zamiaru się do niego odzywać. Liam tutaj najmniej zawinił, bo to jednak dzieciak, więc z nim zacznę rozmawiać szybciej, ale z resztą stada nie ma mowy.

— Lily, hej! — obok mnie staje Mason — Mam pytanie.

— No jakie? — idę z nim do wejścia.

— Idziesz dzisiaj na ognisko?

— Jakie ognisko? — pytam zdziwiona.

— Dzisiaj w szkole jest, przyjdź będzie fajnie — uśmiecha się.

— Zastanowię się, ale chyba przyjdę — popycham drzwi i wchodzę do budynku — Ja już będę szła, mam sprawdzian z biologii i chciałabym powtórzyć.

— Jasne, to do zobaczenia — przytula mnie i idzie przed siebie.

Gdyby nie był gejem pewnie ten gest by mnie zdziwił, ale jest, więc to normalne. W sumie zawsze chciałam mieć przyjaciela geja, ale jakoś z żadnym nie gadam, tylko z Mason'em. Jednak on cały czas siedzi z Liam'em, a w tym momencie z nim za bardzo nie chce być.

***

Minęło już kilka lekcji, na szczęście w szkole nie ma Lydii i Stiles'a, ale jest Scott, który cały czas próbuje ze mną rozmawiać, ale go zbywam. Teraz siedzę na biologii, a Scott'a, który siedział ławkę przede mną na szczęście nie ma. Dziwi mnie to trochę, ale pewnie ma ważniejsze sprawy niż lekcje i mówienie mi co się dzieje. 

— Dzień dobry — do sali bez pukania wchodzi Liam — Trener Finstock chce rozmawiać z Lily.

— Pójdę do niego na przerwie — mówię, nawet na niego nie patrząc.

— Musisz teraz — jego ton jest błagalny.

— Dobra — łapię za torbę i wychodzę z chłopakiem z klasy — Co chcesz?

— Mamy sprawę — przede mną staje Scott — Później możesz znowu być zła, ale chcemy ci coś pokazać — alfa podaje mi dwie kartki — Zobacz, z listy zniknął Derek, a Liam jest warty nie trzy, a osiemnaście milionów.

— Będziesz musiał się pilnować — patrzę na młodego chłopaka — To znak od Dobroczyńcy, że zaraz coś się stanie.

— Potrzebujemy cię — Scott staje bliżej mnie — Kiedy to wszystko się skończy możesz być zła, ale nie teraz kiedy cię potrzebujemy.

— Mogliście pomyśleć o tym zanim mi o tym nie powiedzieliście — wymijam go i idę w stronę wyjścia.

Słyszę za sobą, jak mnie wołają, ale nie będę się odwracać. Dzisiaj nie będę się niczym przejmować, będę jak normalna nastolatka nie wiedząca w co się ubrać na dzisiejsze ognisko.
Pójdę na nie i nie będę się niczym przejmować, zabiorę wódkę, którą i tak się nie upije, ale ważne, że będzie.
Potańczę sobie, pośpiewam i chociaż na chwilę zapomnę o tej całej sytuacji z listą i uczuciami do Stiles'a. Od bardzo dawna nie miałam normalnego dnia i chciałabym wreszcie taki mieć.

Hejka! Dzisiaj trochę krótki rozdział i bez Stiles'a, ale mam nadzieję, że był dobry. W następnej części pojawi się dużo Stiles'a ^^
ZAPRASZAM WSZYSTKICH NA INSTAGRAMA


_malowana_watt

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz