Rozdział 13

3K 211 70
                                    

Pov. Stiles

Siedzę z Malią w piwnicy od Lydii i próbuje jej pomóc. Nie radzi sobie jeszcze z tym wszystkim, a do tego jest jeszcze na mnie wkurzona, bo nie powiedziałem jej o czym rozmawiałem z Lily, ale chyba nie powiem jej, że się z nią całowałem. Sam nie wiem czemu to zrobiłem, w jakiś sposób brakowało mi tego i jej. Teraz jestem w związku z Malią i nie chce, żeby poczuła się tak samo jak Lily. Wiem, że to co zrobiłem nie było dobre z mojej strony, ale nie umiem pomału nad tym panować. Boję się, że Nogitsune jeszcze może we mnie być i robi to wszystko specjalnie, ale Oni mnie sprawdzili i było okej.
Jest mi strasznie źle z tym, że pocałowałem Lily, ale chciałem tego, bardzo. Jedna część mówi mi, że mam dać jej jeszcze szansę, ale druga część mówi, że jestem teraz z Malią i nie powinienem tego robić, bo ją kocham. Mam mieszane uczucia do tego wszystkiego, po zerwaniu z Lily byłem pewny, że już jej nie kocham, ale teraz, jak coraz bardziej o tym myślę to już sam nie wiem co czuję.

— Stiles — Malia szybko oddycha — Idź stąd.

— Nie... — przybliżam się.

— Zrobię ci krzywdę — patrzy mi w oczy.

— Po prostu oddychaj — uśmiecham się delikatnie — Nie zostawię cię.

Uśmiech zszedł mi od razu z twarzy przypominając sobie sytuację z Lily.

— Co jej się stało? — wbiegłem do loftu.

Lily leżała na kanapie cała blada, a jej klatka piersiowa ledwo się unosiła. W moich oczach pojawiły się łzy i szybko podbiegłem do dziewczyny.

— Oni nas zaatakowali — powiedział Derek — Walczyliśmy, wbili jej nóż w ramię.

— Lily, obudź się — złapałem ją za rękę — Proszę.

Siedziałem już tak kilka godzin, Lily co chwilę coś mamrotała, ale się nie budziła. Chciałem zasnąć, ale nie mogę zostawić tak jej samej.

— Stiles — usłyszałem jej cichy głos.

— Kochanie — złapałem ją mocniej za rękę — Nie zostawię cię, obiecuję — pocałowałem ja w czoło — Już nigdy więcej.

Kilka godzin przed zdarzeniem pokłóciłem się trochę z Lily i sama wracała do domu. Oni zaatakowali ją przed loftem, gdybym tam był nic by się jej nie stało.

Po policzku spływa mi jedna łza, którą szybko wycieram. Malia jest zajęta próbowaniem mnie zabić, więc na szczęście tego nie widzi.

— Życie jest okrutne — wzdycham — Dasz radę, Li... Liam też da.

Pov. Lily

Siedzę pod jednym z drzew i przyglądam się księżycowi. Pamiętam, jak kiedyś robiłam to ze Stiles'em na masce jeep'a. Zawsze wtedy zasypiałam i budziłam się dopiero w lofcie, kiedy niósł mnie do łóżka.
Na samą myśl aż się uśmiechnęłam, ale łzy i tak spływały po moich policzkach. Tak bardzo chcę go zrozumieć, ale za nie umiem. Potraktował mnie jak pierwszą lepszą... Teraz siedzi sobie w piwnicy z Malią i przytula ją do siebie, bo już opanowała przemianę. Przez sprawdzanie co z nią robi jeszcze bardziej bierze mnie na płacz, ale przez dzwonek w telefonie próbuję się uspokoić.

— Halo? — mówię cicho.

Musisz mi pomóc — słyszę zdyszany głos Scott'a — Liam uciekł.

— Jak to uciekł?!

Zerwał łańcuch — mówi załamany.

— Ty sobie jaja robisz — przeczesuje włosy — Nie rozłączaj się.

Daje na głośnomówiący i odkładam telefon na bok. Zamykam oczy i skupiam się na zapachu oraz dźwięku. W kilka sekund znajduję się przed wielkim dębem, który był na wschodniej części lasu Beacon Hills. Obok niego przebiega wkurzony Liam przemieniony w wilkołaka i warczący, jak opętany.
Otwieram szeroko oczy szybko oddychając, ledwo umiem złapać powietrze.

— Wschodnia część lasu — mówię cicho i się rozłączam.

Powoli wstaje próbując złapać powietrze, ale przychodzi mi to z trudem.
Próbuję już od bardzo dawna nad tym zapanować, ale zdarzają się sytuację, gdzie mi się to nie udaje i zawsze był przy mnie Stiles, teraz muszę sobie radzić sama.
Powoli zaczynam kierować się w kierunku wschodniej części, ale zajmuje mi chwilę, żeby uspokoić oddech i zaczynam biec. Rozglądam się wszędzie gdzie tylko się da, bo Liam może wpaść do jakiejś dziury lub stracić przytomność.

— Gdzie ty jesteś do cholery? —  mówię do siebie.

Słyszę gdzieś blisko głośny ryk Scott'a, więc biegnę w tamtym kierunku. Z daleka widzę Liam'a na kolanach, a obok niego Scott'a.

— Nie jesteś potworem, jesteś wilkołakiem — Liam patrzy na alfę — Jak ja.

— I ja — staje obok Scott'a, wymuszając uśmiech — Miło cię znowu widzieć.

Liam nic nie odpowiada tylko powoli wstaje z ziemi i zaczyna się rozglądać. Scott łapie go delikatnie za ramię i kieruje w stronę wyjścia z lasu, a ja idę za nimi patrząc się w ziemię.
Słyszę dzwonek telefonu i patrzę na Scott'a, który wyciągnął urządzenie z kieszeni.

— Halo?... Czekaj, dam na głośnik — przyspieszam i staję obok Scott'a.

Odgadłam hasło — mówi Lydia — Jest to spis wszystkich nadprzyrodzonych postaci z Beacon Hills do odstrzału.

— Jak to możliwe? Przecież niektórzy się ukrywają — dziwię się.

Też nie wiem, ale musimy o tym porozmawiać i sami też uważać — wzdycha — Na pierwszej liście jest Derek, ja, Scott i... Lily.

— Moje imię powiedziałaś przerażona — przygryzam wargę.

Lily... Jeśli cię zabiją dostają wszystkie pieniądze.

Krótki rozdział, ale mam nadzieję, że ciekawy ^^
Akcja zaczyna się wreszcie rozkręcać!
Jak zawsze 50 gwiazdek i wlatuje kolejny rozdzialik!
Miłej nocy/dnia ♡

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz