Rozdział 2

3.7K 181 16
                                    

Czuję, jak ktoś lekko mną potrząsa i coś mówi, ale nic nie rozumiem. Ból dalej przeszywa moje ciało, na szczęście jest mniejszy niż na początku.
Powoli otwieram oczy, widzę wszystko niewyraźnie, ale po kilku mrugnięciach widzę nad sobą zmartwione twarze od Scott'a, Kiry i Lydii, a na drugim końcu pokoju stoją Malia i Stiles z obojętnymi minami. Robi mi się przez to smutno. Naprawdę aż tak się mną nie przejmuje? Przecież kiedyś, jak delikatnie się uderzyłam, to już chciał na pogotowie dzwonić. Nie mogło mu to tak szybko minąć.

— Lily, co się stało? — Scott próbuję mnie podnieść, ale go lekko odpycham.

— Pocisk — dyszę — Mam go cały czas w brzuchu.

— Cholera — Kira rozrywa kawałek mojej bluzki i się krzywi — Nie wygląda to za dobrze, musimy to szybko wyciągnąć.

— Zróbcie to — zamykam oczy.

— Lily — Lydia chwyta mnie za rękę — Zabierzemy cię do Deaton'a.

— Nie, zróbcie to tu — patrzę na Stiles'a, który ma lekko zdziwioną twarz.

Pewnie nie spodziewał się, że takie coś powiem. Widzę, jak ściska pięści, ale nic nie mówi.
Trójka patrzy się na siebie i kiwa głową. Lydia i Kira łapią mnie za ramiona i przyciągają do ziemi, a Scott siada bliżej mojego brzucha.

— Macie zamiar pomóc czy będziecie tak stać? — pyta lekko wkurzona Lydia, a Malia i Stiles niechętnie podchodzą i łapią mnie za nogi.

Przez dotyk Stiles'a przechodzą mnie dreszcze i trochę się uspokajam. Cały czas działa na mnie tak samo, a chciałabym, żeby to się skończyło.

— Będzie boleć — Scott bierze głęboki wdech i przybliża dwa palce do mojej rany na brzuchu.

Zaczynam szybciej oddychać i zamykam oczy. Nagle czuję mocny ból i próbuję się wyrywać, ale wszyscy mocno mnie trzymają. Jęki przeradzają się w krzyk, a ja przemieniam się w wilkołaka.
To uczucie, kiedy ktoś grzebie ci palcami w ranie, nie jest za przyjemne i strasznie bolesne.
Mam już wyrwać rękę Scott'a, ale w porę wyciąga pocisk, a ja czuję wielką ulgę.
Zamykam oczy i próbuję unormować swój oddech. Stado coś między sobą mówi, a ja rozumiem tylko słowo Derek i porwanie, przez co robi mi się słabo, ale mimo to powoli wstaję z ziemi.
Ktoś delikatnie chwyta mnie za ramiona i opiera o ścianę, otwieram oczy i dziwię się, kiedy tą osobą okazuje się Stiles. Patrzy na mnie pustym wzrokiem i nic nie mówi, a mnie przechodzą nieprzyjemne ciarki.
Łapię za gojącą się pomału ranę i patrzę na resztę, która przygląda mi się pytającym wzrokiem.

— Domyśliliście się, że Derek został porwany — mówię od razu — Musimy go uratować.

—Przez kogo? — pyta Kira.

— Kate — zaciskam pięści i patrzę w ziemię.

Prawie wszyscy są przerażeni, tylko Malia i Kira nie wiedzą o co chodzi.

—Przecież ona nie żyje — mówi zdziwiony Scott.

— Też tak myślałam — zamykam oczy, nie czując już bólu.

— Może ktoś powiedzieć o kim mowa? — odzywa się w końcu Malia.

— Kate chciała nas wszystkich zabić, to ci wystarczy.

 𝐌𝐲 𝐆𝐢𝐫𝐥 | 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐒𝐭𝐢𝐥𝐢𝐧𝐬𝐤𝐢 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz