Naruto
Kiedy kupiłem już to co trzeba, szybko pożegnałem się ze staruszkiem i wybiegłem ze sklepu. Bez dłuższego zastanowienia wskoczyłem na pobliski dach i ruszyłem w drogę powrotną.
Kupiony przed chwilą i jeszcze gorący ramen, pachniał wręcz nieziemsko. Jednak na posiłek byłem zmuszony jeszcze chwilę poczekać. Najpierw musiałem wrócić do Yuro. Nie chciałem go zostawiać samego na dłuższy czas. Chociaż stara się zgrywać silnego, tak naprawdę jest istnym kłębkiem nerwów. Znaczy niby wiem, że jest w obcym miejscu i wszystko może mu się wydawać nowe, a co za tym idzie podejrzane, ale...wydaje mi się, że on po prostu ma wypracowaną w sobie jakąś głęboką nieufność do ludzi. A to z kolei może oznaczać, że rzeczywiście chce coś przed nami ukryć.
Jednak jak już mówiłem, nie chcę go zaraz przesłuchiwać. Wolalałbym, żeby sam się przede mną otworzył. A z naszej ostatniej rozmowy wynikało, że powoli zbliżał się już ten moment. W końcu nie odmówił, gdy zaproponowałem mu spotkanie z hokage....kiedyś. A to już coś!
- Yõ Naruto.
Na równi z tymi słowami, byłem zmuszony gwałtownie się zatrzymać, gdyż przede mną pojawił się Kakashi-sansei. Niemal od razu też spojrzałem na niego spode łba.
- Spóźnił się sensei na ćwiczenia...znowu.- wypomniałem mu, zamiast odpowiedzieć na powitanie.
On zaś tylko zaśmiał się cicho i zażenowany zbył mnie machnięciem ręki. I naprawdę myśli, że coś takiego mi wystarczy? Jeśli tak, to się grubo myli!
Jednak jego kolejne słowa sprawiły, że zapomniałem o dotychczasowym wątku i spojrzałem na mistrza z powagą.
- Gdzie podział się twój młody podopieczny, Naruto?- mimo luźnego tonu oraz spokojnej postawy, czułem na sobie jego uważne spojrzenie. Czyli to pytanie miało jakiś ukryty sens.- W końcu chyba miałeś mieć go na oku, mam rację?
- Przecież pamiętam. Nie musi mi sensei przypominać.- mruknąłem niezadowolony. Wiem, że to misja zlecona przez hokage, ale bez przesady. Nie trzeba go zaraz traktować jak jakiegoś szpiega!
Na chwilę między nami zapadła dość niezręczna cisza, podczas której mistrz odwrócił się w stronę Góry Hokage, tak jakby doskonale wiedział gdzie szukać Yuro. Trochę podejrzane....
Kiedy wreszcie postanowiłem się odezwać, by wreszcie dowiedzieć się jaki był powód zaczepienia mnie, Kakashi-sensei sam zabrał głos.
- Domyślam się, że nie spodoba ci się to co zaraz usłyszysz, ale spróbuj to zrozumieć. Pilnowanie tamtego chłopca było jedynie twoim zadaniem. Ty oczywiście, jak masz to w zwyczaju, podszedłeś do tego bardzo emocjonalnie....powiedziałbym nawet, że zbyt emocjonalnie.
Mistrz przerwał na chwilę i znów spojrzał na mnie uważnie. Nie wiem o co mu chodziło, ale chyba nie jest to coś, co chciałbym usłyszeć. I miałem rację.
- Od tego momentu twoja misja się kończy. Zajmą się nim....
- Jak to kończy!? To nie... niech sensei nawet tak nie żartuje! Jeśli to ma być żart, to wcale nie jest zabawny!- stanąłem tuż przed nim. Nadal jeszcze nie do końca docierało do mnie to co usłyszałem. Praktycznie od początku nie traktowałem tego wyłącznie jak jedną ze zwykłych misji. Zdążyłem naprawdę polubić tego chłopaka. Obiecałem mu coś!
- Mówię poważnie. Poza tym nie zapominaj, że bądź co bądź on nie jest mieszkańcem Konohy. Nie możemy go traktować jak swojego. Zwłaszcza po tym, co już się o nim dowiedzieliśmy. Ty najlepiej powinieneś zdawać sobie z tego sprawę.
CZYTASZ
"Bestie też mają uczucia"- Naruto
FanfictionDo Wioski Liścia zostaje sprowadzony tajemniczy chłopak. Nic nie wiadomo o jego przeszłości, jednak jego zachowanie jasno wskazuje, że nie była ona łatwa. Czy mimo sekretu, który skrywa odnajdzie w końcu to czego od zawsze tak bardzo pragnie? W koń...