Yuro
Pierwszym co zobaczyłem po przebudzeniu, były ciemne ściany pomieszczenia, w którym się znalazłem. Nie było tu żadnego okna, które choć trochę rozświetlałoby panujący tu półmrok. Tę rolę za to pełniły wiszące gdzie niegdzie pochodnie.
Mimowolnie poczułem jak po moim ciele przebiega dreszcz strachu. Zdecydowanie taki wystrój i klimat, nie kojarzył mi się dobrze.
Zaś fakt, że byłem unieruchomiony jeszcze bardziej pogłębiał narastający we mnie strach. Znalazłem się w wiosce, ponieważ zaufałem pewnej osobie, która mówiła, że tu będę bezpieczniejszy. W niej poznałem kolejną osobę, która zapewniała mnie dokładnie o tym samym.
Jednak, gdy przyszło co do czego, obie okazały się kłamać. Ta wioska wcale nie była bezpiecznym wyjściem. Wygląda na to, że jej shinobi wcale nie różnią się tak bardzo od mojego wcześniejszego oprawcy.
Nawet tamten brązowowłosy, który zdawał się być po mojej stronie, ostatecznie również stanął przeciwko mnie. Chociaż...sam wydawał się równie zaskoczony pojawieniem się tych zamaskowanych co ja. Było w nim coś co kazało mi na niego uważać, ale czy aż do tego stopnia?
No i pozostaje jeszcze sam Naruto.
Nie wierzę, żeby po tym wszystkim co mi powiedział, okazał się jednym z bezlitosnych ninja, o których tyle słyszałem. Tak naprawdę był...najbardziej szczerą i radosną osobą, jaką miałem okazję poznać w ostatnich latach. Nie wierzę, żeby to były jedynie pozory i kolejne kłamstwa.
Chociaż w moim życiu nieraz już bywało, że trudno było odróżnić co jest kłamstwem, a co prawdą.
Zamknąłem oczy i niemal odrazu stanął mi w pamięci obraz uśmiechniętego blondyna, oraz fragmenty rozmów, które odbyliśmy w ciągu ostatnich dni. Najmocniejsze wrażenie wywarły na mnie trzy z jego wypowiedzi.
"Nie przejmuj się tym jak widzą cię inni ludzie. Wystarczy, że jedna osobo dostrzeże w tobie przyjaciela, a reszta pójdzie już gładko. Rób co w twojej mocy i nigdy się nie poddawaj, a inni w końcu cię zaakceptują. Uwierz mi na słowo."
"Teraz to ty o sobie decydujesz. A mocą, którą skrywasz, w ogóle się na razie nie przejmuj. Z pewnością nie jest to coś z czym nie dałbyś rady sobie poradzić. Ja w to wierzę... a właściwie, to w ciebie."
"W każdym razie dla mnie również jesteś przyjacielem, właśnie dlatego mam zamiar cię chronić."
Jak miałbym nie ufać komuś, kto tak mocno uwierzył we mnie? Dał mi słowo i chcę wierzyć, że go dotrzyma. Przynajmniej tak mogę mu się odwdzięczyć za to, co dla mnie zrobił.
W tej chwili do pomieszczenia wpadł dodatkowy snop światła, co oznaczało, że już nie jestem tutaj sam. Zgodnie z moimi przypuszczeniami, po chwili przede mną zatrzymał się zamaskowany mężczyzna. Jednak nie był to żaden z tych, którzy mnie tu sprowadzili.
Jego obecność niosła ze sobą jakąś tajemniczą i mroczną aurę oraz groźbę. W przeciwieństwie do poprzednich, nie miał na sobie jasnek kamizelki, a jedynie ciemny płaszcz.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie dzieciaku. Zadam ci parę pytań, a ty bez wykrętów mi na nie odpowiesz. Czy to jasne?
Jego głos również nie napawał optymizmem. Był przytłumiony przez maskę, którą nosił, co tylko dodawało mu mroku i władczego tonu.
Nie byłem pewny co i czy w ogóle powinienem mu odpowiedzieć. Oczywiście nie zamierzałem mu wyjawiać wszystkiego, ale...brak jakiejkolwiek współpracy z mojej strony skończyłby się dla mnie jedynie bólem, o czym przekonałem się już po chwili, gdy dłoń mężczyzny uniosła się błyskawicznie i zostawiła piekący ślad na moim policzku. Powstrzymałem się od krzyku, który na niewiele by się zdał. Jednak w moich oczach pojawiły się pojedyńcze łzy bólu.
- Tak, zrozumiałem.- odparłem, starając się, aby mój głos nie drżał tak bardzo. Paradoksalnie wcale nie bałem się bólu. Od kiedy tylko pamiętam, był moim nieodłącznym towarzyszem, dlatego po jakimś czasie po prostu przestał być dla mnie straszny.
Dużo bardziej bałem się zranienia na tle psychiki. Tego po raz kolejny mógłbym już nie znieść. Na szczęście on o tym nie wiedział i zdawał się chętny do stosowania zwykłych metod przesłuchań.
- Doskonale. Nie mam zbyt wiele czasu, więc przejdźmy od razu do rzeczy. Skąd znasz Orochimaru?
W pierwszym odruchu spuściłem wzrok i zacisnąłem usta, nie chcąc zwierzać się komuś, kogo widziałem pierwszy raz w swoim żuciu, a który wcale nie zachęcał do mówienia swoją niecierpliwą postawą.
Jednak szybko zrozumiałem, że będą jeszcze dużo gorsze pytania, więc jeśli coś miałem wyjaśniać, chyba już lepiej odpowiedzieć na te "łatwiejsze" pytania. Dlatego też wziąłem głębszy wdech, widocznie w ostatniej chwili nim mężczyzna ponownie stracił cierpliwość.
- Gdy byłem mały, sam po mnie przyszedł i zabrał do swojej kryjówki. Wcześniej nigdy nawet o nim nie słyszałem.- wyjaśniłem przyciszonym głosem. Było to dla mnie dziwne uczucie, ponieważ nigdy wcześniej nie wyjawiałem nikomu mojej historii. A nie tak wyobrażałem sobie pierwszy raz.
Byłem też pewny, że przesłuchujący zapyta o szczegóły tego spotkania, ale nic takiego nie nastąpiło. Widocznie naprawdę się spieszył i wolał przejść do ważniejszych pytań, gdyż skinąl tylko głową i przeszedł dalej.
- Co tam robiłeś? Do czego cię potrzebował?
Zabolała mnie bezpośredniość zadawanych mi pytań. Co prawda nie oczekiwałem po nim delikatnego podejścia do sprawy, ale to nie zmienia faktu, że to nadal nie było przyjemne. Zwłaszcza, że odpowiedź była dla mnie trudna.
Przez chwilę też wachałem się, od czego powinienem zacząć, ale ciemnowłosy przypomniał mi, że nie mam czasu na zbyt długie namysły.
- Nie zamierzam się powtarzać. Odpowiadaj!- jego głos był przesiąknięty ponagleniem i gromadzącą się w nim złością. Jednak nie znałem jej dokładnych przyczyn. Nie na tym zresztą teraz powinienem się skupiać.
- On...potrzebował po prostu kogoś młodego do kolejnego ze swoich planów. Nie wybrał mnie z powodu wyjątkowego klanu czy wybitnych umiejętności, gdyż nie posiadam żadnej z tych rzeczy. Po prostu... znalazłem się w złym miejscu o złym czasie.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Moi rodzice, ani tym bardziej ja, nie byliśmy shinobi. Dlatego też do tej pory jest dla mnie zagadką, dlaczego jego wybór padł na mnie. Jednak na to pytanie raczej nigdy nie poznam odpowiedzi.
Mimo to obcy shinobi nie wydawał się zadowolony z mojej odpowiedzi. Skrzyżował ręce na piersi i przeszył mnie władczym spojrzeniem oczu ukrytych za maską. Jednak od razu zrozumiałem jego przekaz.
Zabawa się skończyła. Czas na to, co najbardziej go interesowało, a mianowicie:
- Jaką moc zdobyłeś przez te eksperymenty? Co to za bestia, którą dziś rano wypuściłeś?
Tym razem wiedziałem, że następne minuty będą koszmarem, ponieważ na te dwa pytania nie zamierzałem udzielać odpowiedzi. A już na pewno nie jemu.
I swojego zdania nie zamierzam zmieniać, co tamten musiał zrozumieć. I daleki był od zadowolenia, gdy to sobie uświadomił. A swój gniew, jak nie trudno się domyślić, odbije się na mnie.
No i kolejny rozdział. Ktoś się cieszy? Chociaż fabuła raczej zbyt pozytywna nie jest.
I jakie są wasze odczucia czy opinie? Yuro powinien odpowiedzieć, czy może jednak zachować prawdę dla siebie? I czy ktoś mu pomoże zanim będzie za późno?
Ale jakoś mrocznie się zrobiło. To teraz zostawiam was samych.
Pa!
CZYTASZ
"Bestie też mają uczucia"- Naruto
FanficDo Wioski Liścia zostaje sprowadzony tajemniczy chłopak. Nic nie wiadomo o jego przeszłości, jednak jego zachowanie jasno wskazuje, że nie była ona łatwa. Czy mimo sekretu, który skrywa odnajdzie w końcu to czego od zawsze tak bardzo pragnie? W koń...