17. Góra Hokage lekiem na wszystko

90 8 0
                                    

Naruto

Tak jak stwierdziłem, na dzisiaj chyba wystarczy tych wrażeń. Mimo wszystko nie chciałem jeszcze wracać do domu, bo zwyczajnie nie mam pomysłu czym miałbym go tam zająć. Jednak nie mogłem go na siłę trzymać na dworze, jeśli tego nie chciał.

- Przepraszam cię za zachowanie Nejiego. Czasami potrafi być zbyt dociekliwy jak widać.- odezwałem się do chłopca, aby go uspokoić.

Zdecydowanie nie lubił opowiadać o sobie, ani gdy ktoś drąży zbyt głęboko. Niestety pech polegał na tym, że babcia Tsunade z pewnością pewnych kwestii nie odpuści i Yuro będzie musiał co nieco wyjaśnić. Tylko jak załatwić to w ten sposób, aby go zanadto nie wystraszyć? Rany... to może być trudniejsze niż z początku sądziłem. Ale nie zamierzam się tak łatwo poddawać! W końcu nigdy tego nie robiłem i nie zamierzam także tym razem.

Dopiero teraz zorientowałem się, że Yuro nawet nic mi nie odpowiedział, a to nie wskazywało na nic dobrego. Strasznie łatwo było go spłoszyć czy sprawić, aby zamknął się w sobie, co jest niemałym problemem. Zawsze gdy myślę, że już robimy postępy, wtedy zawsze coś idzie nie tak.

- Hej. W porządku. Nie przejmuj się tym aż tak. Przecież nic złego się nie stało, prawda?- stanąłem przed nim i przyjrzałem mu się uważnie, na co ten tylko spuścił spojrzenie w dół.

Zmrużyłem lekko oczy nie rozumiejąc jego obecnego zachowania. Jednak nagle wpadłem na pomysł, jak poprawić mu chumor. Szybko złapałem go w pasie, a następnie posadziłem sobie na barana. Z początku wystraszył się moim nagłym ruchem, ale chyba zrozumiał, że nie zamierzam zrobić mu krzywdy, więc tylko złapał mnie lekko za szyję, żeby przypadkiem nie spaść.

- No to co powiesz na jeszcze jedną krótką wycieczkę?- spytałem z szerokim uśmiechem i chociaż nie otrzymałem wyraźnej zgody, to odmowy także nie było.- No to trzymaj się mocno.- wiem, że nie musiałem tego mówić, bo ten i tak już to robił.

W takim razie ruszyłem. Najpierw wskoczyłem na pobliskii dach, a następnie na jeszcze wyższy. I tak kilka razy. Jednocześnie kierowaliśmy się w stronę, która miała być naszym pierwotnym celem- Góry Hokage.

W trakcie drogi Yuro coraz bardziej się rozluźniał, co było dobrą oznaką. Kilka razy nawet cicho się zaśmiał, kiedy byliśmy już wysoko.

Po kilku minutach zaś przystanąłem na samym szczycie i odstawiłem szarowłosego.

- I jak ci się podoba? Całkiem niezły widok.- spytałem go, sam z fascynacją przyglądając się terenowi pod nami. Jakby się nad tym zastanowić, to już dawno tutaj nie byłem. A przecież powinienem już zaznajamiać się z tym miejscem. W końcu kiedyś na tej górze pojawi się również moja twarz!

Zaś kiedy zerknąłem na chłopaka, zauważyłem, że także napawa się tym widokiem.

- Po twojej minie wnioskuję, że tak.- zaśmiałem się cicho i przysiadłem na skale. Zaś po chwili Yuro do mnie dołączył.

- Prawda. Jest niesamowity.- odparł nawet całkiem radośnie.

Odetchnąłem cicho i zamyśliłem się, jak powinienem mu przekazać to co zamierzam. Nie chciałem być niemiły czy zbyt napastliwy, ale on nie może się tak wszystkiego bać. Tak przecież do niczego nie dojdziemy. W końcu zebrałem się w sobie, a raczej miałem taki zamiar, ale o dziwo chłopak mnie wyprzedził.

- Wiem co chcesz powiedzieć. Mam się was nie bać, bo jesteście przyjaciółmi i nie chcecie dla mnie źle. Dobrze o tym wiem.- powiedział nadwyraz spokojnie, ale i z pewnym smutkiem.

Zaś ja zaskoczony spojrzałem na niego. W takim razoe skoro to wie, to w czym leży problem? Dopiero po chwili zwróciłem uwagę na jego spojrzenie, które było skierowane wprost na mnie. Kryła się w nich pewna tajemniczość, ale i ból spowodowany pewnie przykrymi tematami. Jak się okazało, nie myliłem się.

- Jednak jest pewne 'ale". Wiesz... takie słowa słyszałem już naprawdę sporo razy. I do tej pory wszystkie, co do jednego, były zwyczajnym, bezczelnym kłamstwem, wykorzystanym jedynie po to, aby osiągnąć czyjś cel. Najczęściej moim kosztem. A jedyne co w zamian otrzymałem, to ból i pamiątki pozostawione na całe życie.- po tych słowach z lekkim wachaniem ściągnął koszulkę, przez co po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć to co się pod nią skrywało.

I zdecydowanie nie był to przyjemny widok. Miał sporo blizn, które nawet wolę nie wiedzieć po czym były. Jednym słowem wyglądało to okropnie. Naprawdę nie chcę nawet myśleć kto i dlaczego miałby kogoś skrzywdzić w tak okrutny sposób.

- Ja... nawet nie wiem co powiedzieć. Wybacz, że tak na ciebie naciskałem.- przyznałem cicho, w trakcie, gdy chłopak z powrotem zakładał koszulkę.

- Wcale nie naciskałeś. Wręcz przeciwnie. Byłeś przez ten czas naprawdę cierpliwy.- uśmiechnął się lekko, co w tej chwili było dla mnie trochę dziwne.- Po prostu chciałem, abyś wiedział skąd moje "dziwne' zachowanie.

- Przecież nie powiedziałem, że...- zacząłem się pospiesznie tłumaczyć, ale chłopak przerwał mi ze śmiechem.

- Nie wprost, ale twoja mina mówiła wszystko.- wyjaśnił mi, na co poczułem się trochę dziwnie.

- Przepraszam.- odezwałem się nieco zbity z rytmu.- To nie było zbyt miłe z mojej strony.

- W porządku. Nie mam ci tego za złe. Nie po tym wszystkim co już do tej pory dla mnie zrobiłeś. Jak bym mógł?

Co dziwne chłopak przez całą tę rozmowę wydawał się podejrzanie radosny, a przecież nie był to najprzyjemniejszy z tematów. Ale może po prostu cieszył się, że wreszcie mógł o tym komuś powiedzieć. Tak przynajmniej sobie to tłumaczyłem.

- Naprawdę nie zrobiłem nic wielkiego. Chciałem tylko, żebyś poczuł się tutaj bezpiecznie. To wszystko.

Chłopak tylko skinął głową z uśmiechem. Zdecydowanie ta rozmowa sporo wyjaśniła oraz zmieniła w naszej relacji. Skoro zaczyna mi się zwierzać ze swoich tajemnic oraz przeszłości, to bardzo dobry znak. Im mniej będzie przed nami ukrywać, tym bardziej inni mu zaufają.

"Bestie też mają uczucia"- NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz