Rozdział 47

917 50 11
                                    

- Czemu jesteś tak cholernie naiwny? - warknął zirytowany Taehyung, poprawiając swoje włosy.

- Przestań... Wiesz, że to nie tak... - spojrzał na przyjaciela ze smutnym uśmiechem na ustach.

Starał się skupić swoje myśli na czymś przyjemnym, na jakimś miłym wspomnieniu, wepchniętym do wnętrza jego głowy wraz z innymi zapomnianymi chwilami. Na ten moment, nie mógł przypomnieć sobie żadnego miłego wydarzenia. Jego głowa była zbyt zapełniona Minem i ich ostatnim spotkaniem.

- To właśnie tak Gguk! Nie wierzę, że jesteś tak głupi... Jeśli to zrobisz, nie odzywaj się do mnie więcej... Nie chcę patrzeć jak mój najlepszy przyjaciel niszczy sobie życie - w jego oczach także można było dostrzec ból.

Nie wiedział co zrobić, jak pomóc Jeonowi. Był bezsilny wobec tak potężnego uczucia, jakim była miłość. Nawet jeśli była głupia i nieodwzajemniona, nie mógł się z nią równać. Dlatego widząc nieustępliwe spojrzenie Gguka, po prostu wstał i ruszył do wyjścia.

- Przepraszam... - szepnął cicho Jeon, zaciskając dłonie w piąstki. Taehyung nie mógł już tego usłyszeć, był za drzwiami mieszkania i powolnie schodził w dół klatki schodowej.

Jeongguk drżącymi dłońmi sięgnął do kieszeni swoich spodni. Wyjął z nich telefon, zaraz odblokowując ekran. Wszedł na Twittera, a następnie przełączył konto na to, którego Yoongi nie zablokował. Jego palce działały automatycznie. Tak, jakby nie miał kontroli nad własnym ciałem.

Odrętwiałe przez zimno kciuki, szybko i sprawnie wystukały prostą wiadomość: "Przyjedź po mnie. Musimy porozmawiać".

Mimo, iż było bardzo późno, nie myśląc o konsekwencjach, ani nie czekając na odpowiedź starszego, Gguk założył bluzę i buty, a następnie cicho wyślizgnął się z domu. Szybko znalazł się na dole i usiadł na jednej z ławek, z której miał najlepszy widok na cały parking.

Czekał 25 minut. Powoli zaczął tracić nadzieję, jednak po upływie jeszcze kilku minut, pod blok podjechała taksówka. Wysiadł z niej lekko podpity Yoongi.

Bez słowa wskazał Jeonowi drzwi pojazdu.

Pół godziny później, obaj siedzieli już na czarnej, sporej kanapie w dużym apartamentowcu starszego. Nie odzywali się do siebie. Obaj byli pochłonięci we własnych przemyśleniach. Pierwszy odezwał się Yoongi.

- Przepraszam - mruknął tylko cicho, spoglądając niepewnie na Jeona.

- Kocham cię - młodszy odpowiedział mu błyskawicznie. Na tym skończyła się ich rozmowa na kolejne kilka minut.

- Chcę cię mieć blisko siebie. Chyba cię... Trochę lubię. Zawsze z łatwością zostawiłem moich partnerów i partnerki. Teraz jest inaczej. Jeszcze nie wiem o co chodzi, ale wiem, że nie chcę cię ignorować - mówił powoli, ostrożnie dobierał słowa.  Mimo alkoholu we krwi, wydawać się mogło, że był w pełni trzeźwy.

Nie chciał robić dzieciakowi nadziei, jednak wiedział, że Jeon i tak nadinterpretuje jego słowa. To jednak nie był jego problem, prawda? Wyraźnie powiedział, że go trochę lubi. To jak odbierze to Jeon, było tylko i wyłącznie w jego własnym interesie.

- Cieszę się - odparł Jeongguk, wypuszczając powoli powietrze z ust.

Poczuł ogromną ulgę. Miał jeszcze szansę. Skoro Yoongi nie mógł go tak po prostu zostawić, to znaczy, że mu zależało, prawda?

Jeon odegnał od siebie wszystkie te przeszkadzające mu w skupieniu się myśli i zaraz uśmiechnął się delikatnie.

- Mogę zostać na noc?

- Jasne - odpowiedź była natychmiastowa.

Przez kolejne kilka minut trwali w ciszy, krzyżując się tylko zmęczonymi spojrzeniami.

________________________________________

Bardzo mnie prosicie o rozdziały, a ja od jakiegoś czasu jestem w gorszym stanie psychicznym. Przepraszam was za to, że rozdziały pojawiają się tak rzadko. Postaram się częściej siedzieć po nocach i coś skubać, dobranoc




Biggest fan//Yoonkook [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz