11. Nici z wolnego dnia

311 12 9
                                    

Oczami Cole'a

Wędrowałem samotnie ulicami pięknie oświetlonego miasta Ninjago. Przemierzałem szare zakręty, a czas mijał mi nieubłaganie wolno. Byłem potwornie zmęczony, ale nie przerywałem mojej bezcelowej podróży. Wlekąc się, czytałem skryte w mroku napisy na szyldach sklepów: spożywczy, papierniczy, moja ulubiona piekarnia, w której kocham kupować czekoladowy tort. Zamyślony szedłem dalej. Przede mną mrugnął krótko cień i z impetem w coś uderzyłem.

- Uważaj jak łazisz, łamago. - Usłyszałem zdenerwowany damski głos. - Zejdziesz mi z drogi czy nie? - Był dziwnie znajomy. Tylko skąd ja go znam. Podniosłem głowę, a wtedy zatkało mnie.

- A-ale, to niemożliwe. - Szeptałem do siebie jak jakiś wariat, którym chyba jestem. Jak mogę widzieć duchy? - Przecież ty nie żyjesz! Zostałaś porwana! I to 10 lat temu! - Wtedy olśniło mnie. Jak ja mogłem być tak ślepy?! Te wszystkie ataki były wymierzone prosto we mnie! - To o ciebie chodzi! To ty zaginęłaś 10 lat temu bez śladu! - Porwałem ją w ramiona i na dobre rozpłakałem się. Trząsłem się z emocji, ale rozpierała mnie radość. - Jak dobrze cię znów widzieć całą i zdrową, Seliel.

- C-col-le? Ale... - Była tak samo zaskoczona jak ja. Puściłem ją, by nie udusić w niedźwiedzim uścisku. - Co ty tu robisz? - Jej głos nagle stał się ostry jak brzytwa.

- No jak to co? Mieszkam, żyję. Jestem przecież czarnym ninja. Mistrzem ziemi! Ale jak ty się tu znalazłaś?!

- Normalnie mieszkam w Stix, a tutaj jestem tylko po parę rzeczy.

- Chodź ze mną do klasztoru, to wszystko opowiesz mi, a ja tobie. Musisz także kogoś poznać. - Nadal nie mogłem uwierzyć, że odzyskałem moją najdroższą przyjaciółkę z dzieciństwa.

- Nie mogę. Jeśli do końca tygodnia, a dzisiaj przypominam jest piątek, nie spłacę długu, to stracę mieszkanie. - Dziewczyna była oziębła wobec mnie, ale w jej oczach widziałem panikę. - A tylko Ronin ma takie tanie lokum.

- Ten łotr i oszust? - Zdziwiłem się - No cóż, czasami pomocny oszust. Ale nie martw się, znając Ronina już znalazł kolejkę chętnych na mieszkanie. Ale ty możesz przecież zamieszkać z nami, ninja.

- Nie. - Opierała się moim przekonaniom. W jej oczach widziałem jednak ból. - To już przeszłość, nie możemy rozgrzebywać tego, co było. Żyjmy dalej tak, jakbyśmy się nigdy nie spotkali.

- Ależ co ty pleciesz?! - Zmarszczyłem brwi w niedowierzaniu. - Nie zamierzam cię już nigdzie puszczać. Od teraz mieszakasz ze mną i innymi. Odnalazłaś się! A to graniczy z cudem!

- Naprawdę? Nie będę dla was problemem? - Westchnęła zrezygnowana.

- W żadnym wypadku. Zobaczysz, wszyscy cię polubią. A teraz wsiadaj. - Przywołałem swojego smoka ziemi.

- Ja... ja mam wsiąść na takie... coś? - Uniosła brew i nieprzekonana wpatrywała się w bestię.

- Tak, to mój smok żywiołu. Chodź, podsadzę cię. - Pomogłem jej wdrapać się na grzbiet i skierowaliśmy się w stronę klasztoru. - Dzisiaj tylko prześpij się, ale jutro czeka nas ciężki dzień. - Wylądowałem niedaleko wejścia, pomagając Selilel zejść, zanim spadłaby ze smoka. - Jak pamiętam zawsze byłaś taką małą fajtłapą.

- Hej, to nie prawda! - Zaprzeczyła oburzona, że jej to wypominam. Zachichotałem, na co wielce obraziła się. - To, że mam 18 lat, a ty 20 wcale nie oznacza, że jestem mała. A moja niezdarność bierze się z tego, że szybko chcę coś zrobić, ale nie nadążam za tym.

- Tak, tak. Wmawiaj sobie, może uwierzę.  Ale chodź, to będzie twój pokój. Dobranoc. - Przydzieliłem jej ostatni wolny i wróciłem do swojego przespać się. Nareszcie zagadka została rozwiązana.

Demoniczne sekrety || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz