23. Pluskająca się w kałuży ryba

158 8 1
                                    

***

Zieleń. Wszędzie była zieleń. Skuloną postać otaczały ze wszystkich stron świecące kamienie, w których odbijała się jej sylwetka. Nie były one zwykłe, wydawały się przezroczyste, a jednak nie można było zobaczyć przez nie drugiej strony. Wyglądały jak zielone kamienie, ale w środku były jakby puste. Brakowało im czegoś.

Głosy szeptały. Podpowiadały czego. Zlały się w jeden harmonijny ciąg, a mała osóbka siedząca pośrodku tej potwornej zieleni nie potrafiła rozpoznać z tego szumu ani jednego słowa. Wołała, krzyczała. Nie było właściwego odzewu. Ciszę mącił tylko ten szum głosów.

Osoba usiadła gwałtownie na łóżku. To już drugi taki sen. Co się dzieje? Pierwszy raz mogło się zdarzyć, ale widzieć tak wszechogarniającą zieleń po raz drugi? Co to znaczy? Jednak opatulona w kołdrę dygocąca osóbka nie pomyślała, że sen o kamieniach może być proroczy.

***

Oczami Seliel

Najgorszy był okres oczekiwań. Poranek był nawet miły, mimo że nie spałam dobrze. Może działa tak stres przed bitwą? Przyszykowałam się, potrenowałam trochę i musieliśmy już lecieć. Ale to czekanie na nie wiadomo co, nie było zbytnio przyjemne. Siedzieliśmy już od godziny na perle, krążąc wokół opustoszałego miasta. Wiatr wiał z siłą mogącą wyrwać drzewo z gruntu. Gdzieś w dole było słychać echo krzyków dwóch reporterów od Blizza, ale nie przejmowałam się tym. Chcą się narażać, to niech się narażają.

Wtedy zaczęło ściemniać się, a na niebo wpłynęły zewsząd burzowe chmury. Nagle z wietrznej pogody zrobił się huragan. No nareszcie zaczyna coś się dziać! Na moją twarz wskoczył uśmiech. Będę mogła odegrać na tym potworze za Isę i Lloyda. Wielki, czarny kształt majaczył już w odległości nie większej niż trzy kilometry. Podlecieliśmy na skraj miasta, aby zatrzymać potwora przed wtargnięciem do centrum. Ninjago otaczały rozległe sady, pola uprawne i niewielkie jeziorko. Teraz drzewka owocowe uginały się pod naporem wiatru, a wysoka trawa chwiała się. Zmieniliśmy trochę pierwotny plan, który teraz brzmiał: odciągnąć stwora na pola, by nie narobić szkód, a potem się go pozbyć. Jednak dla zachowania bezpieczeństwa mieszkańcy i tak mieli schować się w domach.

Przyszykowaliśmy się do ataku. Mistrz Wu, który poleciał razem z nami, przejął stery. Pixal miała na sobie zbroję samuraja X, a ja i Isa otrzymałyśmy własne stroje ninja. Jej był wielokolorowy z szarymi dodatkami, a mój czarny z fioletowymi wzorami. Najbardziej ucieszył mnie symbol smoka wyszyty na plecach, który dodawał ciemnemu materiałowi drapieżnego wyglądu. Wyciągnęliśmy broń, wywołując smoki i ruszyliśmy na stwora.

Zaatakowaliśmy równocześnie, rzucając w niego kulami mocy. Nie poskutkowało to tak, jak chcieliśmy. Nawet moja moc zniszczenia była niewystarczająca, aby zrobić krzywdę stworowi bądź zamienić go w kamień. W formie smoka przewyższał nasze zwierzaki o połowę. Czułam się jak mrówka walcząca ze słoniem, co mnie niezmiernie irytowało. Mech Pixal także nie sprawdził się, bo gdy oberwał ogonem, coś uległo popsuciu. Biedna dziewczyna wylądowała na ziemi i próbowała naprawić uszkodzony mechanizm.

Nya rzuciła swoją nową włócznię, która trafiła idealnie w bok stwora. Jednak smoki mają twardą łuskę i grot nawet nie zarysował jej. Zezłoszczona Nya wyciągnęła z chmur wodę i próbowała podtopić fruwającego stwora. Nie wiem, jak zamierza to zrobić, ale powodzenia życzę. Cole także w powietrzu był bezużyteczny, skoro władał ziemią. Jego kule nie działały, a nie może grzmotnąć stwora swoją super siłą, bo ledwie podleci, to oberwie od niego. Dlatego wyczekiwał teraz odpowiedniego momentu, aż smok będzie zdezorientowany i nie zauważy go.

Demoniczne sekrety || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz