࿙༽༺15༻༼࿚

87 6 0
                                    

Lekcje się skończyły, jednak moim priorytetem nie był aktualnie powrót do domu. Okazało się, że gdy siedziałyśmy na kocu, gdzieś musiał mi wypaść telefon. Byłam lekko zestresowana, ponieważ Gahyeon śpieszyła się do domu, więc nie mogła mi pomóc. Byłam zmuszona szukać go sama. 

Patrzyłam uważnie pod nogi gdy chodziłam wokół miejsca, gdzie spędziłyśmy przerwę obiadową. Nie wiem, czy byłam skupiona nie wystarczająco, ale nie mogłam go znaleźć. Chodziłam wokół spięta, obawiając się, że go nie znajdę, albo że już ktoś znalazł go przede mną. Denerwowałam się i nawet poczułam, jak chciało mi się płakać. Nie mam pieniędzy na nowy... Jeśli nie będę mieć telefonu długi czas, pani kurator zacznie się niepokoić, że nie ma ze mną kontaktu... 

Westchnęłam zrezygnowana, myśląc tylko o tym, żeby się nie rozpłakać. 

- Tego szukasz? - zobaczyłam przed oczami swój telefon. Podniosłam wzrok, by zobaczyć przed sobą Wooyoung'a. Spojrzałam wielkimi oczami na jego pokerową twarz. Sięgnęłam po telefon. Ukłoniłam się, dziękując. Nie chciałam na niego patrzeć, więc ze spuszczoną głową go wyminęłam. Odetchnęłam z ulgą i poczułam, jak z serca spada mi kamień - Nie spytasz, gdzie znalazłem? - powiedział, na co przystanęłam. Odwróciłam się w jego stronę.

- Nie obchodzi mnie to, ważne, że się odnalazł. Jedne podziękowania chyba wystarczą - odpowiedziałam lekko oschle, jednak mimo że starałam się odpowiedzieć bez żadnych emocji, to serce mi zabiło. Miałam zamiar ponownie odejść jednak znów zatrzymał mnie jego głos

- Przepraszam 

- Za co? - spytałam równie bez emocji 

- Za to, że nie byłem dla ciebie za miły - odpowiedział podchodząc bliżej

- Nie ma strawy, daruj sobie - westchnęłm. Posłałam mu uśmiech. Nawet się ucieszyłam, że przeprosił, może dzięki temu nie będę miała ochoty się mścić i też odzywać się do niego w niezbyt przyjazny sposób - miłego popołudnia - powiedziąłam odwracając się i idąc w stronę mojej szafki po resztę rzeczy. 

- Odprowadzę cię na przystanek - powiedział, doganiając mnie. Nie ukrywałam, że się zdziwiłam.

- Nie musisz - posłałam mu łagodny uśmiech. 

- Czuję, że muszę - sam się lekko uśmiechnął, spoglądając na mnie - jakbym był ci coś winien

- A-ale naprawdę nie musisz. Przed szkołą czeka już na mnie mój kuzyn - powiedziałam, chociaż nie byłam tego pewna. Mimo że ostatnio wracam ze szkoły i z Mingi'm i z Sanem.

- A, San - westchnął

- Naprawdę nie musisz mieć wyrzutów sumienia - powiedziałam po chwili ciszy - nie podchodzę do ludzi emocjonalnie - westchnęłam, nie do końca wierząc, że mogłabym go nagle obchodzić. 

Spojrzałam przed siebie, oczekując, że przyspieszy krok i odejdzie. Jednak nie zanosiło się na to. Czuła się lekko niezręcznie. Nie przyzwyczaiłam się do takiego zachowania Wooyoung'a. Nawet trudno byłoby mi to sobie wyobrazić, że mógłby być dla mnie miły.  

Weszliśmy do budynku szkoły w ciszy. Zobaczyłam, że przy mojej szafce stoi Mingi. Zmarszczył czoło, widząc, że obok mnie idzie Wooyoung. 

Otworzyłam szafkę i wzięłam z niej plecak.

- Na pewno San już czeka? - spytał Wooyoung gdy zamykałam szafkę. 

- Powinien - posłałam mu uśmiech, po tym jak spojrzałam znacząco na Mingi'ego. Mingi kiwnął tylko głową, upewniając mnie, że San faktycznie na nas już czekał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ostatni raz spojrzałam na Wooyoung'a, który pokiwał głową i odszedł. 

༽༺༻༼

San stał w tym samym miejscu co zawsze. Jednak gdy zaczął mnie wypytywać o dzień w szkole, zauważyłam, że coś jest nie tak. Był blady i mówił przez nos. Jakby brało go przeziębienie. Miał rumieńce na twarzy, które wyglądały uroczo, jednak nie było mi do śmiechu, bo bałam się, że to oznaka tego co stało się z Mingi'm. 

- Dobrze się czujesz? - spytałam, zamiast odpowiadać na pytania, którymi mnie zasypywał. Mina mu zrzedła gdy na mnie spojrzał

- Tak, skąd to pytanie - powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy

- Mogłeś zostać w domu - powiedziałam, przystając. San stanął przede mną z pytającą miną - będziesz chory - powiedziałam pewnym tonem

- Skąd ta pewność - zaśmiał się - dobrze się czuję 

- Widzę, że kłamiesz - odpowiedziałam - i słyszę, że kłamiesz - dodałam, komentując jego głos. San pochylił się w moją stronę tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. - Chodźmy do domu - powiedziałam po chwili, przerywając nasz kontakt wzrokowy. Przez to, że zaczęłam się czuć lekko niezręcznie. 


Mam jeszcze tylko jeden rozdział w zapasie. Muszę spiąć dupę, trzymajcie kciuki za wenę i współpracę z komputerem (bo ostatnio coś się nie dogadujemy XD) Przynajmniej tyle, że już mam rozpisane rozdziały do końca ^^ Zaplanowane jest 25 i epilog. Ale plany jak to plany, mogą ulec zmianie. Miłego dnia :)

Prawdziwy Anioł| FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz