࿙༽༺25༻༼࿚

128 8 1
                                    

࿙༽༺ 3 LATA PÓŹNIEJ༻༼࿚

Wracałam z zajęć z uczelni. Postanowiłam jednak wyjechać na studia do Seulu. Szczęśliwym trafem Gahyeon dostała się na uniwersytet w sąsiedniej dzielnicy mojego, dzięki czemu skorzystałyśmy z tego, by zamieszkać razem. Wybrałam psychologię, Gahyeon prawo. Pomogłyśmy Sanowi wyrobić dokumenty, przez co udało mu się dostać pracę w jednym sklepie internetowym, gdzie pomaga pakować zamówienia. Gdzie żadne doświadczenie nie było wymagane. 

Sama zaczęłam pracę w jednej kawiarni, korzystając z tego, że mam mniej zajęć, by pisać pracę licencjacką. Tam też się wybierałam. Miałam jeszcze dużo czasu do mojej zmiany, ale miałam w zwyczaju być wcześniej.

Przekroczyłam próg kawiarni. Dźwięk dzwonka rozniósł się cichym echem, co oznaczało, że w kawiarni nie było dziś dużo ludzi. Chociaż kawiarnia jest mała i przytulna więc i tak dużo ludzi nie pomieści. Za ladą zobaczyłam jak zawsze uśmiechniętego Yunho. Też przeprowadził się do Seulu. Bardziej się dziwię, że nie spotkałam tutaj już nikogo innego z mojej szkoły. Chociaż to duże miasto. Przywitałam się z nim i wymieniliśmy się uśmiechami. Skierowałam się na zaplecze, by się przebrać i uczesać. 

- Co słychać? - spytał Yunho gdy stanęłam obok niego za ladą.  

- Całkiem znośnie - zaśmiałam się

- Masz jakieś plany po pracy? - spytał, nonszalancko opierając się o blat. 

Od kilku miesięcy odkąd on tu pracuje, jego praktycznie codzienne zaloty w stosunku do mnie wydawały mi się żartem. Dalej jakoś nie mogę uwierzyć, że mogłam zwrócić uwagę takiego uroczego chłopka. Dlatego odmawiałam. Wciąż gdzieś odzywa się moje nieśmiałe ja z niską pewnością siebie, które nie może uwierzyć, że komuś może się podobać. Zwłaszcza że przecież w szkole się do siebie nie odzywaliśmy. Jeszcze Yunho mówił to z taką pewnością siebie, że upewniałam się w swoich własnych przekonaniach. 

- Muszę posprzątać w mieszkaniu. Wieki nie widziałam czystej podłogi - zaśmiałam się - Wszyscy są zbyt zapracowani i nie mają siły sprzatać - dodałam, zaczynając układać papierowe kubki, bo zauważyłam, że zaczyna ich brakować. 

- Też jesteś zapracowana - odpowiedział

- Przywykłam do tego, że zawsze wszystko muszę robić sama - dodałam, wyrzucając pęknięty kubek do śmieci. Spojrzałam na Yunho, który przyglądał mi się, marszcząc brwi. Po chwili pochylił się, zbliżając twarz niebezpiecznie do mojej.

- Czyli nie mam co liczyć na kolację? Nie dasz mi szansy? - spojrzałam na niego wielkimi oczami lekko speszona. Po chwili ciszy zaśmiałam się lekko nerwowo dając mu kuksańca w ramię

- Przestań żartować - powiedziałam, na co się odsunął. Spuściłam wzrok na blat, wsłuchując się w lekko niezręczną ciszę. 

- A co jeśli nie żartuję - powiedział Yunho przerywając ciszę

- Mogłabym to wziąć pod uwagę, ale jakoś to małoprawdopodobne 

- Czemu? - zaśmiał się - Jesteś ładna, urocza, pomocna, miła, zabawna... - złapał dozownik z bitą śmietaną, który zsunął się z blatu i o mało co nie spadł na podłogę - czasem niezdarna - uśmiechnął się szerzej, przez co zdałam sobie strawę, że to ja musiałam go jakoś popchnąć - Byłbym zaszczycony gdybyś zgodziła się na randkę... - powiedział a jego słowa i bliskość mnie onieśmielały.

- To poczekaj, aż skończy zmianę - obok mnie pojawił się szef, co spowodowało, że odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Popatrzył na nas znacząco, na co Yunho ukłonił mu się i wyszedł na zaplecze, ponieważ kończył zmianę. Sama ukłoniłam się szefowi, który tylko krzyżował ramiona i odszedł. 


Gdy skończyłam zmianę, szłam chodnikiem, kierując się do mieszkania. Idąc, byłam wpatrzona w telefon. Czytałam wiadomości od Yunho i Gahyeon. Już miałam odpisać Yunho, że mogę iść z nim na randkę, bo co mi szkodzi. Nie mam nic do stracenia. Jednak byłam tak skupiona, że nie zauważyłam, jak przypadkiem na kogoś wpadłam. Ukłoniłam się, przepraszając i podniosłam wzrok pawie od razu. To, kogo zobaczyłam, spowodowało, że telefon prawie wypadł mi z rąk.

- M-mingi? - spytałam, nie wierząc, że go widzę. Ten spojrzał na mnie, marszcząc brwi.

- Skąd znasz moje imię? Znamy się? - spytał, a ja poczułam, jakby ktoś właśnie wbił mi nóż w serce

- N-nie pamiętasz mnie? - wymwmrotałam - Chociaz to by było dziwne, gdybyś pamiętał - zasmiałam się

- Co? Znałaś mnie przed moim wypadkiem?

- Jakim wypadkiem? - teraz to nie umiałam połączyć wątków.

- Miałem rok temu wypadek, podobno. Obudziłam się w szpitalu z amnezją. Tyle pamiętam... Więc wybacz, pewnie się wcześniej znaliśmy - uśmiechnał się 

- C-co? - to wszystko nie trzymało się kupy... Czy on stracił moce? Nie jest już aniołem? Widzę go, bo ma ludzkie ciało... - A... to może dlatego - spuściłaam wzrok. - Wiesz... jakieś trzy lata temu byliśmy blisko - dodałam, na co Mingi spuścił wzrok, a ja widziałam, jak bardzo zaczął się nad czymś zastanawiać. Nagle usłyszałam jego cichy jęk i jak łapie się za głowę. - Wszystko okej? - spytałam, z przyzwyczajenia łapiąc go za dłoń, którą trzymał przy skroniach. Dopiero po chwili się zorientowałam, że może poczuć się niezręcznie, przez co natychmiastowo ją cofnęłam.

- T-tak... Czasem tak mam - odpowiedział, spoglądając na mnie lekko zdziwiony. Patrzyłam na niego, próbując się nie rozpłakać. Nie wiedziałam jak reagować. Nie wiedziałam, jak to się stało, że znów tu jest.

- Nie musisz się zmuszać, żeby sobie mnie przypomnieć - powiedziałam, starając się uśmiechnąć.

- Przepraszam - powiedział ale wtedy coś mi przyszło do głowy.

Może to co się stało, spowodowało, że stracił wspomnienia, ale jeśli faktycznie coś do mnie wtedy poczuł... to trudno zapomnieć o uczuciach... Podeszłam bliżej niego, wciąż nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Zrobiłam coś, co samą mnie zaskoczyło. Chwyciłam jego policzki w dłonie i złożyłam na jego miękkich ustach delikatny pocałunek. Chwilę poczekałam, aż zareaguje. Czy mnie odepchnie i nazwie szaloną, czy wszystko sobie przypomni i odda pocałunek... Nagle poczułam, jak Mingi się poruszył. Bałam się, że się odsunie, jednak poczułam, jak kładzie dłonie na moich biodrach i pogłębia pocałunek. Uśmiechnęłam się pod nosem, nie wierząc, że mi się udało. 

- Jak mogłem zapomnieć o moim prawdziwym aniele - wymamrotał, opierając czoło o moje. 


࿙༽༺KONIEC༻༼࿚

Gratuluję i dziękuję każdemu za dotrwanie do końca. Dziękuję za każdą gwiazdkę i każdy komentarz, bo były one motywacją. 

Przeszło mi przez myśl, by napisać do tego historię Gahyeon i jakim sposobem San ją uratował, ale nie wiem, czy to by przeszło. Dajcie znać. 

Mam na profilu jeszcze kilka ficzków z Seventeen, bts i jeden z sf9, na którym prawdopodobnie się teraz skupię ^^ Zapraszam i jeszcze raz dziękuję. Miłego dnia. :)

Prawdziwy Anioł| FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz