࿙༽༺23༻༼࿚

86 7 0
                                    

Był piątek, który był ostatnim dniem zaliczeń przedmiotów. Za tydzień czekały mnie egzaminy, dlatego dzisiejszy wieczór relaksowałam się po wyczerpującym dniu, przed ekranem tabletu z włączoną dramą. Nawet chłopaki się wciągnęli. Przez co, co chwilę coś komentowali i nie mogłam się skupić. Chociaż nie przeszkadzało mi to bo dzięki temu miałam większą frajdę z oglądania. 

Leżeliśmy we trójkę na moim łóżku na brzuchach i opierając się na łokciach, uważnie patrzyliśmy na tablet przed sobą. Nie wiem, który to już z kolei leciał odcinek, ale zrobiłam się śpiąca. Spojrzałam po chłopakach. San leżał za mną i dopiero po chwili się zorientowałam, że zasnął. Odwróciłam głowę w stronę Mingi'ego spotykając się z jego spojrzeniem. Mój uśmiech lekko zmalał, zdając sobie sprawę, jak blisko siebie jesteśmy. Poczułam lekki dreszcz, który przeszedł po moich plecach gdy mimowolnie spuściłem wzrok na jego usta. 

Poczułam, jak serce bije mi coraz szybciej i już miałam się odsunąć, by nie zrobić nic głupiego gdy nagle zobaczyłam białe, rażące światło wydobywające się z przedpokoju. Spojrzałam w tamtą stronę, ale to nie wyglądało, jakby ktoś otworzył drzwi do mieszkania. To białe światło rosło i oślepiało coraz bardziej. 

Zdezorientowana wstałam, by sprawdzić co się dziele. Niestety światło mi na to nie pozwoliło. Zbyt mnie bolały oczy gdy próbowałam tam spojrzeć. Po chwili na szczęście natężenie światła zaczęło się zmniejszać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam otoczoną resztką promieni postać. Otworzyłam oczy szerzej, próbując rozszyfrować czy na pewno dobrze wiedzę. 

Światło zaczęło zanikać, ale postać mężczyzny w średnim wieku robiła się coraz bardziej wyraźna. Nie wiedziałam kto to. Przyglądałam się mu w milczeniu, nie wierząc, że w moim mieszkaniu stoi ktoś obcy. Jednak po tym jak spotkałam Mingi'ego i Sana już mało co potrafi mnie zaskoczyć. 

- P-pan Geroyi? - usłyszałam głos Mingi'ego, który pojawił się obok mnie. 

- Kopę lat, prawda? - odpowiedział i dopiero teraz miałam okazję się mu przyjrzeć. 

Był ubrany cały na biało. Miał śnieżnobiały, długi płacisz i siwe włosy. Nie miał żadnego zarostu, ale jego spojrzenie spowodowało, że tym razem przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Byłam sparaliżowana i bałam się odezwać. Po minie Mingi'ego wnioskowałam, że on też nie wiedział co powiedzieć. 

- Co pan tu robi? - spytał w końcu Mingi

- Przybyłem, by poinformować cię o kolejnym etapie twojej kary - odpowiedział

- Kolejnym etapie?

- Tak rodzaj kary, jaką ci daliśmy, wymagał czasu. Może się zdarzyłeś zorientować, że daliśmy ci umiejętność odczuwania ludzkich emocji. Zesłaliśmy cię tu, byś zaznał gorszej kary niż najniebezpieczniejsze tortury. - mówił dość poważnym tonem mężczyzna 

- Co może być gorszego? - odezwał się nagle San lekko zaspanym głosem, krzyżując ramiona. 

- Nieszczęśliwa miłość - odpowiedział, patrząc na mnie - By wypełnić swoją karę, musisz odejść ze mną, zostawiając Shiri. - odpowiedział, a ja zdałam sobie sprawę, że Mingi przez ten cały czas był obserwowany. W tym i ja. San też w takim razie musi być obserwowany.

- Co? N-nie mogę... - odpowiedział spanikowany Mingi

- Nie martw się o nią. Wyczyszczę jej pamięć, przez co zapomni, o to tobie i że cokolwiek do ciebie czuła-...

- Co? Nie! - przerwałam mu, zbulwersowana - Nie mogę o nim zapomnieć - powiedziałam stanowczo

- Jak sobie chcesz panienko - zaśmiał się mężczyzna - mniej roboty dla mnie. Chociaż wciąż uważam, że tak bardzo jak on na to zasługuje... to ty Shiri powinnaś o nim zapomnieć, byś miała normalne życie

- Nie będzie miała normalnego życia, puki ja nie zniknę - odezwał się San 

- Nikt nie prosił o zdanie upadłego anioła - mężczyzna posłał mu przeszywające spojrzenie

- Gratulacje - zaśmiał się San - Nie nazwał mnie pan Lucyferem - dodał, kłaniając się prześmiewczo, ale mężczyzna już to olał, podchodząc bliżej Mingi'ego

- Nie masz wyjścia. Odebrałeś życie niewinnemu człowiekowi. Musisz ze mną wrócić - powiedział, na co zaskoczona aż otworzyłam usta. Mingi kogoś zabił... Chwilę trwała cisza, przez którą mierzyli się wzrokiem

- Dalej podtrzymuję zdanie, że nie zdołałem go uratować - powiedział Mingi, wciąż nawiązując kontakt wzrokowy - nie zrobiłem nic celowo

- Anioły powinny mówić prawdę, jednak po tym co tutaj wyprawiałeś, nie ufam ci, i twoim zamiarom - powiedział, a ja zaczęłam się zastanawiać, co miał na myśli. Jednak nic mi nie przychodziło do głowy poza piórnikiem Wooyoung'a. Czy Mingi robił coś jeszcze? 

Spojrzałam na Mingi'ego, który spuścił głowę. Westchnął zrezygnowany... Poddał się... Poczułam, jak do oczu zbierają mi się łzy, ale nic nie mogłam poradzić. Nie ma wyjścia, ma do wykonania karę...

Mingi odwrócił się w moją stronę. W jego oczach widziałam, że odchodzi.

- Shiri... - zaczął, łapiąc mocno moje dłonie - Może to my mamy skrzydła, ale to ty jesteś prawdziwym aniołem - powiedział, patrząc w moje oczy, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.

Widziałam, że nie umiał się pożegnać, ale nie potrafiłam w tym monecie się uśmiechnąć, by uświadomić go, że wszystko będzie u mnie dobrze. To moja wina, że postanowiłam o nim nie zapominać. Miałam szansę, ale nie chcę z niej korzystać. Nie byłabym ze sobą szczera... Nie mogłam go zatrzymać, inaczej miałby jeszcze większe kłopoty. Puścił moje dłonie, ale wciąż nawiązywał ze mną kontakt wzrokowy gdy kierował się w stronę mężczyzny w średnim wieku. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, a ja stałam, patrząc na niego, wmawiając sobie, że to tylko koszmar i że za chwilę się obudzę. 

Przymknęłam oczy, widząc, że natężenie światła znów rośnie. Chwile potem otworzyłam oczy i zobaczyłam pustą kuchnię. 

Padłam bezsilnie na kolana, nie mogąc powstrzymać płaczu. Sama się na to pisałam. Mógł mi usunąć pamięć. Nie byłabym smutna, nie cierpiałabym, ale w tym momencie nie myślałam trzeźwo. Nie chcę zapomnieć Mingi'ego. Nawet gdybym zapomniała gdzieś podświadomie nie mogłabym sobie tego wybaczyć. 

Prawdziwy Anioł| FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz