33. »Może to było we mnie«

2.5K 227 298
                                    

Niestandardowo zacznę od komiksu autorstwa @iforgotaboutmynick nawiązującego do polsatowej końcówki ostatniego rozdziału xD Dziękuję kochana! (Polecam zajrzeć na profil tej Pani, pisze bardzo fajne rzeczy!)

Niestandardowo zacznę od komiksu autorstwa @iforgotaboutmynick nawiązującego do polsatowej końcówki ostatniego rozdziału xD Dziękuję kochana! (Polecam zajrzeć na profil tej Pani, pisze bardzo fajne rzeczy!)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A teraz zapraszam!


— Cofam wszystko, za co cię ochrzaniłem, Ilain! Jesteś moim bohaterem! — Gale odetchnął z ulgą i zwrócił się do Faith: — Więc z tego co rozumiem, masz jakieś doświadczenie, tak?

Ale ani Ilain, ani tym bardziej Faith, nie słuchali, co Gale ma do powiedzenia. Gdy tylko ta dwójka zdała sobie sprawę z tego, że też tu jestem, zaczęliśmy po sobie patrzeć w niezręcznym przerażeniu. Ilain na mnie — jakby miał zaraz zasłabnąć, ja na Faith — jakbym miała zaraz zasłabnąć, a Faith patrzyła na nas oboje, jakby właśnie była w trakcie słabnięcia.

— Tak, pracowałam już w kilku knajpach, wiem co i jak — pierwsza przełamała się Faith, bladym uśmiechem usiłująca ratować sytuację. Ale ten blady uśmiech tylko pogorszył sprawę, bo moje serce zrozumiało go w taki sposób, że zapowiedziało reszcie ciała zbliżający się zawał.

— Przyjąłem zamówienia od tych dwóch stolików — ciągnął niezdający sobie z niczego sprawy Gale. — Na razie nikt nowy nie przyszedł, więc macie czas się przebrać. Ilain, wiesz, gdzie są ciuchy, pokaż nowej koleżance, niech znajdzie swój rozmiar. Lacey, tobie dałem strój Sally, wydaje mi się, że powinien pasować. Jak już będziecie ubrani, Ilain pokaże wam co, gdzie i jak. Ja muszę się zmywać.

— Ale... Ale skoro oni mają doświadczenie, to ja chyba jestem tu zbędna, nie? — Łapałam się ostatniej deski ratunku.

— Lacey, mówiłem ci, że dwie osoby nie wystarczą na taką ilość ludzi. — Oczami wyobraźni widziałam, jak Gale wyrywa mi tę deskę ratunku i wyrzuca ją gdzieś na środek oceanu. — Oni pokażą ci co robić, to nie jest takie trudne. Najwyżej będziesz sprzątać stoliki, jakoś sobie to podzielicie. Ja muszę lecieć — potrząsnął telefonem — mam na głowie masę rzeczy do załatwienia. — Pomachał nam na pożegnanie, a potem ruszył do wyjścia w którym stał wciąż milczący Ilain. — A, no i macie się przebrać, jasne? Nie możemy psuć renomy lokalu nieprofesjonalnym ubiorem. Powodzenia, dzieciaki!

I tak zostaliśmy sami.

Faith chrząknęła. Ilain odwrócił wzrok i podrapał się skrępowany po karku. Ja stałam i wydzielałam z siebie niewidzialny komunikat — "To żart. To żart, prawda? Kiedy ktoś powie wreszcie, że to żart?".

Nikt nie powiedział, że to żart.

— Okej, chyba nikt się nie spodziewał, że tak wyjdzie... — zaczął zbierający się od dłuższej chwili do przemowy Ilain. — Nie mniej jesteśmy w pracy i proponuję, żebyśmy się zajęli pracą, a prywatne sprawy zostawili na później. Chodźcie, pokażę wam, gdzie się przebrać.

Głos, za którym idęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz