- Ej młoda, gdzie tak biegniesz? - zapytał brat w chwili, gdy w pośpiechu wsadziłam sobie kromkę z dżemem do buzi i zaczęłam szybko wychodzić z domu.
-Hm? Zapomniałeś?! Dzisiaj mam zawody pływackie! Nie mów, że nie pamiętasz. - zagadnęłam zasmucona i jednocześnie poddenerwowana.
-Aj, przepraszam.. Już się zbieram, masz kluczyki i zaczekaj w aucie. - rzucił mi je i pobiegł po kurtkę i buty oraz ten swój ulubiony aparat. Mój brat uwielbia robić zdjęcia, szczególnie mi, w niekorzystnych dla mnie momentach.. Przynajmniej ma się z czego pośmiać i ja także.
Wychodząc, zostawiłam klucz w drzwiach i wsiadłam do auta na miejsce pasażera, czekając na brata.
-Odpalaj, już! Spóźnię się przez ciebie. - krzyknęłam, gdy przyszedł.
-Spokojnie, zdążymy. Rozluźnij się, dasz radę przecież. - jestem naprawdę wdzięczna za te słowa, ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem cała zestresowana.
***
Gdy dojechaliśmy na miejsce, od razu wzięłam swoje torby, w których znajdowały się ciuchy oraz cały sprzęt do pływania.
- Ej! Czekaj chwilę, co ze szczęśliwym przytulasem? - zagadnął, gdy zaczęłam już biec w stronę budynku, ale zawróciłam. "Szczęśliwy przytulas" jest takim amuletem, aby wszystko poszło dobrze. Stało się to naszym takim rytuałem przed każdymi zawodami i szczerze to naprawdę pomaga, zawsze jakoś tak jestem pewniejsza siebie.
Weszłam do ogromnego budynku i stanęłam nagle w miejscu wpatrując się w ogromne szklane pomieszczenie z białymi i beżowymi dodatkami oraz ogromną tapetą pięknego oceanu.
-Niesamowite. - szepnęłam sama do siebie i uśmiechnęłam się ruszając do szatni.
Otworzyłam drzwi od przebieralni, ale stanęłam w drzwiach i chwilę wpatrywałam się w chłopców, którzy byli tak samo zaskoczeni moim najściem jak ja. Nie mówiąc nic, tylko wytrzeszczając oczy, powoli zamknęłam drzwi i stanęłam chwilę w bezruchu.
- Blanka! Ogarnij się! Każdemu się mogło zdarzyć, okej? - skarciłam się w myślach i wzięłam głęboki wdech idąc tym razem do właściwej szatni.
Przebrałam się szybko i pobiegłam na miejsce, gdzie miały odbyć się zawody, od razu mogłam ujrzeć mojego brata siedzącego na trybunach, machającego i cieszącego się jak dziecko. Zaśmiałam się, ponieważ wyglądał komicznie.
- Rozpoczynamy .. bla bla bla - nie słuchałam tego, bo mam już tego po dziurki w nosie, czekam tylko na sygnał pokazujący, że zaczynamy.
Serce waliło mi jak szalone, byłam jedyną dziewczyną na tych zawodach. Stałam pomiędzy wysokimi i umięśnionymi facetami, hmm co może pójść nie tak?
- Skup się. - powiedziałam w myślach i zamknęłam oczy, czekając na znak.
Wskoczyłam do wody i zaczęłam płynąć, nie zwracając uwagi na moich przeciwników, ani na okrzyki dopingujących osób.
Wygrałam
Stałam jak słup, z moich oczu zaczęły wypływać łzy szczęścia. Zasłoniłam twarz dłońmi próbując dopuścić do siebie tę wiadomość.
- Gratuluję. - powiedział organizator zawodów i uścisnął mi rękę oraz wręczył nagrodę.
***
-Siostra! To było coś, naprawdę! Płynęłaś szybciej niż strzała, wystrzelona przeze mnie z łuku. - powiedział Theo, cały uradowany.
- Przecież ty nawet nigdy łuku w rękach nie trzymałeś. - spostrzegłam i zaśmiałam się.
-Fakt.. To co, idziemy na twoje ulubiooone looody? - zapytał przeciągając samogłoskę, nie mogłam mu odmówić.
-Zgoda, ale ty stawiasz! - rzekłam szybko i pobiegłam do przebieralni, aby nie miał czasu zaprzeczyć.
Gdy już się przebrałam i wyszłam z szatni, przypomniałam sobie, że zostawiłam torbę z nagrodą i mokrymi ciuchami, prędko się po nie wróciłam.
- Ty jesteś Blanka? - dopytał wyższy ode mnie, umięśniony brunet o ciemnych oczach i kręconych włosach.
- Ym tak, coś się stało? - zapytałam, ale po chwili ujrzałam moją torbę, która znajduje się w jego rękach.
- O.. moja torba. - rzekłam wskazując na ciemno-niebieski plecak.
- Oddam ci, jeśli się ze mną umówisz. - zaraz, co?
- Przykro mi, ale nie umawiam się z nieznajomymi. - odpowiedziałam lekko zszokowana i sięgnęłam po torbę, ale on schował ją za sobą.
- Nie oddam ci, dopóki się nie zgodzisz. - popatrzył na mnie, przekrzywiając głowę do boku.
- Nawet się nie znamy.. - także na niego popatrzyłam już trochę poddenerwowana.
- Ej Blanka! Co ty tam tak długo robisz? - Theeo! Jestem twoją dłużniczką, serio!
Korzystając z chwili nieuwagi chłopaka, zwinęłam swój plecak i uśmiechnęłam się do niego zwycięsko.
- Już idę! - krzyknęłam do brata, biegnąc.
- Widzę, że poznałaś już mojego kumpla. - rzekł Theodor, otwierając mi drzwi od auta.
- Co? Twojego kumpla? - zamurowało mnie.
- Mhm. - potwierdził.
- Kazałem im się do ciebie nie kleić, ale widocznie..
- Nie, nie luz, on tylko chciał mi oddać torbę. - przerwałam mu.
Lepiej może, jeśli mu nie powiem czego ode mnie chciał, nie chcę niepotrzebnej kłótni.
- To co, kierunek ulubione lody Blaneczki? - zapytał retorycznie i uśmiechnął się.
- Wiesz, że nie lubię jak tak na mnie mówisz. - splotłam ręce na klatce piersiowej i popatrzyłam na niego z obrażoną miną.
-Oj no, już się nie denerwuj. - odrzekł i rozczochrał mi włosy śmiejąc się przy tym, jednocześnie odpalając auto.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
06.04.2020
CZYTASZ
Silent Love | ~ Jack Avery ~
Fanfiction,,Bo kogoś stracić i cierpieć, to wiedzieć, że się kochało'' .