Wsiadłam na miejsce pasażera, a chwilę później usłyszałam otwierające się drzwi od strony kierowcy. Jack wsiadł do auta i odpalił silnik.
- Jesteś pewna..
- Tak, nic mi nie jest. - przerwałam mu, patrząc się przed siebie.
Zaczęliśmy wyjeżdżać z parkingu. Ta cisza mnie dobijała, totalnie.
- Dlaczego.. się nie odzywałeś? - zagadnęłam cicho, oglądając krajobrazy za oknem.
- To jest dość skomplikowane.. Nie mogę ci tego teraz wytłumaczyć. - odparł i zacisnął mocniej ręce na czarnej kierownicy.
- Nie pożegnałeś się nawet ze mną..
- Theo poprosił, abym kupił jajka. Chciał zrobić jajecznicę, ale jak wróciłem to was już nie było. - wyjaśnił, czułam na sobie jego chwilowe spojrzenie.
- Nie było nas, bo ten idiota wyciągnął mnie z tego domu siłą.. Ehh, nic z tego już nie rozumiem.. Wszystko jest takie skomplikowane.
- Po prostu, nie myśl o tym. Nie zadręczaj się tymi sprawami, są one tylko pomiędzy mną a Theodorem.
***
Zajechaliśmy niedaleko domu, w razie gdyby brat już wrócił. Nie chcę, aby wiedział, że wyszłam poza nasze terytorium. Jasno dał mi do zrozumienia, że mam tego nie robić.
- Jesteśmy.. - oświadczył dość zasmuconym głosem Jack. Wypuściłam powietrze z ust, nie wiedziałam tak naprawdę co mam powiedzieć.
- To.. ja dziękuję. Za wszystko. Cześć. - powiedziałam i szybko wysiadłam z auta, zamykając za sobą drzwi. Jednakże krótką chwilę później usłyszałam jak szatyn także z niego wysiadł.
- Zaczekaj. - podbiegł do mnie i stanął naprzeciwko. Chwycił za mój nadgarstek i powoli go uniósł. - To zegarek mojej babci, chciałbym abyś go nosiła. Zawsze. - zapiął na mojej ręce małą, białą biżuterię.
- Jest śliczny, ale przecież to twoja pamiątka. - wpatrywałam się w to, jak delikatnie się z nim obchodzi.
- Przypominasz mi ją. Myślę, że do ciebie pasuje. - uśmiechnął się na tę myśl, ja również uniosłam lekko kąciki ust.
- Jaka była? - zapytałam, przenosząc wzrok na jego duże, ciemne oczy.
- Zawsze umiała powiedzieć coś mądrego, była wyjątkową osobą. Potrafiła podnieść mnie na duchu, jak nikt inny. - ponownie na jego twarzy zagościł uśmiech i spojrzał na mnie.
- Zobaczymy się jeszcze? - zapytałam, a szatyn westchnął.
- Mam taką nadzieję. - wpatrywał się w moje oczy, wciąż trzymając moją rękę.
- Chyba.. muszę już iść. - oznajmiłam, na co Jack przyciągnął mnie do siebie, szarpiąc lekko za nadgarstek. Objęłam go w pasie i mocno przytuliłam.
- Będzie mi ciebie brakować, Jack..
***
Wróciłam do domu, nie było jeszcze samochodu, więc mi się poszczęściło. Weszłam szybko na górę i zamknęłam za sobą drzwi od pokoju. Zaczęłam analizować zdarzenia z dzisiejszego dnia.
Dlaczego Theo w ogóle tam pojechał? I to jeszcze razem z Zoe..
- Wróciliśmy! - usłyszałam głos z dołu, który wybudził mnie z moich myśli, na co lekko podskoczyłam.
Nie odpowiadałam. Po chwili odgłosy stóp, wchodzących po schodach, troszkę mnie przeraziły.
- Cholera! - szepnęłam, orientując się, że wciąż mam na sobie bluzę od Jacka. Czym prędzej ją zdjęłam, moje serce zaczęło szybciej bić. Jeśli on ją zauważy - będzie po mnie, a co najważniejsze, może być też już po Jack'u. Rzuciłam ją pod łóżko i dosłownie sekundę później do pokoju wszedł Theodor.
- Coś ty taka przerażona? - spytał, fakt moja mina chyba na to wskazywała. W końcu ledwo udało mi się pozbyć tego ubrania.
- Przebierałam się. Mógłbyś zacząć pukać. - wymyśliłam coś na szybko, opanowując przy tym moje ciało. Usiadł obok mnie, na łóżku. Odruchowo unikałam jego wzroku.
- No nie! - krzyknęłam w myślach, wytrzeszczając oczy w kierunku nadgarstka. Zegarek!
- Hm? Skąd go masz? - jego ton głosu się zmienił, na bardziej ostry. Wskazał na "prezent" od Jacka, a po chwili chwycił za moją rękę, przyglądając się.
- Kupiłam, dzień przed wyjazdem. - kolejne kłamstwo. Gdybym powiedziała, że jest od szatyna to na pewno by mi go zabrał.
- Mhm.. Ładny. - puścił mój nadgarstek i przeniósł wzrok na moją, zapewne, bladą ze strachu twarz.
- Jesteś chora? - zapytał i przyłożył rękę do mojego czoła, na co odruchowo cofnęłam głowę do tyłu.
- Nie wydaje mi się. - odrzekłam i przełknęłam nerwowo ślinę. Theo zmarszczył brwi i był już chyba widocznie wściekły.
- Ukrywasz coś przede mną? - spytał, wstając z łóżka, "zabijając" mnie wzrokiem.
- Co miałabym niby przed tobą ukrywać? Nigdzie nie wychodzę, nie mam nikogo. Powiedz mi, jakim cudem miałabym mieć przed tobą jakąś tajemnicę?
- Dziwnie się zachowujesz. Zawsze taka jesteś, gdy jest coś na rzeczy. - rzekł, próbując opanować ton głosu, ale mu to widocznie nie wychodziło.
- Nie, to po prostu TY przestałeś mi ufać.. - odparłam, naciskając na słowo "ty". Theo spojrzał w moje oczy i wyszedł. Odetchnęłam, ale cała zaczęłam się trząść. Próbowałam jakoś się opanować, ale w tym momencie za bardzo się stresowałam. Schyliłam się i wyciągnęłam spod łóżka bluzę. Ten zapach.. potrafi mnie rozluźnić. Przypomina mi, że nic mi nie grozi.
Jestem bezpieczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
25.04.2020
CZYTASZ
Silent Love | ~ Jack Avery ~
Fanfiction,,Bo kogoś stracić i cierpieć, to wiedzieć, że się kochało'' .