12

57 9 1
                                    


Wsiadłam na miejsce pasażera, a chwilę później usłyszałam otwierające się drzwi od strony kierowcy. Jack wsiadł do auta i odpalił silnik.

- Jesteś pewna..

- Tak, nic mi nie jest. - przerwałam mu, patrząc się przed siebie.

Zaczęliśmy wyjeżdżać z parkingu. Ta cisza mnie dobijała, totalnie.

- Dlaczego.. się nie odzywałeś? - zagadnęłam cicho, oglądając krajobrazy za oknem.

- To jest dość skomplikowane.. Nie mogę ci tego teraz wytłumaczyć. - odparł i  zacisnął mocniej ręce na czarnej kierownicy.

- Nie pożegnałeś się nawet ze mną..

- Theo poprosił, abym kupił jajka. Chciał zrobić jajecznicę, ale jak wróciłem to was już nie było. - wyjaśnił, czułam na sobie jego chwilowe spojrzenie.

- Nie było nas, bo ten idiota wyciągnął mnie z tego domu siłą.. Ehh, nic z tego już nie rozumiem.. Wszystko jest takie skomplikowane.  

- Po prostu, nie myśl o tym. Nie zadręczaj się tymi sprawami, są one tylko pomiędzy mną a Theodorem.


***


Zajechaliśmy niedaleko domu, w razie gdyby brat już wrócił. Nie chcę, aby wiedział, że wyszłam poza nasze terytorium. Jasno dał mi do zrozumienia, że mam tego nie robić.

- Jesteśmy.. - oświadczył dość zasmuconym głosem Jack. Wypuściłam powietrze z ust, nie wiedziałam tak naprawdę co mam powiedzieć.

- To.. ja dziękuję. Za wszystko. Cześć. - powiedziałam i szybko wysiadłam z auta, zamykając za sobą drzwi. Jednakże krótką chwilę później usłyszałam jak szatyn także z niego wysiadł.

- Zaczekaj. - podbiegł do mnie i stanął naprzeciwko. Chwycił za mój nadgarstek i powoli go uniósł. - To zegarek mojej babci, chciałbym abyś go nosiła. Zawsze. - zapiął na mojej ręce małą, białą biżuterię.

- Jest śliczny, ale przecież to twoja pamiątka. - wpatrywałam się w to, jak delikatnie się z nim obchodzi.

- Przypominasz mi ją. Myślę, że do ciebie pasuje. - uśmiechnął się na tę myśl, ja również uniosłam lekko kąciki ust.

- Jaka była? - zapytałam, przenosząc wzrok na jego duże, ciemne oczy.

- Zawsze umiała powiedzieć coś mądrego, była wyjątkową osobą. Potrafiła podnieść mnie na duchu, jak nikt inny. - ponownie na jego twarzy zagościł uśmiech i spojrzał na mnie.

- Zobaczymy się jeszcze? - zapytałam, a szatyn westchnął.

- Mam taką nadzieję. - wpatrywał się w moje oczy, wciąż trzymając moją rękę.

- Chyba.. muszę już iść. - oznajmiłam, na co Jack przyciągnął mnie do siebie, szarpiąc lekko za nadgarstek. Objęłam go w pasie i mocno przytuliłam.

- Będzie mi ciebie brakować, Jack..


***


Wróciłam do domu, nie było jeszcze samochodu, więc mi się poszczęściło. Weszłam szybko na górę i zamknęłam za sobą drzwi od pokoju. Zaczęłam analizować zdarzenia z dzisiejszego dnia.

Dlaczego Theo w ogóle tam pojechał? I to jeszcze razem z Zoe..

- Wróciliśmy! - usłyszałam głos z dołu, który wybudził mnie z moich myśli, na co lekko podskoczyłam.

Nie odpowiadałam. Po chwili odgłosy stóp, wchodzących po schodach, troszkę mnie przeraziły.

- Cholera! - szepnęłam, orientując się, że wciąż mam na sobie bluzę od Jacka. Czym prędzej ją zdjęłam, moje serce zaczęło szybciej bić. Jeśli on ją zauważy - będzie po mnie, a co najważniejsze, może być też już po Jack'u. Rzuciłam ją pod łóżko i dosłownie sekundę później do pokoju wszedł Theodor.

- Coś ty taka przerażona? - spytał, fakt moja mina chyba na to wskazywała. W końcu ledwo udało mi się pozbyć tego ubrania.

- Przebierałam się. Mógłbyś zacząć pukać. - wymyśliłam coś na szybko, opanowując przy tym moje ciało. Usiadł obok mnie, na łóżku. Odruchowo unikałam jego wzroku. 

- No nie! - krzyknęłam w myślach, wytrzeszczając oczy w kierunku nadgarstka. Zegarek!

- Hm? Skąd go masz? - jego ton głosu się zmienił, na bardziej ostry. Wskazał na "prezent" od Jacka, a po chwili chwycił za moją rękę, przyglądając się.

- Kupiłam, dzień przed wyjazdem. - kolejne kłamstwo. Gdybym powiedziała, że jest od szatyna to na pewno by mi go zabrał.

- Mhm.. Ładny. - puścił mój nadgarstek i przeniósł wzrok na moją, zapewne, bladą ze strachu twarz.

- Jesteś chora? - zapytał i przyłożył rękę do mojego czoła, na co odruchowo cofnęłam głowę do tyłu. 

- Nie wydaje mi się. - odrzekłam i przełknęłam nerwowo ślinę. Theo zmarszczył brwi i był już chyba widocznie wściekły.

- Ukrywasz coś przede mną? - spytał, wstając z łóżka, "zabijając" mnie wzrokiem.

- Co miałabym niby przed tobą ukrywać? Nigdzie nie wychodzę, nie mam nikogo. Powiedz mi, jakim cudem miałabym mieć przed tobą jakąś tajemnicę? 

- Dziwnie się zachowujesz. Zawsze taka jesteś, gdy jest coś na rzeczy. - rzekł, próbując opanować ton głosu, ale mu to widocznie nie wychodziło.

-  Nie, to po prostu TY przestałeś mi ufać.. - odparłam, naciskając na słowo "ty". Theo spojrzał w moje oczy i wyszedł. Odetchnęłam, ale cała zaczęłam się trząść. Próbowałam jakoś się  opanować, ale w tym momencie za bardzo się stresowałam. Schyliłam się i wyciągnęłam spod łóżka bluzę. Ten zapach.. potrafi mnie rozluźnić. Przypomina mi, że nic mi nie grozi. 

Jestem bezpieczna.


~~~~~~~~~~~~~~~~~

25.04.2020





Silent Love  | ~ Jack Avery ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz