Aziraphal nie mógł spać. W prawdzie sen nie był potrzebny aniołom do życia, jednak Aziraphal lubił spać.
Po jego głowie krążył tabun niezrozumiałych i nigdy nie wypowiedzianych myśli. Jego życie zazwyczaj było w gruncie rzeczy uporządkowane. Mało w nim było ekscesów czy jakichkolwiek uniesień. Dla pierwszego lepszego przechodnia, Aziraphal mógł się wydawać kimś zupełnie zwyczajnym, no może trochę dziwacznym miłośnikiem tartanów i francuskiego wina, ale nadal człowiekiem. Podczas, gdy naprawdę był aniołem, zesłanym na Ziemię, by obserwować i uczyć się ludzkich zachowań, z których jak później się zorientował, mógł wynieść wiele dla siebie.
Właśnie przewrócił się z jednego boku na drugi, gdy usłyszał donośne walenie do drzwi. Zerknął na zegarek. Była pierwsza w nocy i nie spodziewał się żadnego gościa, a już tym bardziej klienta o tej porze. Mimo to, jak przystało na uczynnego anioła, podniósł się z łóżka, na stopy wsunął puchowe kapcie i ruszył w kierunku nachalnego gościa. Walenie do drzwi nie ustępowało, a wręcz się nasilało, gdy Aziraphal brnął w ciemności przez hol zastawiony od podłogi po sam sufit książkami. Gdy tylko dotarł do drzwi przekręcił zamek i nie myśląc nawet o potencjalnych zagrożeniach, otworzył je na oścież.
Oparty o framugę drzwi stał Crowley. Nie był to codzienny widok. Jego włosy nie były misternie ułożone jak zawsze, a na nosie nie miał swych czarnych okularów. Najwyraźniej wychodził ze swojego apartamentu w takim pośpiechu, że musiał o nich zapomnieć.
- Aziraphal. - Powiedział lekko bełkotliwym głosem i ruszył w jego kierunku, by już po chwili zamknąć go w szczelnym uścisku.
Mężczyzna był od anioła sporo wyższy, dlatego gdy ten wsunął swą twarz w blond włosy, jego twarz wylądowała tuż przy szyi demona.
- Crowley? - Zadał niewypowiedziane pytanie, bo tak właściwie nie miał pojęcia o co zapytać. Jego demon nigdy się nie przytulał, najwidoczniej do tej pory, nie czuł takiej potrzeby.
Aziraphal objął go delikatnie, kładąc dłonie na jego szczupłych plecach.
- Aniele. - Wyszeptał, a słowo to, było jeszcze bardziej stłumione, przez włosy, w których znajdowała się twarz demona. - Potrzebuję pomocy. Nie wiem już co mam z tym zrobić. Z tym uczuciem. Z tym najgorszym z najgorszych uczuć.
- Ehmm. - Wyrwało mu się. - Może najpierw wejdziemy do środka? - Demon na te słowa naparł swoim ciałem na niego, tak by mogli przesunąć się, nadal trzymając się w mocnym uścisku. Aziraphal zarejestrował tylko fakt, że jednym kopnięciem Crowley zamknął za sobą drzwi wejściowe. Później anioł uderzył plecami o ścianę, jednak nie upadł, dzięki silnym ramionom owiniętym nadal wokół jego talii.
- To uczucie... Zjada mnie. - Kontynuował swój monolog. - Nie miałem pojęcia, że to tak silne. No ale czego ja się spodziewałem. Zrodziło się przecież w Piekle. To właśnie ono niszczyło i niszczyć będzie wszytko co stanie mu na drodze. To przez nie brat zabija brata, matka swoje dziecko, a kochanek swojego kochanka. Czemu mnie nie ostrzegłeś? Czemu nie powiedziałeś, że to tak będzie wyglądać? Jestem demonem, to prawda, ale czy to oznacza, że wszystko co najgorsze musi spadać na mnie? Nie wiem czy sobie z tym poradzę. Chyba nie jestem dość silny. - Jego ramiona odrobinę się zatrzęsły, co od razu wyczuł Aziraphal. Wiedział, że musi jakoś uspokoić swojego przyjaciela, ale tak naprawdę nie wiedział nawet o czym mówi Crowley.
- Crowley... - Szepnął, a przy każdym słowie, jego usta wciśnięte w szyję demona, muskały ją odrobinkę. - Powiedz mi dokładnie o co chodzi. O jakim uczuciu mówisz? Czy to żądza mordu? Strach? Nienawiść? Czy może coś jeszcze gorszego? Tak czy inaczej, poradzimy sobie razem ze wszystkim.
- To jest jeszcze gorsze. Czymże jest żądza mordu, przy... - Oddalił się odrobinkę, tak by ich twarze były na przeciw siebie, nadal nie zwalniając uścisku. Zajrzał Aziraphalowi w twarz. - Przy miłości? - Skrzywił się, gdy tylko to słowo padło z jego ust.
Aziraphala zatkało. Nigdy nie sądził, że tak piękne uczucie jak miłość, ktoś zdoła przyrównać do żądzy mordu czy nienawiści. Dziwiło go jednak jeszcze bardziej to, że jego demon poczuł, że kocha. Czy coś jeszcze mogłoby go zaskoczyć bardziej tej niedzieli? Po chwili namysłu, z delikatnym uśmiechem wypowiedział to jedno słowo, które jak miało się okazać później, na zawsze zmieni bieg historii.
- Anthony... - Zaczął, lecz demon nie dał mu skończyć. Jego oczy błysnęły dzikim ogniem, a jego usta przywarły do tych anioła. I mimo, że ewidentnie pocałunek był delikatny i można by rzec, anielski. Z początku, zaskoczony Aziraphal po prostu stał, wciśnięty między ścianę, a Crowleya, ale gdy ten delikatnie skubnął jego dolną wargę, nie był w stanie na to nie odpowiedzieć. To było jak nieme wezwanie do walki, a Aziraphal nie był tchórzem, no na pewno nie tak do końca. Oddał pocałunek z delikatnością, którą mogłaby się pochwalić nie jedna kobieta.
CZYTASZ
Come on, it's time to something biblical // Good Omens
FanfictionAziraphal, anioł wybrany przez samego Boga, by strzec ukochanej Ziemi. I Crowley, demon robiący wszystko, by mu to utrudnić, choć tylko teoretycznie. Już raz pokonali apokalipsę. Teraz Bóg rzuca im kolejne wyzwanie. Znów, ramię w ramię, muszą staną...