Crowley już nie raz był w podbramkowej sytuacji, takiej, że jedynym wyjściem było śledzenie Aziraphala. Nie mógł spotkać się z nim otwarcie, nie potrafił też, tak po prostu zostawić go w spokoju.
Oboje nie znajdowali się w zbyt dobrym położeniu. Anioł miał zakaz spotykania się z demonem, a Crowleyowi stanowczo zabroniono utrzymywania z nim jakichkolwiek kontaktów. Jednak demon nie byłby prawdziwym demonem, gdyby faktycznie zaczął przestrzegać zasad panujących w Piekle. Był w stanie zrozumieć dlaczego jego przyjaciel postanowił wziąć do siebie niebiański rozkaz. Anioł z zasady posiadał naturę niepozwalającą mu się sprzeciwić, nawet jeśli bardzo tego chciał. Jeszcze kilka tygodni temu, Crowley był pewny, że anioł chce się z nim spotkać, tylko nie ma jak, ale teraz... Teraz, gdy od tylu dni nie miał żadnego znaku życia od Aziraphala, nie był już tak stuprocentowo pewny. Musiał to sprawdzić i właśnie dlatego kroczył właśnie po jednym z londyńskich parków, podążając w pewnej odległości zaraz za blondwłosym aniołem. Aziraphal wyglądał na zaniepokojonego. Crowley znał go od tysiącleci, potrafił rozpoznać, kiedy jego anioł jest strapiony. Bardzo chciał coś z tym zrobić, ale wiedział, że jeszcze nie jest to dobry czas. Znajdowali się w miejscu publicznym, gdzie każdy inny anioł lub demon mógł ich zobaczyć. Crowley nie przejmował się swoim losem, ale nie mógł sprowadzić problemów na swojego przyjaciela.Aziraphale chodził po parku, zastanawiając się jak powinien się teraz zachować. Teoretycznie miał swój ukochany sklep ze starymi książkami, kubek gorącego kakao nigdy nie wystygał, co było jego małym cudem, a co czwartek jadł pyszne naleśniki w jego ulubionej londyńskiej naleśnikarni. Mimo, że to wszystko posiadał miał wrażenie, że czegoś brakuje. Podświadomość co chwilę podsuwała mu obraz rudowłosego przyjaciela, ale ten zawzięcie odpychał go, by zachować czystość umysłu. Anioł nie był w stanie usiedzieć na miejscu, dlatego spacerował po tym parku. Był w nim może z kilka razy, jednak to nie ten był jego ulubionym. Ten, który lubił najbardziej był w tej sytuacji dla niego nie dostępny, gdyż było bardzo prawdopodobnym, że wpadnie tam na demona. To właśnie owy park, lub jego sklep, gdzie w zakamarkach poukrywane były butelki ich ulubionego wina Chateauneuf du Pape, były najczęściej miejscami ich spotkań.
Bez swojego najlepszego przyjaciela, Aziraphal był w gruncie rzeczy samotny, ale nie bardzo chciał się do tego przyznać. Był bytem nadnaturalnym, stworzonym w Niebie, ale przez tak długi okres, jaki spędził na ziemi z ludźmi, troszkę się do nich upodobnił. Kiedyś nie potrzebował towarzystwa. Teraz nie wystarczała mu zwykła pogawędka z kelnerem czy klientami w sklepie. Aziraphal lubił rozmawiać, a jego ulubionym kompanem do dyskusji był właśnie Crowley. Tylko on tak naprawdę rozumiał to co siedziało mu w głowie, a przede wszystkim zawsze rozpoczynał dyskusje na tematy, o których anioł nie potrafił rozmawiać z nikim innym.
Przysiadł na jednej z ławek pod rozległym kasztanowcem, którego dojrzałe owoce ścieliły się gęsto niedaleko pnia. Naprawdę starał się nie myśleć o tym jak bardzo pragnął czyjegoś towarzystwa. Starał się za to myśleć pozytywnie. Przecież każdy, od czasu do czasu, potrzebuje chwili dla siebie, prawda? Pocieszał się. Z resztą, jedyna osoba, z którą pragnął się spotkać, była mu zabroniona, a on nie był zdolny do niesubordynacji.W prawdzie nie bardzo przepadał za Gabrielem, który owy zakaz wydał, ale szczerze wierzył, że tak musi być. Anioł i demon... Kto to widział, by tych dwoje łączyło coś więcej niż wspólna sprawa. Teraz, gdy światu nie groziła apokalipsa, każdy z nich mógł rozejść się w swoją stronę.Crowley na krótką chwilę stracił Aziraphala z oczu, jednak szybko z powrotem go namierzył. Anioł z zamyśloną miną siedział na ławce, a on sam oddałby cały krąg piekielny, by dowiedzieć się co zaprząta jego myśli.
Nie zastanawiając się zbyt długo i nie zważając na otaczających go ludzi, Crowley wykonał sztuczkę, którą uwielbiał najbardziej. Przy pomocy jednego pstryknięcia palcami zmienił się w czarnego węża i po cichutku wspiął się na kasztanowiec, pod którym siedział Aziraphal. Tak, by nie zostać zauważonym, począł swoje obserwacje. Wzrok anioła wydawał się być zawieszony gdzieś w przestrzeni. Dopiero teraz Crowley poczuł niewysłowioną ulgę. W końcu miał pewność, że jego anioł jest bezpieczny i nie wpakował się w żadne kłopoty, co zdarzało mu się często. Nawet nie spodziewał się, że ulga, którą teraz odczuwa będzie tak ogromna. Może było to spowodowane tym, że do tej pory, kiedy tylko mieli ochotę mogli się spotykać bez żadnych przeszkód? Teraz, gdy zabroniono im tego, Crowley po raz pierwszy poczuł, jak bardzo potrzebne mu było towarzystwo Aziraphala. Nie znał konkretnego powodu, ale czuł i ciężko było się do tego przyznać, ale on pełnokrwisty demon, potrzebował kojącego towarzystwa anioła.
CZYTASZ
Come on, it's time to something biblical // Good Omens
FanfictionAziraphal, anioł wybrany przez samego Boga, by strzec ukochanej Ziemi. I Crowley, demon robiący wszystko, by mu to utrudnić, choć tylko teoretycznie. Już raz pokonali apokalipsę. Teraz Bóg rzuca im kolejne wyzwanie. Znów, ramię w ramię, muszą staną...