ROZDZIAŁ 20

10.4K 340 45
                                    

Obudziłam się, słysząc jak ktoś dzwoni do drzwi. Zaspana, przetarłam oczy dłońmi i udałam się w stronę drzwi, z których dochodził dźwięk okropnego dzwonka. Otworzyłam drzwi, mrużąc oczy, gdy światło dopadło moje biedne oczy. Przed drzwiami stał Waylon, trzymający w ręce dwie kawy na wynos.

Och, jak miło.

— Nie mów, że spałaś — zaśmiał się, gdy wpuściłam go do środka.

— Nie mów, że nie widać — burknęłam cicho, przeczesując dłonią włosy.

Zerknęłam na zegarek na jego ręce i wytrzeszczyłam oczy, widząc prawie trzynastą godzinę. Boże, nie pamiętam kiedy ostatnio tyle spałam. Może to z tych emocji, które wczoraj towarzyszyły mi przez cały dzień. Tak bardzo skupiałam się na tym wszystkim, że widocznie aż mnie to zmęczyło.

— Dziękuję — odpowiedziałam, siadając na przeciwko mężczyzny.

— Wiesz, Barbie poleciła mi, żebym cię trochę kontrolował, więc wpadłem z wizytą — odezwał się po krótkiej chwili, a ja uniosłam brew.

Przecież nie byłam dzieckiem, nie potrzebowałam niańki. Barbie jak zawsze chciała dla mnie najlepiej, ale nie tędy droga. Dam sobie radę sama, nie potrzebowałam nikogo.

— Ona jak zwykle przesadza — przewróciłam oczami. — A czasami jak coś powie...

— Taki chyba jej urok — wzruszył ramionami mężczyzna. — Wiesz, skoro zgodziłaś się iść ze mną na ślub, a jest on całkiem niedługo to muszę zadbać o twoją kreację. Masz sukienkę?

Hm, czy miałam sukienkę? Nie, ale zamierzałam iść na zakupy z Barbie i zaopatrzyć się w jakieś cudo, w którym mogłabym pójść.

— Jeszcze nie, ale zamierzam iść na zakupy i kupić sobie jakąś.

— Może pojedziemy niedługo? Mam znajomą, która ma butik, może tam...

— Mam tylko nadzieję, że to nie twoja znajoma pokroju Alexandry... — wymamrotałam, na co mężczyzna się zaśmiał.

— Och, ty moja zazdrośnico — podsumował, na co zmarszczyłam nos.

— A ty ciągle to samo! Nie jestem zazdrosna, ja po prostu nie trawię tej kobiety i tyle — odpowiedziałam, po czym przewróciłam oczami, aby jeszcze bardziej podkreślić jak mnie ona denerwuje. — Jak się nazywa ten butik?

— A bo ja wiem. Wiem tylko tyle, że jest w centrum i na wejściu jest pełno kwiatów. Aurora ma bzika na ich punkcie — oznajmił, a ja od razu wiedziałam o jakie miejsce chodzi. Było ono bardzo charakterystyczne w Seattle, dużo kobiet do niego chodziło i zawsze były tam tłumy. Bardzo często kupowałam tam różne ubrania i wiele razy rozmawiałam z właścicielką, czyli Aurorą. Zagadywała do mnie i Barbie, więc zawsze chwilę porozmawiałyśmy.

— Bardzo często kupuje tam ubrania z Barbie. Kojarzę tę Aurorę, rozmawiałyśmy kilka razy.

— O, to jeszcze lepiej. Na pewno pomoże nam coś wybrać.

— Może pojedziemy niedługo? — zaproponowałam, a on ochoczo przytaknął. — To wiesz co, poczekaj na mnie, ja doprowadzę się do porządku i możemy jechać.

— Jasne, poczekam — ostatni raz rzuciłam okiem na jego przystojną buźkę, którą pokrywał kilkudniowy zarost. Nie przyznawałam się do tego, ale w tej wersji podobał mi się najbardziej.

Udałam się do łazienki, umyłam zęby oraz twarz, a następnie przebrałam się w coś wyjściowego. Nałożyłam na siebie krótki kombinezon w wężowy wzór z dekoltem w serek. Włosy spięłam w koka na czubku głowy, założyłam kolczyki z perłami i usiadłam przy toaletce, aby zrobić lekki makijaż. Nałożyłam tylko korektor, puder i bronzer, a na koniec pomalowałam rzęsy oraz usta na dosyć neutralny kolor. Użyłam swoich perfum i już po chwili byłam gotowa.

Ayana |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz