ROZDZIAŁ 16

11K 361 45
                                    

Zbierając wszystkie naczynia z sali oraz czyszcząc po kolei każdy stolik, obserwowałam z daleka Lexi, która załamana siedziała przy barze, licząc jakie szkody poniosła nowa koleżanka i ile należy odjąć jej z pensji. Można było powiedzieć, że Alexandra była jej "podopieczną", dlatego ona musiała zająć się stratami. Było nawet kilka skarg na nią, bo rozlewała napoje i brudziła przy tym stoliki, które blondynka musiała później sprzątać. Całe szczęście, że zaraz mogłyśmy iść do domu i odpocząć.

— I jak? — zagadnęłam do Lexi, która zapisywała coś na kartce.

— Powiedzmy, że da się przeżyć. Może jej dzisiaj nie wyrzucą — posłała mi uśmiech, zeskakując z krzesełka. — Trzy szklanki, jedna butelka z alkoholem i jedna skarga od klienta.

Przytaknęłam, śmiejąc się cicho pod nosem.

— Waylon chyba upadł na głowę, godząc się na jej pracę tutaj. Ona nie ma pojęcia jak działać, nawet chodzić prosto nie potrafi — wymamrotała, kręcąc głową z dezaprobatą.

— Nie zaprzeczę — wzruszyłam ramionami.

— Albo myślał inną częścią ciała — dodała, na co parsknęłam śmiechem.

Śmiałyśmy się z nich kilka dobrych minut, cały czas rzucając jakieś głupie teksty. No, raczej Lexi, bo ja tylko śmiałam się cały czas, łapiąc za brzuch, który rozbolał mnie od śmiechu. Potrzebna była mi chwila odpoczynku, bo zmachałam się, latając po sali i czyszcząc każdy stolik z osobna. Nasza rozmowa została przerwana przez bruneta, który nagle pojawił się obok nas, przerywając nasze żarty.

— O Boże — Lexi podskoczyła w miejscu, gdy za nią pojawił się Waylon. — Proszę, już wszystko zanotowałam. Gdzie szef miał oczy zatrudniając ją? — zapytała się poważnym tonem, a ten spojrzał na nią z góry.

— Teraz sam nie wiem... — odezwał się, analizując kartkę.

— To nie miejsce dla niej, nie potrafi nawet zanieść dwóch szklanek. Ja z Ayaną musiałyśmy wszystko za nią robić — odpowiedziała, przewracając oczami.

— Pomyślę nad rozwiązaniem tej sytuacji.

— Po prostu ją wywal! — powiedziała już trochę zła blondynka obok mnie. — Padam na ryj przez nią, nie mam zamiaru robić za nas dwie.

— Ja tak samo. Musiałam pomagać i Barbie i jej, nie mam tylu rąk ani czasu — wtrąciłam się cicho, krzyżując z nim wzrok.

Brunet westchnął, cały czas wbijając we mnie swój wzrok. Widziałam, że po uderzeniu dalej mu nie przeszło, a on wpatrywał się we mnie jak psychopata, wywołując u mnie lekki niepokój. Odwróciłam wzrok, a ten uniósł kącik ust, kręcąc głową.

Idiota.

— Dobrze, porozmawiam z nią. Dam jej wieczorem ostatnią szansę, jeśli się nie poprawi to ją zwolnię i tyle.

— Wreszcie... — burknęłam pod nosem, zaskakując samą siebie. Nie powinnam była się wtrącać ani odzywać, ale to było silniejsze ode mnie.

Brunet skrzyżował umięśnione ręce na klatce piersiowej, nachylając się nad barem.

— A może trochę przesadzacie, bo nie darzycie jej sympatią?

Uniosłam brew, wpatrując się w niego jakbym nie wierzyła w to, co usłyszałam. Ja naprawdę miałam gdzieś czy ona tu pracowała czy nie, była mi totalnie obojętna, ale jej umiejętności, a raczej ich brak, doprowadzał mnie do szału!
Nie miałam zamiaru pracować za nią i pozwalać, by dostawała pieniądze za naszą robotę. To było niesprawiedliwe, była już dorosła i powinna mieć podstawową wiedzę o pracy, do której się wybrała. Gdyby mi naprawdę zależało to robiłabym wszystko, aby wypaść jak najlepiej, a ona robi wszystko wręcz na odwrót. Mam wrażenie, że knuje coś, a zaślepiony mężczyzna wierzy w każde jej słowo.

Ayana |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz