ROZDZIAŁ 4

16.6K 573 39
                                    

Dzisiaj nareszcie był poniedziałek, co oznaczało, że mogłam iść do pracy. Nie to, że nie chciałam mieć wolnego, tylko po prostu wolałam jak najszybciej przywrócić Barbie do pracy w klubie. Widok jej zmarnowanej nie działał na mnie dobrze, a zły humor udzielał się także mi. Jeśli nie chciałyśmy mieć kłopotów z mieszkaniem, Barbie musiała wrócić do pracy, bo ja nie byłam w stanie sama go opłacić, w końcu do tanich nie należało. Gdy składałyśmy się, wszystko wychodziło taniej, dlatego też był to jeden z powodów, dla których mieszkałyśmy razem. Nie byłoby mnie samej stać na mieszkanie w porządnej dzielnicy. Razem dawałyśmy radę bezproblemowo, ale jeśli dziewczyna nie powróciłaby do pracy to krótko mówiąc, czas szukać sobie nowego lokum.

Aktualnie jechałam z zielonooką na zakupy, bo po pierwsze, nie miałyśmy prawie nic w lodówce, a po drugie dziewczyna chciała zajechać jeszcze do sklepu z bielizną, więc postanowiłam jej potowarzyszyć. Nie miałam pojęcia na co jej teraz nowa bielizna, ale nie dopytywałam.

— Masz listę? — Barbie spytała, gdy zaparkowałam pod centrum handlowym, po czym zabrałam potrzebne rzeczy i opuściłam pojazd wraz z przyjaciółką.

— Oczywiście, że mam — oznajmiłam z uśmiechem. W naszym duecie to ja byłam tą bardziej zorganizowaną, choć również należałam do osób roztrzepanych, ale Barbie to był niestety wyjątek i przy niej byłam najlepiej zorganizowaną osobą na całej kuli ziemskiej.

Weszłyśmy do odpowiedniego sklepu i od razu ruszyłyśmy na odpowiedni dział z jedzeniem, aby mieć co jeść przez najbliższy tydzień, bo wiadome było, że nikt wcześniej nie wybierze się do sklepu. Obie nie byłyśmy fankami zakupów, od razu bolały nas nogi i raczej nie krzątałyśmy się po galeriach, dlatego zakupy robiłyśmy raz na tydzień, ale za to były one wielkie, aby nic nam przez te dni nie zabrakło.
Już po godzinie poszukiwań wszystkich rzeczy nasz koszyk był zapełniony po brzegi, a my ustawiłyśmy się w kolejce do kasy, po czym zaczęłyśmy wykładać wszystkie zakupy. Aż bałam się spojrzeć, ile za to zapłacimy...

Gdy wszystko zapakowałyśmy do reklamówek, udałyśmy się z powrotem do samochodu, aby wszystko tam zostawić i udać się do innych sklepów bez ciężkich toreb.

— Chodźmy do Victoria's Secret — zaproponowała, na co przytaknęłam i ruszyłam za nią, chowając kluczyki samochodu do torebki. Weszłyśmy do sklepu z bielizną, a Barbie od razu udała się na poszukiwania.

— Po co ci właściwie nowa bielizna skoro masz jej miliony? — zapytałam z uniesioną brwią.

— Czemu by nie mieć milion jeden? — uśmiechnęła się w swój sposób, puszczając mi oczko.

— Barbie, nie chcę cię martwić, ale sytuacja jest ciężka i nie powinnaś... — zaczęłam, ale dziewczyna szybko przerwała mi dłonią.

— Cichutko, zapominamy o problemach, tak? Po co się martwić na zapas? Uświadomiłam sobie, że nie zrobiłam nic złego i nie mam o co się martwić — odpowiedziała, wzruszając ramionami. — Właśnie, zapomniałam porozmawiać z tobą na ten temat...

Przewróciłam oczami, czując, że nasze zakupy przeniosły się na zupełnie inny tor. Czy nie miałyśmy zapomnieć o problemach?

— Jackson powiedział mi, że ten nowy szef pożera cię wzrokiem! To idealna okazja, aby kupić bieliznę, huh? — zadowolona podała mi czerwony komplet. Nie, czerwony to nie był mój kolor, zdecydowanie.

— Wiesz, podziękuję. Patrzy się, bo szuka zaczepki i seksu, dobrze wiesz, że taka nie jestem — oznajmiłam z powagą, wzruszając ramionami.

— Tak, bo ty żyjesz w średniowieczu — tym razem to ona przewróciła oczami. — Czasami jesteś zbyt sztywna. Cholera, kiedy ty ostatnio uprawiałaś seks? Rok temu? Dwa?

Ayana |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz