Powiedzieć że cały dzień był trudny, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Louis cały czas unikał Harrego, a jeśli już go mijał, to udawał, że nikogo tam nie ma.No może wyjątkiem było to, że zjadł śniadanie zrobione przez młodszego. Oczywiście nic mu nie powiedział, ale Harry nie był głupi, żeby się nie domyślić.
Harry leżał w salonie na kanapie, czytając książkę i nie mogąc zasnąć. Tak naprawdę były dwa powody dla których nie mógł zmrużyć oka. Pierwszym było to, że zbytnio wciągnął się w treść "Boskiej komedii" Dantego, a drugim to, że na dworze wiał silny wiatr i można było usłyszeć pojedyncze grzmoty.
Chłopak wstał, kierując się do kuchni, żeby zaparzyć kubek gorącej herbaty. Czuł, że ta noc nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Jednak kiedy znajdował się w połowie drogi, usłyszał ciche łkanie i pisk dochodzące z jednego z pokoi. Doskonale wiedział, do kogo należał ten głos.
Kiedy w końcu dotarł do kuchni całkowicie zapomniał o zrobieniu napoju dla siebie, a zabrał się za robienie gorącego kakao. Kiedy to było było już gotowe, ruszył powoli na górne piętro. Zatrzymał się przed jednymi z drzwi pokoju i wziął głęboki wdech.
- Proszę. Napij się. - Harry usiadł na brzegu łóżka podając Louisowi kubek gorącej kakao. - Wiem, że je lubisz. Nie musisz wcale się do mnie odzywać. Po prostu chcę, żebyś troszeczkę się uspokoił.
Tomlinson niepewnie wziął kubek w swoje ręce, upijając łyk. Kolejny grzmot za oknem spowodował, że szatyn wzdrygnął się, a czekoladowy napój wylał się na jego brzuch.
- Cholera! - pisnął, czyhać parzący ból. Harry momentalnie odłożył kubek, odsuwając również mokrą pościel.
- Ściągnij to z siebie. - wskazał na koszulkę starszego. - Poszukam czegoś nowego na przebranie. - uśmiechnął się, ruszając do szafy i wyciągając pierwszą lepszą bluzkę. - Proszę. - podał Louisowi ubranie. Jednak mimo wszystko te nie był chętny na jakąkolwiek rozmowę.
Harry nie wiedział jak ma się zachować i co mówić. Naprawdę chciał jakoś pomóc szatynowi, bo widział, że ten boi się tego, co dzieje się za oknem, ale nie miał pojęcia jak.
- Dzięki. - Louis mruknął, obracając się na drugi bok, żeby uniknąć chłopaka.
- Zostanę tutaj z tobą. - powiedział, kładąc obok, ale tak, żeby mimo wszystko być odsuniętym od starszego. - To nic złego się bać. Każdy czegoś się boi. - Harry widział jak ciało Louisa drży z powodu tego, co działo się za oknem. - Ja na przykład nie umiem zasnąć jak jest całkiem ciemno. - uśmiechnął się lekko mimo tego, że nikt tego nie zauważył. - Zawsze jak się kładę, zostawiam włączony telewizor albo latarkę w telefonie. Muszę mieć trochę światła. A co do burzy... Może się jej nie boję, ale też nie umiałem przez nią dzisiaj zasnąć. Ta pogoda jest fatalna, ale pomyśl sobie, że jesteś w domu. Tutaj nikomu nic się nie stanie. - usłyszał jak Louis mamrocze coś spod kołdry, ale nie do końca był w stanie zrozumieć, o co chodziło. - Nie jestem dobry w pocieszaniu. Dlatego może lepiej będę cicho i po prostu z tobą poleżę. Czy tak będzie w porządku?
- Opowiedz mi coś. - Louis wychylił się na chwilę spod kołdry, nawet nie racząc Harrego wzrokiem. - Może wtedy zasnę. - ponownie schował się pod kołdrę.
- Dawno, dawno temu, w malowniczej wiosce, mieszkała kochająca się rodzina. - Harry zaczął, starając się wymyślić coś na poczekaniu. - Jej domek znajdował się na najwyższym punkcie wzgórza. Z okna swojego pokoju Louis miał piękny widok na całą wioskę. Był słoneczny, piękny, wiosenny dzień. Siedząc wieczorem przed domem, Louis i jego mama patrzyli na nadchodzące chmury. - zamyślił się na chwilę, starając znaleźć dalszy ciąg historii. - Mama – tuląc chłopca w ramionach – mówiła: "Zobacz, synku, ta chmurka ma kształt pieska." Louis z niechęcią i strachem w oczach spojrzał na chmurę. Była ogromna, czarna i dawała cień, który sprawiał, że robiło się szaro i ponuro."Nie chcę na nią patrzeć" — szepnął chłopiec. - wymyślanie historii wcale nie było takie łatwe, ale Harry zauważył, że oddech Louisa staje się coraz spokojniejszy. - "Nie bój się, Louis. Ta chmura zaraz przejdzie i nie zobaczysz, że wygląda jak piesek — odparła mama.Louis z niechęcią spojrzał na chmurę, faktycznie zauważając ten konkretny kształt.Chwilę później, szturchając mamę, pokazywał na niebo z uśmiechem na twarzy i radośnie znajdował kolejne kształty, aż do momentu, kiedy mama nie stwierdziła, że najwyższa pora wracać do domu. - Harry mógł przysiąc, że Louis coraz bardziej wsłuchuje się w opowieść. A prawda była taka, że Styles nie miał już pojęcia, co powinien mówić dalej. - "Dlaczego? Zostańmy jeszcze chwilkę" poprosił chłopiec. "Nie możemy, zbiera się na burzę" odpowiedziała. - Harry wpadł na pomysł zrobienia czegoś, co robiła mu kiedyś mama. A mianowicie poruszania trudnych tematów w formie bajki. To zawsze w jakiś sposób go uspokajało i pomagało zasnąć. - Louis słysząc te słowa, szybko wstał i cały się trząsł. "Co się stało?" spytała mama."Zimno mi" odparł chłopiec i przyspieszył kroku.Po kąpieli i kolacji wszyscy poszli spać. Louis, leżąc w swoim łóżeczku, nadsłuchiwał coraz głośniejszych odgłosów szybko nadchodzącej burzy. Patrzył w okno, a po każdym błysku i grzmocie chował się pod kołdrę. Burza nie ustępowała. Louis tak się bał, że zaczął płakać. Nagle usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z pokoju. przerażony. - w tym momencie Harry usłyszał ciche chrapanie dochodzące spod pościeli. Upewnił się jeszcze, że Louis zasnął i poleżał z nim chwilę. - Cieszę się, że zasnąłeś. - powiedział sam do siebie. - Nie miałem już pomysłu na to, co powinno być dalej. - po chwili podniósł się delikatnie z materaca tak, by nie obudzić chłopca. Mimo szalejącego na zewnątrz wiatru i burzy chłopiec spał nawet nie drgając. - Śpij dobrze Louis. Chciałbym, żebyś wiedział, że zawsze możesz na mnie liczyć. - schylił się, całując go delikatnie w czoło. - Chciałbym, żebyś wiedział. - powtórzył, opuszczając pokój.
CZYTASZ
Neither Dom, nor Sub |Larry|
Fanfiction2070 Każdy po skończeniu 21 roku życia musi podjąć testy, które zadecydują, czy jest on dominujący, czy uległy. Po wypełnieniu takiego testu, każda osoba otrzymuje wyniki, dowiadując się, kim tak naprawdę jest i z kim został dobrany. I w ten sposób...