NIE MOGŁEM SIĘ POWSTRZYMAĆ

1.6K 142 6
                                    

Ten weekend zdawał się być najlepszym, jaki kiedykolwiek mieli Louis z Harrym. Zayn wraz z Niallem wyjechali do rodziców mulata, przez co ta dwójka mogła zostać ze sobą sama, spędzając całe dnie na rozmowach, wygłupianiu się, oglądaniu telewizji i jedzeniu niezdrowych przekąsek.

- Przeżyję wszystko, ale nie pizzę hawajską. Są jakieś granice, Harry! - Louis mruknął, odsuwając od siebie karton z pizzą i robiąc naburmuszoną minę. 

- Wiem. - zaśmiał się, wyciągając zza pleców drugi karton. - Dlatego wziąłem ci co innego. - zbliżył się do Louisa, znajdując się kilka centymetrów od jego twarzy. - Ale dostaniesz ją tylko pod jednym warunkiem. - Tomlinson niepewnie przełknął ślinę, patrząc w zielone oczy. - Dasz mi dzisiaj do cholery normalnie spać! - zaśmiał się, wracając na swoje miejsce po drugiej stronie łóżka. 

Obydwoje przez pewien czas nie byli w stanie pohamować śmiechu. To wcale nie była wina Louisa, że kiedy Harry zasypiał, jemu zbierało się na tematy rozmowy, które z kolei trwały do drugiej, a nawet trzeciej nad radem.

- Zastanowię się, Harold. - powiedział nagle szatyn, zachowując całkowitą powagę. Ignorując wzrok Harrego skupiony na sobie zaczął zajadać się pizzą. 

W tle, jak przez cały weekend, leciały ponownie bajki Disneya, które obydwoje znali już niemalże na pamięć, ale nie przeszkadzało to niczemu. Starszy skupiał się na bajkach, ie odrywając wzroku od ekranu, a młodszy mógł wpatrywać się w szatyna, który nawet tego nie zauważał, dzięki czemu nie oberwał poduszką w głowę. 

To bawiło Harrego, ale Louis za każdym razem, gdy coś mu nie odpowiadało brał pierwszą lepszą poduszkę, bijąc nią Harrego, aż ten nie wydostawał się i nie zaczynał łaskotać starszego, aż obydwoje leżeli popłakani ze śmiechu na podłodze. 

Kolejna bajka się skończyła, a Louis, niestety, jako pierwszy dorwał się do pilota włączając, jak to mówił Styles "największy koszmar świata". 

- Musisz? - Harry osunął się po poduszkach, kładąc płasko na materacu. 

- Chyba mi nie odmówisz. - Louis powiedział słodko, mierzwiąc włosy młodszego. 

- Skądże. - mruknął Harry, zamykając oczy. To zdecydowanie był dobry moment, żeby się zdrzemnąć. 

* * * * * * * * * * * * *

I can hear you – but I won't / Słyszę cię – ale nie posłucham
Some look for trouble while others don't / Niektórzy szukają kłopotów, a inni nie
There's a thousand reasons I should go about my day / Mam tysiąc powodów, żeby wrócić do codzienności
And ignore your whispers, which I wish would go away / I zignorować twoje szepty, chciałabym żeby zniknęły
Oh-oh (Ah-ah-ah-ah)

Harry uchylił powieki, słysząc znienawidzoną przez siebie piosenkę. Myślał, że uda mu się przespać tę nieszczęsną "Krainę Losu 2 ", ale najwidoczniej wszystko sprzysięgało się przeciwko niemu. 

You're not a voice / Nie jesteś głosem
You're just a ringing in my ear / Tylko dzwonieniem w uszach
And if I heard you – which I don't / Gdybym cię usłyszała – co się nie stanie
I'm spoken for, I fear / Obawiam się, że jestem już zajęta

- Nie waż się tego wyłączać, Harold! - usłyszał krzyk starszego z innego pomieszania i naprawdę nie chciał nawet zastanawiać się skąd tamten widział, że Styles już nie śpi.

Everyone I've ever loved is here within these walls / Każdy kogo kiedykolwiek kochałam, żyje w tych murach
I'm sorry, secret siren, but I'm blocking out your calls / Wybacz, tajemnicza syreno, że ignoruję twoje wołanie
I've had my adventure. I don't need something new / Miałam już swoją przygodę. Nie potrzebuję nic nowego
I am afraid of what I'm risking if I follow you / Boję się tego, co ryzykuję, jeśli podążę za tobą...

- Masz ochotę na loda? - usłyszał głos Louisa,, który właśnie wchodził do pokoju, wdrapując się znowu na łóżko.

- To tak apropo tej przygody i ryzyka? - Harry uniósł lekko brwi. - Jeżeli tak działa na ciebie "Kraina Lodu" to chętnie. - zaśmiał się, kiedy poczuł lekkie pacnięcie w głowę.

- Jesteś debilem, wiesz? - szatyn rzucił w brzuch lokowanego pudełkiem lodów o smaku słonego karmelu. - Powinieneś pójść do jakiegoś seksuologa, choć nie wiem, czy nawet to cokolwiek pomoże. - mruknął. 

- Duże słowa jak na kogoś tak małego. - Louis momentalnie zacisnął szczękę, denerwując się, ale zostawił to bez słowa. Przyzwyczaił się już do wrednych żartów młodszego. - Jakie masz lody? - powiedział po chwili Harry, zauważając zupełnie inne pudełko w dłoniach szatyna. 

- Czekoladowe brownie. - uśmiechnął się, wyciągając rękę z lodami w stronę chłopaka. - W sumie, chcę spróbować twoich. Nigdy nie jadłem słonego karmelu. A ty jesz go zawsze. - uśmiechnął się zbliżając trochę do Harrego.

- Się robi. - Styles zaśmiał się, nabierając na łyżeczkę trochę lodów i kierując ją w stronę ust starszego. - Otwórz buzię. - Louis posłusznie wykonał polecenie, przymykając lekko oczy. 

- Faktycznie dobre. Ale brownie lepsze! - uśmiechnął się, a Harry patrzył na niego z radością. Wyglądał tak słodko, niewinnie i uroczo. Nie przypominał ani trochę chłopaka, którego poznał na początku. 

- Ubrudziłeś się. - Harry powiedział nagle, zbliżając się do Louisa i ściągając opuszkiem palca roztopione lodu z kącika ust Louisa. Nagle, będąc tak blisko nie był w stanie się powstrzymać i zbliżył swoje usta do tych Louis, delikatnie je do siebie przyciągając. Ten pocałunek nie trwał długo, ale nawet to dla Harrego było wyjątkowe. Ale wiedział, że robiąc to mógł zniszczyć wszystko, co budował teraz z Louisem. Odsunął się powoli, patrząc na szatyna z niepewnością. - Ja... Ja przepraszam. - wyjąkał, widząc niepewną minę starszego. - Nie mogłem się powstrzymać. - chciał odsunąć się jeszcze bardziej, ale nagle poczuł dłonie Louisa, które chwyciły jego policzki i przysunęły jeszcze bliżej. Louis bez zawahania złączył swoje usta z tymi lokowanego powodując, że ich pocałunek trwał dłużej. 

- Wybacz... Ja też nie mogłem się powstrzymać. - zarumieniony Louis wyszeptał, kiedy w końcu się od siebie odsunęli. To wszystko działo się szybko, aż za szybko. Ale może właśnie tak miało być. Może właśnie teraz pozna znaczenie miłości. 

Neither Dom, nor Sub |Larry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz