- Cześć. - Louis uśmiechnął się prowokacyjnie w stronę stojącego przy nim chłopaka. - Zgaduję, że powinienem powiedzieć, że miło cię widzieć?
- Chciałbym, żeby to była prawda. - sarknął. - Nie musisz być dla mnie taki niemiły. Przecież nic ci nie zrobiłem. - Harry nie był w stanie zrozumieć, dlaczego starszy zachowuje się wobec niego w ten sposób, zwłaszcza, że rano jeszcze sam nalegał na spotkanie. - Jeżeli chcesz, to wrócę do domu, a ty nie będziesz musiał mnie widzieć. - uśmiechnął się w najbardziej sztuczny sposób, w jaki potrafił.
- Rób co chcesz. - i nim Tomlinson zdążył powiedzieć coś jeszcze, Harry już obrócił się na pięcie i był kilka kroków dalej.
Naprawdę, nie miał zamiaru użerać się z kimś takim i nawet nie był w stanie zrozumieć, jakie motywy mogły kierować taką osobą. Może gdzieś wewnętrznie liczył na to, że Louis pójdzie za nim, zatrzyma i przeprosi, ale nic takiego nie miało miejsca. Nawet słowo nie padło z ust dominata. Kiedy szedł już kawałek i prawie dotarł do przystanku, z którego planował wrócić autobusem do domu, nagle obok niego zatrzymał się nieznany samochód.
- Wsiadaj. - ostry głos zwrócił uwagę Harrego..i tak, dobrze go rozpoznał. Kierowcą samochodu był nie kto inny, jak Louis. - Powiedziałem wsiadaj. - podniósł głos, przez co kilka osób obok momentalnie zwróciło uwagę w tamtą stronę. Nie chcąc powodować jeszcze większego zainteresowania, młodszy po prostu wszedł do auta. - Zachowujesz się jak jakiś gówniarz. - burknął Tomlinson.
- Co? - oczy Harrego momentalnie odwróciły się w jego stronę? - Czy ty sobie ze mnie kpisz?! - jego głos również był podniesiony.
- To chyba nie jest sposób, w jaki powinieneś ze mną rozmawiać. - pięści szatyna zacisnęły się na kierownicy, a Styles zdawał się zauważyć drobne łzy zbierające się w kącikach jego oczu. Odniósł dziwne wrażenie, że starszy zareagował tak na ostrzejszy ton. Ale to raczej nie było to.
- Przepraszam. - młodszy mimo wszystko poczuł potrzebę powiedzenia tego. Nawet jeśli tak naprawdę nic nie zrobił. Ale jego słowa pozostały bez odpowiedzi.
Przez całą drogę nie padło ani jedno słowo. Obydwoje mężczyzn siedzieli w kompletnej ciszy, co nie było aż tak niekomfortowe, jak całe napięcie między nimi. Harry nawet nie miał pojęcia, dokąd jest zabierany, ani co ma robić, co dodatkowo powodowało jego irytację. Droga sama w sobie była długa, a przez atmosferę, jak panowała wydawała się jeszcze dłuższa. Nawet radio nie grało w tle....
- Mogę wiedzieć, gdzie jesteśmy? - Styles w końcu nie wytrzymał, denerwując się, gdy mężczyzna zahamował gwałtownie przed nieznaną u posesją.
- Pod moim domem. Musisz się chyba dowiedzieć, gdzie będziesz mieszkał już za kilka dni. - powiedział to tak, jakby było to najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. - Chodź. - zaraz po tych słowach wyszedł z samochodu, tym razem okazując się miły i czekając na lokowanego. - Mogę? - wyciągnął dłoń w stronę drugiego, chcąc go chwycić za rękę, co wbrew pozorom się udało. - Przepraszam, Harry. - dodał po chwili, gładząc jego dłoń. Tak naprawdę był to pierwszy od początku przejaw dobroci z jego strony. - Nie powinienem był tak naskakiwać. Po prostu po tylu latach od... - przerwał w połowie zdania, zaciskając pięść. - Po prostu przepraszam.
- To nie było w porządku. - było jedyną odpowiedzią, jaka nasunęła się młodszemu. Gwałtownie wyjął swoją dłoń z tej starszego. Właściwie to nie miał pojęcia, dlaczego mu ją podał. - Kiedy chcesz, żebym się wprowadził?
- Teoretycznie zostały ci cztery dni. Ale ostatnim, czego chcę to zmuszanie cię do czegokolwiek. - powiedział, kierując się wydeptaną dróżką. - Jeżeli jesteś chętny, może to być nawet dzisiaj, nawet za chwilę. Ale jeśli nie, może to być za miesiąc lub dwa. - obydwoje stanęli na tarasie, chcąc dokończyć tę rozmowę.
- Przecież za te cztery dni ktoś przyjdzie to sprawdzić. Nie może mnie tu nie być. - zmarszczył brwi.
- Ale bądźmy szczerzy, kto udowodni ci, że byłeś u siebie w mieszkaniu, a nie wyszedłeś akurat po wino do sklepu? Napisanie wiadomości to kwestia chwili, a w tym czasie zdążyłbyś dojechać. - mały uśmiech wkradł się na jego usta. - A teraz skończmy tę rozmowę. Chodź do środka, ostrzegam, że możesz poznać dwójkę pokręconych chłopaków.
- Dzień dobry. - powiedział Harry, ściągając sweter oraz buty i kierując się za Louisem, który już zdążył mu uciec. Kiedy w końcu go dogonił, znaleźli się w kuchni. Jednak nie zauważył żadnej z osób, o której mówił starszy.
- Pewnie gdzieś wyszli. - to tak, jakby Tomlinson czytał mu w myślach. - Ale to dobrze. Przynajmniej jest trochę ciszej. Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. - powiedział ciszej, zajmując miejsce przy stoliku obok. Nie trwało długo, nim szatyn usiadł obok.
Ponownie zapanowała między nimi całkowita, niekomfortowa cisza. Chociaż czy taka niekomfortowa? Można by powiedzieć, że Harry zaczął się już do niej przyzwyczajać. Całkowicie nie rozumiał zachowań mężczyzny, z którym został dopasowany. Początkowo krzyczał na niego, zbywał, zachowywał się jak ostatni dupek, a potem nagle zaczął przepraszać i brać go za ręce. To nie było do końca normalne.
Ten chłopak zachowywał się jakby był bipolarny.
- Powiedz coś o sobie Harry. - usłyszał nagle, odrywając się od swoich myśli. - Co lubisz robić w swoim wolnym czasie? Masz jakieś rodzeństwo? Byłeś już w jakimś związku? Chcę cię w jakiś sposób poznać. - zaczął kręcić młynka palcami.
- Więc jestem Harry. - zaczął, powodując śmiech u Tomlinsona. I mógłby przysiąc, że to był najpiękniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek w życiu słyszał. - A tak poważnie to... Mam siostrę, ale tak naprawdę nie trzymam z nią jakiegoś kontaktu. Niekoniecznie chcę rozmawiać na ten temat. Zwyczajnie go pominę, okej? - otrzymał w odpowiedzi twierdzące kiwnięcie głową. - Nigdy nie byłem w żadnym związku. Kiedyś chciałem pójść na rankę z taką Kendall, ale to był totalny niewypał. Gdybyś tylko widział, jakie ta dziewczyna miała wysokie mniemanie o sobie! Gdyby chciała skoczyć z poziomu swojego ego na poziom IQ, obawiam się, że całkowicie by się połamała. - obydwoje wybuchnęli śmiechem na te słowa. I tak, to był jeden z najśmieszniejszych żartów, na jakie obecnie było stać Stylesa. - Poza tym mogę ci powiedzieć, że uwielbiam gotować, ale to pewnie doskonale wiesz z moich testów. - nie mógł powiedzieć nic więcej, ponieważ dziwny wzrok Louisa odebrał mu mowę.
- Z twoich testów?
- No tak, przecież na początku był kwestionariusz, w którym pisaliśmy o sobie. Założę się, że już to wszystko przeczytałeś. - wzruszył ramionami, a Louis był coraz bardziej zdziwiony.
- A ty czytałeś mój? - jego wzrok był palący, a Harry niemalże się skulił. O co mogło mu teraz chodzić?
- Oczywiście, że nie. - skłamał bez zająknięcia.
- No właśnie. Skąd mielibyśmy to niby wziąć? Jedyne, co dostaliśmy to te ankiety i podstawowe informacje o sobie. - uśmiechnął się lekko. - To ma służyć temu, żeby się poznać, ale nie można też wiedzieć o sobie zbyt dużo. Ani ulegli ani dominaci nie mają dostępu do testów. Tak już jest i było od zawsze.
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Dzień doberek!
Miałam wrzucić rozdział wczoraj, ale uwaga, zasnęłam...
Jest za to dzisiaj. I dzisiaj dokończę ten nasz mały maraton, ponieważ będzie jeszcze jedna część.
Miłego dnia! ♥
CZYTASZ
Neither Dom, nor Sub |Larry|
Fanfic2070 Każdy po skończeniu 21 roku życia musi podjąć testy, które zadecydują, czy jest on dominujący, czy uległy. Po wypełnieniu takiego testu, każda osoba otrzymuje wyniki, dowiadując się, kim tak naprawdę jest i z kim został dobrany. I w ten sposób...