Minął tydzień, odkąd Harry z Louisem mieli jakąkolwiek kłótnię. Wszystko układało się jak najlepiej. Obydwoje powoli otwierali się przed sobą i dowiadywali o sobie coraz więcej. Aktualnie cała czwórka oglądała telewizję, co chwilę śmiejąc się i żartując.- Lou, zbieramy się. - Harry jak gdyby nigdy nic podniósł się z kanapy, ciągnąc za sobą starszego.
- Bawcie się dobrze. - Zayn od razu odpowiedział, puszczając Haremu oczko.
- Gdzie idziemy? - szatyn spanikował, kiedy znaleźli się na schodach prowadzących na górne piętro. - Harry, odpowiedz na moje pytanie. - Louis stanął w miejscu, nie chcąc ruszyć się o krok.
- Zabieram cię do restauracji. - uśmiechnął się szarmancko. - Zjemy coś dobrego, a przy okazji spędzimy więcej czasu tylko we dwoje. Ostatnio cały czas mamy Zayna i Nialla przy sobie.
- Do jakiej restauracji? - chłopak zapytał, znajdując się już pod drzwiami pokoju.
- Chciałbym, żeby to była niespodzianka. Czy tak będzie w porządku? Mogę zachować to w sekrecie? - Harry otrzymał w odpowiedzi twierdzące skinienie głową. - Lou, musimy wyjść za godzinę. Mamy trochę czasu na przygotowanie. Ubierz się ładnie. Ale przede wszystkim tak, żebyś czuł się komfortowo. - pocałował starszego w czoło i zniknął. Sam Harry miał zamiar wziąć prysznic, a później zacząć się szykować.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Louis było otwarcie szafy, która znajdowała się przy łóżku. Zaczął powoli wyciągać wszystkie rzeczy, aż w końcu z frustracji wrzucił wszystko na ziemię, siadając i chowając głowę w dłoniach. Miał ochotę zacząć płakać. Nie miał pojęcia, co powinien ubrać, a nie chciał też, żeby Harry wyśmiał go, czy mówił niemiłe komentarze na temat tego, jak wygląda.
- To wszystko jest do niczego! - warknął, kopiąc stos ciuchów, znajdujący się na ziemi.
- Co jest takie do niczego? - nagle znikąd w drzwiach pojawił się Harry, ubrany w same bokserki. Z jego włosów i klatki piersiowej w dalszym ciągu kąpały pojedyncze krople wody. - Jeżeli nie chcesz iść, powiedz mi, a zostaniemy w domu. Nie widzę najmniejszego problemu. - młodszy uklęknął przed Tomlinsonem, odsuwając jego dłonie od twarzy. - Pamiętaj, że rozmowa jest najważniejsza. - Harry ponownie wykonał ten sam gest jakim było przejechanie dłonią po policzku Louisa. Chyba powoli wchodziło mu to w nawyk.
- Powiem ci, ale obiecaj mi, że nie będziesz się śmiać. - mruknął niepewnie.
- Słowo harcerza. - Harry powiedział stanowczo, wpatrując się w starszego.
- Czy ty w ogóle byłeś har... Nieważne. - Tomlinson uśmiechnął się lekko, kręcąc głową na boki. - To głupie. Po prostu... Nie mam się w co ubrać. - Harry nie mógł się powstrzymać od parsknięcia śmiechem. - Obiecałeś. - Louis ponownie schował twarz w dłonie, mając ochotę schować się przed całym światem.
- Skarbie, przepraszam. - Harry momentalnie przytulił go do sobie. - Po prostu przed tobą leży cała sterta ciuchów. Nie wierzę, żeby nie było tu nic do ubrania.
- Nigdy nie byłem na randce. - powiedział cicho, tak, że Harry nie był w stanie nic usłyszeć.
- Powtórz, Lou. Nie słyszę cię.
- Mówię, że nigdy nie byłem na żadnej pieprzonej randce! - krzyknął zanosząc się płaczem. Może i było to dziecinne z jego strony, ale czuł jak emocje w nim buzują.
- Po pierwsze, nie masz się czego wstydzić ani bać. Zawsze musi być ten pierwszy raz. - uśmiechnął się, ścierając łzę z policzka szatyn. - Po drugie, za chwilę znajdziemy razem coś odpowiedniego. Zależy mi tylko i wyłącznie na tym, żebyś czuł się komfortowo, tak? A po trzecie, naprawdę nie widzę powodu, żebyś podnosił na mnie głos, Lou. - powiedział najdelikatniej, jak tylko umiał.
CZYTASZ
Neither Dom, nor Sub |Larry|
Fanfic2070 Każdy po skończeniu 21 roku życia musi podjąć testy, które zadecydują, czy jest on dominujący, czy uległy. Po wypełnieniu takiego testu, każda osoba otrzymuje wyniki, dowiadując się, kim tak naprawdę jest i z kim został dobrany. I w ten sposób...