Obudziłam się dziwnie wyspana, po raz pierwszy nie dręczona koszmarami.
- Dzień dobry - uśmiechnięty Szymon z samego rana to zdecydowanie mój ulubiony widok. Miałam nadzieję, że teraz będę mogła częściej go widzieć.
- Cześć. Jak samopoczucie? - Chłopak jednak zignorował moje pytanie, dotykając delikatnie palcami mojego policzka. Zamknęłam oczy rozkoszując się jego dotykiem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś... - Wpatrzeni w siebie leżeliśmy tak aż do przyjścia pielęgniarek, które natychmiast mnie wygoniły.
- Pani Joasiu, proszę się pakować. Po obchodzie wychodzi pani do domu - wymusiłam uśmiech do starszej kobiety, zastanawiając się, czy ona zdaje sobie sprawę, że dalej będzie mnie widziała na tym oddziale. Nie myśląc już dłużej zabrałam się za zbieranie swoich rzeczy.Byłam w połowie pakowania, kiedy przyszedł do mnie lekarz. Z uśmiechem na twarzy powiedział, że mogę iść do domu, musiałam jednak obiecać , że za dwa tygodnie wstawię się na kontrolę. W momencie, gdy wyszedł zadzwonił mój telefon, który zaraz odebrałam.
- Halo?
- No hej, gotowa do wyjścia? - Jacek miał wyjątkowo dobry humor - O której mogę cię odebrać? - Za jakieś trzydzieści minut dobrze? Muszę jeszcze dokończyć pakowanie. - Chłopak już wcześniej oznajmił, że po mnie przyjeżdża, a żadne moje argumenty nie były w stanie go przekonać. Ostatecznie więc machnęłam ręką zgadzając się na jego pomysł. Szybko przebrałam się w moje ciuchy czując ogromną ulgę. Przez ten czas niesamowicie brakowało mi moich dżinsów, bardziej niż kiedykolwiek w życiu, dlatego byłam wdzięczna Ali, że je dla mnie przyniosła. Nie byłam w stanie wrócić po tym wszystkim do domu, w spódnicy. Gdy upewniłam się, że mam jeszcze czas do przyjazdu Jacka, postanowiłam pójść do Szymona.
- Hej, przeszkadzam? - Chłopak widząc mnie odłożył książkę, którą akurat czytał, gestem pokazując żebym weszła do środka.
- Nie, z nudów czytam. Emilka mi pożyczyła, nie jest taka zła.
- A można wiedzieć, jaki ma tytuł?- Szymon i książka to był ciężki temat. Naprawdę musiała mu przypasować, żeby zechciał zajrzeć do środka.
- ,,Cudowny chłopak". Podobno jest film, ale zanim dadzą lekarze pozwolą mi korzystać tutaj z laptopa to akurat stąd wyjdę - dodał ze śmiechem. - A panienka się gdzieś wybiera? - dopiero teraz zauważył, że jestem już normalnie ubrana. Z uśmiechem pokiwałam głową.
- Zgadza się. Wypuszczają mnie! Zaraz przyjeżdża po mnie Jacek. - Usiadłam obok chłopaka.
- Dobrze, że nic ci nie jest. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Jeszcze kilka dni i ty też stąd wyjdziesz. Rozmawiałeś z lekarzami? - Standardowo zaczynał mnie peszyć jego wzrok, ale kiedy popatrzyłam się gdzie indziej usłyszałam jego śmiech .
- Uwielbiam patrzeć na ciebie gdy nagle robisz się nieśmiała i tak, rozmawiałem. Według nich, jak się nic nie pogorszy, to za pięć dni będę mógł podzielić twój los i wrócić do domu.
- To wspaniale - wciąż czułam na sobie jego wzrok. Uratował mnie dzwonek telefonu więc pospiesznie go odebrałam.
- Nie wiem czy to ważne ale jestem pod szpitalem, gdzie mam cię szukać? - Szymon wciąż mi się przyglądał, jednak teraz z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Jestem u Szymona, zaraz schodzę - mówiąc to wstałam, ale chłopak wykazał się zręcznością i złapał mnie za rękę, nie pozwalając na żaden dodatkowy ruch. Zdziwiona popatrzyłam na niego.
- Przyjdziesz jutro?
- Oczywiście, że tak - dodałam bez wahania po czym pożegnałam się z nim i wyszłam.- No jesteś nareszcie, ile można czekać co? - Jacek był w naprawdę dobrym humorze.
- Tak to jest jak się przyjeżdża za wcześnie - odbiłam piłeczkę po czym wsiadłam do samochodu. Usłyszałam tylko śmiech mojego towarzysza, który po chwili pojawił się obok mnie. - A co to dziś taki dobry humor masz? - chłopak tylko zmierzył mnie wzrokiem
- Bo ładny dzień dzisiaj jest, ty wychodzisz ze szpitala, Szymon się obudził i z tego co mówią lekarze szybko zdrowieje, są powody do radości - w ciszy przyznałam mu rację. Miło był dla odmiany widzieć wypoczętego i radosnego dyżurnego. Mniej więcej po dziesięciu minutach jazdy zorientowałam się, że jedziemy w złym kierunku.
- Jacek, nie wiem czy wiesz ale ja mieszkam po drugiej stronie miasta. - chłopak jedynie zaśmiał się po czym dalej jechał w obranym wcześniej kierunku. Zostało mi tylko czekać aż dojedziemy na miejsce. Po chwili dyżurny skręcił na parking.
- Musisz to mieć na oczach - powiedział z dumą, po czym podał mi opaskę na oczy.
- Żartujesz sobie? - Widząc jednak groźną minę chłopaka, posłusznie ubrałam różowe cacko.- Przyznaj się kto wpadł na ten pomysł? - Czułam, że znowu ruszyliśmy.
- Moja kochana żona. A ja poparłem ten pomysł - dodał, a ja zrozumiałam, że nie ma sensu podejmować więcej prób ściągnięcia tej opaski.
- Powiedz mi chociaż gdzie jedziemy. Bo będę marudzić ci całą drogę! - Miałam nadzieję, że to przekona go do współpracy. Niestety byłam w błędzie.
- Ty po marudzisz mi tylko jeszcze kilka minut. Moja żona na pewno zdecydowanie dłużej - dodał radosnym głosem, a mi nic innego nie pozostało jak poddanie się.Całą drogę nuciłam piosenkę Taylor Swift, doprowadzając tym samym Jacka na skraj cierpliwości. Na początku nie pasowała mu piosenka, a gdy ją zmieniłam uznał, że to jednak z moim głosem jest problem.
- Nie gniewaj się Asia, ale piosenkarki z Ciebie to nie będzie. Nie zdejmuj tego!
- A ja myślę, że gdyby mnie Taylor usłyszała, to zaproponowała by mi duet. A jak ja mam wysiąść z tego samochodu? Jacek? - usłyszałam drzwi otwierające się po mojej stronie, a następnie chłopak pomógł mi bezboleśnie wysiąść. - No dobra i co teraz?
- Daj rękę bo się wywalisz na krawężniku - Dyżurny prowadził mnie ostrzegając przed różnego rodzaju przeszkodami. Po chwili znaleźliśmy się w dosyć gwarnym pomieszczeniu. - Teraz usiądź ale wykaż się jeszcze odrobiną cierpliwości. - Teraz zaczynałam czuć podekscytowanie mimo tej całej szopki, jaką odstawił. - Ściągaj!
- Niespodzianka! - Łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu. Własnie siedziałam na komendzie, gdzie byli wszyscy znajomi i przyjaciele z pracy razem z panią komendant. Nad nimi był wielki transparent ,,Witamy z powrotem".
- Jejku nie wiem co powiedzieć... jesteście kochani! -
- Kochana od jutra zaczynasz patrole, ale tylko spokojne rejony wchodzę w grę. Dodatkowo będziesz jeździła z Wojtkiem Niedźwieckim, do powrotu Szymona rzecz jasna- kiedy komendant skończyła mówić, brunet wyłonił się z tłumu i mi pomachał.
- Tak jest! Dziękuje wam wszystkim !
- Ej my tu prezent mamy ! - Nagle pojawił się Juliusz z ogromnym bukietem kwiatów. - Od wszystkich panów, składka była specjalna.
- A to od pań! - Ala wyskoczyła z butelką piccolo i ze śmiechem rozlewała każdemu do szklanki. Ja za ten czas przytulałam wszystkich, dziękując każdemu z osobna za tą miłą niespodziankę.Mając przy sobie takich wspaniałych ludzi wiedziałam jedno - niezależnie od tego co w życiu by się działo oni zawsze będą ze mną a z nimi nigdy nie będę się nudzić.
Kochani, to pierwszy raz gdy zwracam się do Was, ale chce podziękować za tyle odsłon i wszystkie gwiazdki. Wiele to dla mnie znaczy! Jesteście wspaniali - dziękuję!
CZYTASZ
Znowu Ty - Asia i Szymon
FanfictionA gdyby tak historia potoczyła się inaczej? Asia i Szymon znają się ze szkoły policyjnej, gdzie byli parą. Jednak w wyniku różnych sytuacji nie przetrwali próby czasu. Po trzech latach spotykają się na wrocławskiej komendzie, gdzie już nic nie będzi...