ROZDZIAŁ IX

529 25 4
                                    

W sytuacjach zagrożenia życia często zdajemy sobie sprawę co jest dla nas najważniejsze. Wtedy się okazuje, że to nie nowa sukienka czy nowe szpilki mają znaczenie, a takie wartości jak zdrowie, miłość i przyjaźń. Tak też było w moim przypadku. W momencie gdy zobaczyłam Szymona biegnącego w moim kierunku, zrozumiałam ile dla mnie znaczy.
- Aśka ?! Już idę... - Najgorsze uczucie - bezradność. Dokładnie to czułam kiedy wiedząc o niebezpieczeństwie nie mogłam nic zrobić. Przerażał mnie fakt, że był po cywilnemu. Moje rozmyślenia przerwał strzał. Zaczęłam krzyczeć, a po chwili Szymon upadł na ziemię.
- Witam Zieliński. - Mój oprawca wyłonił się znikąd. Z ulgą zobaczyłam, że brunet żyje, a został postrzelony w nogę, dokładnie obserwowałam jak wyciąga broń i celuje do przeciwnika. - No proszę, strzelaj, ale ona nie przeżyje. - chciałam krzyczeć żeby strzelał, żeby nie patrzył na mnie, on jednak opuścił broń na dół.
-Zostaw ją. To porachunki między tobą a moim ojcem. Ona nic nie zrobiła. - widziałam, że uważnie mnie obserwuje, a ja tylko załamana płakałam. Nie mogłam nic innego robić. Blondyn niebezpiecznie do mnie podszedł, po czym wycelował we mnie.
- Ona jest jedną z was. Też powinna zginąć dokładnie tak jak ty - mówiąc to strzelił po raz drugi do Szymona, a następnie we mnie. Niesamowity ból przeszedł moje ciało i skoncentrował się centralnie na moim udzie. Nie byłam w stanie dłużej utrzymać koncentracji, jednak kątem oka zauważyłam, że Krzysiek z grupą ATK-ów biegli w moją stronę, strzelając do napastnika, który również runął na ziemię.
- Medyków! Szybko! - Wszystko nagle zaczęło dziać się błyskawicznie. Ktoś mnie rozwiązywał i tamował ranę, trzech ratowników stało przy Szymonie, ludzie biegali z krzykiem pomagając i robiąc wszystko, żeby złapać całą zgraję złoczyńców. Nie wytrzymując już bólu i emocji, zesłabłam.

- Witam kochanie, śniadanko dla ciebie - Obudził mnie przyjemny głos, który sprawiał, że miałam dreszcze z samego rana.

- A z jakiej to okazji? - Uwielbiałam go takiego : w dobrym humorze stał przede mną ubrany w czarną koszulę, trzymając w ręce butelkę czerwonego wina

- Tak bez okazji. Dla takiej dziewczyny jak ty, takie śniadanie to będzie norma. Obiecuje kotku - pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. Przepełniało mnie szczęście i olbrzymia radość. Nie liczyło się nic oprócz nas.

- Kocham cię, tak cholernie mocno

-Ja ciebie też kochanie. Uwierz

Próbowałam otworzyć oczy ale szło mi bardzo ciężko. Słyszałam jakieś krzyki i uciążliwe pikanie. Byłam zdezorientowana, jednak mój organizm nie chciał współpracować
- Asia ? Słyszysz mnie? - Nie mogłam wydusić z siebie słowa, więc skupiłam się na tym, żeby poruszać ręką na znak tego, że chyba żyje. - Jacek ona się budzi! - głos był mi znany ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał. W sumie to nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Jedynie wciąż w głowie miałam wspomnienie pewnego śniadania z mężczyzną, którego kochałam. Wiedziałam, że to się kiedyś wydarzyło, jednak nie mogłam sobie przypomnieć niczego więcej. Z trudem podjęłam kolejną próbę otworzenia oczu i tym razem mi się udało. Byłam w białym pokoju, gdzie było pełno urządzeń i rurek, do których byłam podpięta. Przy moim łóżku siedziała para, która uważnie mi się przyglądała.
- Kochana, tak się cieszę...- dziewczyna wzięła moją rękę i ścisnęła ją mocniej.
- Ala spokojnie, ona jest przerażona. - Chłopak próbował odciągnąć ode mnie blondynkę, ale ona nie chciała go słuchać.
- Asia, pamiętasz nas? Nie bój się - Chłopak próbował mnie uspokoić, ale ja czułam wewnętrzną panikę. Może dlatego, że nic nie pamiętałam?- Posłuchaj, dostałaś mocne leki, dlatego jesteś rozkojarzona. Zaraz będziesz sobie wszystko przypominać, spokojnie. - Jego postawa kazała mi się go słuchać. Po kilku minutach ciszy różne myśli zaczęły mnie zewsząd atakować i zaczynało mi świtać co się stało i kim są ci ludzie.
- Ala... co z Szymonem? - Dziewczyna popatrzyła na Jacka, a potem popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Żyje, jest w śpiączce, ale żyje. Nastraszyłaś nas okropnie...
- Wyjdzie z tego? - chciałam znać więcej szczegółów, czegokolwiek o jego stanie zdrowia.
- Jeśli się obudzi to tak. Na razie o tym nie myśl. - Dziewczyna mnie głaskała po głowie w celu uspokojenia.
- Ile już tak leżymy? - Teraz, gdy wracała mi trzeźwość umysłu, zaczynałam pomału łączyć fakty.
- Od tygodnia. Lekarze poddali was śpiączce farmakologicznej, żebyście mogli zregenerować siły. Oboje przeszliście też operację wyciągnięcia kul. - Przerwał jej lekarz, który nagle stanął w drzwiach.
- Widzę, że pacjentka się obudziła. Doktor Adam Klimski, proszę wyjść, zrobię pani potrzebne badania. - Małżeństwo posłusznie wyszło. Badania i wyciągnięcie niepotrzebnych rurek z mojego ciała zajęły pół godziny. W tym czasie zdążyłam poznać cały życiorys pana doktora, który tym sposobem chciał mi odwrócić uwagę od bólu., który mi dokuczał. - Jakby pani nie mogła wytrzymać proszę wezwać pielęgniarki a one podadzą pani leki przeciwbólowe. Jednocześnie proszę pamiętać, że będziemy teraz zmniejszać dawki.
- Długo tutaj jeszcze będę leżała? - nienawidziłam szpitali.
- Około tygodnia, może mniej może więcej. Na ten moment się z panią żegnam. - i mówiąc to wyszedł, zostawiając mnie z bólem głowy i uda oraz serca. Wciąż myślałam tylko o tym, żeby zobaczyć Szymona.
- Puk puk mogę? - W drzwiach pojawił się Jacek. Gestem zaprosiłam go do środka.
- Super, że jesteś, potrzebuje pomocy w pewnej sprawie. - Chłopak dziwnie pobladł
- I chyba wiem w jakiej...
- Zaprowadź mnie do Szymona. Muszę go zobaczyć. - chłopak uważnie się mi przyglądał, po czym pokręcił głową.
- Musisz jeszcze wytrzymać. Przypominam, że dopiero odzyskałaś przytomność po dosyć długiej śpiączce. Mówili nam, że nie będziemy mogli być za długo u ciebie, bo będziesz zasypiać, jednak widocznie masz w sobie tyle adrenaliny, że walczysz sama ze sobą... Asia, twój organizm jest słaby. Rozmawiałem z lekarzem, najwcześniej za dwa dni będziesz mogła go zobaczyć. Ej nie płacz mała. - Dopiero teraz poczułam, że rzeczywiście łzy płynęły po moich policzkach. - Wszystko się ułoży. -Mówiąc to mocno mnie przytulił.
- Ile procent szans ma na przeżycie? Gdzie trafiła druga kula? - Czułam, że Jacek spiął się.
- Druga kula trafiła go między żebra i tam utknęła. Na razie ma 50 % szans na obudzenie się, a to jest najważniejsze na ten moment.
- Dlaczego on nie miał kamizelki?!
- Kiedy okazało się, że jesteś w jednym z magazynów na przedmieściach, Szymon został odsunięty od sprawy. Wiadomo już było, że też był w niebezpieczeństwie. Widocznie nie oddał broni i poszedł cię szukać na własną rękę. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy na miejscu zobaczyliśmy jego samochód.
- Będzie miał kłopoty przez nieoddanie broni? -
- Nie. Po pierwsze nie strzelił z tej broni, po drugie Jaskowska w raporcie napisała, że był w cywilu, żeby rozejrzeć się i zebrać potrzebne informacje. Jedyne co to będzie musiał wysłuchać kazania komendant. Zobaczysz Asia. Wszystko się ułoży.

Bardzo mocno chciałam w to wierzyć.
Zostawało mieć nadzieję.



Znowu Ty - Asia i SzymonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz