ROZDZIAŁ XIII

539 18 4
                                    

Miło jest na nowo obudzić się we własnym łóżku. Zrelaksowana szybko wstałam szykując się na pierwszą służbę z nowym partnerem. Lubiłam Wojtka i wiedziałam, że będzie mi się fajnie z nim pracowało. Nie zwlekając już dłużej szybko się zebrałam i po dwudziestu minutach byłam już na komendzie. Pogoda dzisiaj wyjątkowo dopisywała, co tylko sprawiało, że mój uśmiech stawał się jeszcze szerszy. 
- Dzień dobry koleżanko. - Słysząc głos Wojtka szybko obróciłam się w jego stronę. Jak zawsze był uśmiechnięty i biła od niego pozytywna energia.
- A witam kolego. Gotowy na wspólny patrol? 
- No jasne, w szczególności, że to ja jestem dowódcą - no tak spodziewałam się tego. Miał wyższy stopień, dodatkowo więcej ode mnie doświadczenia nabytego w grupie ATK-ów. 
- Niech ci będzie, ale się nie rządź zbytnio - dodałam ze śmiechem i wspólnie weszliśmy do pokoju socjalnego. 
- O dobrze, że jesteście - Jacek jak burza wpadł do pomieszczenia. - Trzeba podjechać konkretnie pod jeden adres dla patrolu 05, mogę na was liczyć? 
- No nie wiem - Wojtek nie wydawał się być zbyt pewny. - W końcu dziś miał być patrol w spokojne rejony...
- Nie ma problemu Jacek, zaraz jedziemy tylko proszę o więcej szczegółów. - mój dzisiejszy partner był wyraźnie zły, że zaczęłam się rządzić ale miałam ja chciałam szybko wrócić do pełni swoich obowiązków. Nie chciałam być niańczona przez Niedźwiedzkiego, tylko dlatego, że wyszłam ze szpitala. 
- To wasz region, spokojnie. Trzeba zabrać pana Jana Kolewicza. Adres wyśle wam SMS-em. - Wychodząc z sali, zdążyłam jeszcze usłyszeć jedno zdanie - Uwierz mi Wojtek nie dałbym wam czegoś niebezpiecznego- Pokręciłam głową i poszłam w kierunku radiowozu. 

Po kilku minutach byliśmy już w drodze do pana Jana. 
- W sumie to piątka ma ciekawą sprawę, posłuchaj - widać było,że brunet był myślami daleko ode mnie - Wszystko w porządku? 
- Co? A tak, wszystko dobrze, po prostu się zamyśliłem. Co z tą sprawą? - Widziałam, że chłopak kręci, nie chciałam jednak na niego naciskać. 
- Facet do którego jedziemy jest podejrzany o kradzież biżuterii wartej dziesięć tysięcy. 
- A piątka czemu nie mogła po niego skoczyć bo dalej nie rozumiem? - zaczęłam przeglądać uzyskane od dyżurnego informacje
- Natalia i Góral jadą do jego córki, która jest na drugim końcu miasta. Trzeba ich złapać w jednym czasie, bo inaczej mogli się dowiedzieć o zatrzymaniu któregoś z nich. Rozumiesz? Bo mam wrażenie, że jakoś kręcę. - spytałam, patrząc na chłopaka, który powstrzyma atak śmiechu. 
- Racja trochę kręcisz, ale jeszcze jest to jeszcze zrozumiałe. Jesteśmy na miejscu-  dodał po chwili uniemożliwiając mi jakąś błyskotliwą odpowiedź. Mieliśmy wyjątkowe szczęście, bo Pan Jan akurat wychodził z domu i -chcąc pewnie odsunąć od siebie podejrzenia- spokojnie z nami współpracował. Od Natalii dowiedziałam się, że również udało im się złapać dziewczynę, ale ona nie była już tak chętna do współpracy jak jej ojciec. Udało nam się bez komplikacji pozostawić zatrzymanego w pokoju przesłuchań, który pilnowany czekał na patrol 05. Oznaczało to koniec naszej roli w tej sprawie, dlatego wraz z Wojtkiem powróciliśmy na patrol. 

Po wesołym chłopaku z rana nie było śladu. Wciąż błądzący myślami daleko poza radiowóz sprawiał wrażenie przybitego.
- Asia, można ci zaufać? - Ucieszyłam się, że chciał rozpocząć rozmowę. Na kilometr było widać, że jej potrzebuje.
- No jasne. Co jest? - Widziałam, że brunet jeszcze chwilę ze sobą walczył.
- Zakochałem się w jednej policjantce. - Wyznanie to kosztowało wiele wysiłku, a ja nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego.
- Pewnie z naszej komendy? - Chłopak pokiwał głową. - Opowiedz mi coś o niej - postanowiłam go zachęcić do dalszych wyznań. 
- Jest piękna, mądra, atrakcyjna, ma świetne poczucie humoru i jest nawet trochę opiekuńcza - Gdy zaczął o niej mówić od razu się uśmiechnął. Byłam ciekawa kim jest ta dziewczyna. Jedynie na myśl przychodziła mi Emilka, ale ona miała męża i dzieci. Drugą osobą o której pomyślałam była Natalia.
- To fantastycznie - bacznie obserwowałam jego reakcje.
-  No nie do końca. Raczej nie mam u niej szans...
- Niestety nie wiem o kim mówisz, ale...
- O Zuzie... - Wojtek wręcz wyszeptał jej imię, a ja byłam w szoku. Troskliwa Kowal? Dobre żarty - Jesteś zdziwiona, dlaczego? 
- Wydaje ci się... - Nie chciałam go obrazić.
- Nie umiesz kłamać. Po prostu powiedz, jestem dzielny - dodał ze śmiechem obserwując mnie kątem oka.
- Oj no ten opis mi do niej nie pasował w stu procentach. Nie wiedziałam, że potrafi być troskliwa. Według mnie jest ostrą i niezależną kobietą, ale skoro dała ci się poznać od tej bardzo skrywanej strony, to myślę, że masz większe szanse niż Ci się wydaje. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Widać było, że podniosłam go na duchu. 
- Myślisz, że mogę ją zaprosić na wspólną kolacje? 
 - Spróbuj. I masz mi koniecznie dać znać jak poszło! 

Reszta służby minęła zadziwiająco spokojnie. Po wszystkim szybko się przebrałam, ponieważ miałam jeszcze jedną obietnice do spełnienia.
- Puk puk, mogę? - Delikatnie otworzyłam drzwi. Chłopak gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się radośnie.
- Kto to sobie o mnie przypomniał? Wchodź, co się czaisz. - Posłusznie podreptałam do jego łóżka, czując dziwny stres.
- Jak minął dzień? - Mówiąc to przesunął się, żebym mogła się położyć obok niego.
- Spokojnie. Jacek i Wojtek robią co mogą, żebym brała udział tylko w spokojnych sprawach. - zaśmiałam się. Widziałam jednak, że chłopak dziwnie zmarkotniał. - Ej co jest? Coś nie tak?- przestraszyłam się, że coś mu się pogorszyło, ale on pokręcił głową.
- Kiepski dzień to wszystko. Mogę? - Szymon przytulił się do mnie a ja zachodziłam w głowę o co chodzi. Nagle dostałam SMS-a. Początkowo miałam go zignorować ale przypomniałam sobie o Wojtku. Szybko wyciągnęłam telefon i uśmiechnęłam się czytając teks:

,,Zgodziła się! Wisze Ci porządną bombonierkę" 

- Jakieś dobre wieści? - Brunet uważnie mi się przyglądał.
- Tak. Wojtek zaprosił Zuzę Kowal na randkę, a ta się zgodziła. Ale to tajemnica, wiedziałam tylko ja.
- On wie co robi? Zdaje sobie sprawę, że to silna i niezależna kobieta? - Dodał po chwili.
- Dała mu się poznać z innej strony. 
- Życzę mu szczęścia.

Pobyt u Szymona nie był taki jak do tej pory. Chłopak był przygnębiony, a jak żegnaliśmy się prosił żebym nie pamiętała złych chwil związanymi z nim. Przeraził mnie tym, bałam się, że jednak coś mu się pogorszyło. Widziałam jednak, że nie chciał o tym rozmawiać, więc mając mnóstwo pytań poszłam do siebie, czekając na kolejny dzień.

Znowu Ty - Asia i SzymonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz