ROZDZIAŁ XIX

461 20 0
                                    

Noc była ciężka.
Spędziłam ją w mieszkaniu Ali i Jacka, do których zawiózł mnie Wojtek. Nie pomogły prośby i protesty, ponieważ wszyscy uznali, że nie mogę zostać sama. Tym samym przeszkadzałam moim przyjaciołom, przez co czułam się jeszcze gorzej. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, nie miałam apetytu, dlatego próbowałam zrobić śniadanie, żeby Nowaków dodatkowo nie martwić. Niestety niefortunnie się obróciłam się i strąciłam wazon, który rozbił się na tysiąc małych kawałeczków – zupełnie jak moje serce. Przepełniona bólem i pustką siedziałam wśród odłamków szkła zalana łzami. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie poznawałam się, a co gorsze, miałam wrażenie, że przyjaciele nie są pewni jak mają się przy mnie zachowywać.
- Asia? Wszystko ok? – W drzwiach kuchni stanęła Ala. Dziewczyna gdy tylko mnie zobaczyła przybiegła do mnie od razu zamykając mnie w szczelnym uścisku. – to tylko wazon spokojnie, nic się nie stało...
- Nie wiem co się dzieje... przepraszam za wszystko...
- Wszystko będzie dobrze... może weźmiemy wolne? – kiwnęłam głową zgadzając się. Wiedziałam, że będąc w takim stanie mogę łatwo zrobić błąd a tym samym narazić Wojtka na niebezpieczeństwo. Po chwili w drzwiach pojawił się Jacek, który bacznie się mi przyglądał.
- Zrobiłaś sobie coś? – Pokręciłam głową.
- Stłukłam tylko wazon, przepraszam... Nie idę dzisiaj do pracy, ale wy możecie iść na spokojnie. Ja wrócę do siebie. – Jacek tylko popatrzył na Alę
- Musisz iść. Dostałem pilną wiadomość, musisz być na służbie. Za dziesięć minut wyjeżdżamy – i nie mówiąc nic więcej wyszedł. Blondynka pobiegła za nim a ja zostałam starając się opanować, co nie było łatwe.

Rzeczywiście kilkanaście minut później siedziałam w samochodzie z Nowakami usilnie próbując się opanować. Potrzebowałam psychologa i to jak najszybciej, nie chciałam być dłużej problemem dla innych. Małżeństwo również było milczące i bałam się, że przeze mnie się pokłócili. W zupełnej ciszy dojechaliśmy na miejsce. Wysiadając z samochodu kątem oka zauważyłam postać stojącą przy radiowozie. Szybko się obróciłam i zobaczyłam Wojtka gotowego już do służby. Pomachałam mu i szybko poszłam do socjalnego, aby się przebrać. Bałam się tego dnia. Modliłam się o łagodne i spokojne sprawy, które nie wymagały 100% zaangażowania i skupienia. Po kolejnych pięciu minutach byłam gotowa do służby. Wychodząc zauważyłam, że ludzie dziwnie się zachowują. Są podekscytowani i dziwnie na mnie patrzyli. Starając się nie zwracać na nich uwagi, skierowałam się w stronę radiowozu.
- A pani tak beze mnie? – Obok mnie pojawił się Niedźwiecki. Starałam się uśmiechnąć mając świadomość, że wyszedł mi jakiś grymas.
- Myślałam, że dalej czekasz na mnie przy samochodzie. – Chłopak uśmiechnął się szeroko
- Nie jedziemy dzisiaj razem. – zszokowana stanęłam w miejscu.
- Jak to nie? Z kim dzisiaj będę na patrolu? – Nie byłam zadowolona z nagłej zmiany. To wymagało ode mnie bycia w pełni ogarniętą. Kiedy byliśmy na dworze Wojtek poszedł do Natalii, z którą dzisiaj miał patrol, ja z kolei obróciłam się szukając kogoś przydzielonego do mnie. Zamknęłam oczy licząc do dziesięciu aby uspokoić skołatane nerwy. Ku mojemu zdziwieniu mój nowy partner był oparty o radiowóz i był bardzo podobny do Szymona. Stał uważnie mi się przyglądając. Dopiero gdy mężczyzna się uśmiechnął, zrozumiałam, że stoi przede mną żywy Zieliński. Szybko pobiegłam od razu zamykając go w szczelnym uścisku. Tak bardzo się bałam, że to był sen... jednak chciałam żeby on trwał jak najdłużej. Znów mogłam go dotknąć i przytulić, a to dawało mi namiastkę normalności. Chłopak długo się nie odzywał mocno tuląc mnie do siebie. Zamknęłam oczy czekając na to co nieuniknione – na pobudkę, która miała mnie już na zawsze z nim rozdzielić.
- Asia, spokojnie... - Szymon się w końcu odezwał a ja z radością słuchałam jego głosu.
- Pozwól mi się sobą nacieszyć zanim się obudzę. Proszę... - usłyszałam śmiech chłopaka po czym odsunął się delikatnie ode mnie. Zaczął wycierać moje łzy, a ja mogłam popatrzeć w jego oczy.
- To nie jest sen. Przecież obiecałem ci, że wrócę. – Nie docierały do mnie słowa chłopaka.
- Przecież to nie możliwe... - Gdy rozejrzałam się wokół zobaczyłam uśmiechniętych Nowaków i Wojtka, którzy przyglądali się tej całej sytuacji z boku, a gdzieś w oddali słyszałam śmiech Emilki.
- Chodź wytłumaczę ci wszystko, ale chyba musisz odpocząć. – Udając, że nie słyszę tego co mówi, przyciągnęłam chłopaka całując go. Szymon od razu odwzajemnił pocałunek, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Usłyszałam oklaski, jednak ja skupiłam się na Zielińskim, który był ze mną cały i zdrowy. Powoli docierało do mnie, że to była rzeczywistość i od dawna zaczynałam być znowu szczęśliwa.

Po godzinie wróciliśmy do mojego mieszkania. Jaskowska dała nam wolne, a ja czekałam tylko by wspólnie poleżeć i się sobą nacieszyć.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś – wtuliłam się w chłopaka jeszcze bardziej, o ile to było możliwe.
- Nie myśl na razie o niczym – chłopak objął mnie mocno kojąc tym samym wszystkie negatywne emocje.

Będąc w ramionach Zielińskiego zrozumiałam, że do szczęścia niczego mi nie brakuje – pod warunkiem, że jest obok. W pełni zrelaksowana szybko zasnęłam mając nadzieję, że gdy się obudzę on wciąż będzie przy mnie.

Znowu Ty - Asia i SzymonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz