ROZDZIAŁ VII

584 23 0
                                    

Od samego rana chodziłam po mieszkaniu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Wciąż przymierzałam nowe komplety ubrań, zastanawiając się jak będzie wyglądał wieczór i czy na pewno dobrze robię idąc tam. Nagle zadzwonił telefon, sprawiając, ze od razu wróciłam myślami na ziemię. Szybko odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to Ala. 

- Halo?
- Kochana, dotrzesz sama do Szymona, czy mamy Cię z Jackiem zabrać po drodze? - Jak zawsze była w dobrym humorze.
- Nie idę jednak. Bawcie się dobrze- Miałam nadzieję, że dziewczyna, jak przystało na przyjaciółkę, nie będzie mnie do niczego zmuszała. Miałam jednak ochotę na wino i kocyk oraz jakiś film romantyczny.
- Stresujesz się? 
- Tak. Oprócz tego boję się, że zepsuje wam wypad, dlatego...
- Dlatego wpadamy po ciebie o 18.30. 
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Miałam wrażenie, że do mojej przyjaciółki dolatują tylko jakieś strzępki zdań. 
- Tak Asia. Ale jednocześnie wiem, że jeśli teraz nie pójdziesz to na pewno mi zepsujesz dzień. Sama z dwoma chłopakami nie dam rady. - Jędza chciała wprowadzić mnie w zakłopotanie i o zgrozo udawało jej się to. - Dodatkowo obie wiemy, że chcesz go zobaczyć. Przecież będę obok, nie pozwolę ci na głupoty. 
- Ty mnie do nich popchniesz. - na te słowa blondynka się zaśmiała, na co sama się uśmiechnęłam. 
- W co się ubierasz? - zrezygnowana podeszłam do wieszaka, gdzie wisiał jeden z wariantów. 
- Co powiesz na czarny T-shirt,  spódnicę w kwiaty i  czarne trampki? - Martwiłam się przedłużającą się ciszą. - Nie chce się ubierać zbyt oficjalnie... 
- Będziesz wymiatać i nikt z nas nie idzie tam oficjalnie. Ja idę w  granatowej bluzce  i  białej spódnicy. - Odetchnęłam z ulgą. - Dobra kochana, będziemy za dwadzieścia minut. - Mówiąc to od razu się rozłączyła, a ja ze średnim humorem zaczęłam się szykować do wyjścia. 

O równej 19 byliśmy pod mieszkaniem Szymona. Małżeństwo było w świetnych humorach podczas gdy ja byłam naprawdę zdenerwowana i nie chciałam tam wchodzić. 
- Dobra, drogie panie zaraz zacznie się zabawa - Jacek zapukał, a Ala ścisnęła mnie za rękę, widząc, że ciężko to wszystko znoszę. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął Szymek. Na jego widok, wzięłam głęboki oddech. Był ubrany w jeansy i zwykły, czarny T-shirt, jednak nie dało się zauważyć, w jaki sposób materiał opinał jego klatę. 
- Siemka, wejdźcie do środka. Co za punktualność - dodał ze śmiechem kiedy wraz z Jackiem szli w kierunku salonu. 
- To na dobre rozpoczęcie - dyżurny wyciągnął butelkę wina, na co brunet się zaśmiał 
- Wiesz, że nie musieliście? Wystarczyło, że przyszliście  - mówiąc to patrzył na mnie. 

Zabawa trwała w najlepsze, kiedy o 21 graliśmy w kalambury. Pomysłów nam nie brakowało, nawet ja, rozluźniona drugą lampką wina, bawiłam się świetnie. 
- Ja wiem, wiem! Roszpunka? - Jacek usilnie starał się nam pokazać tytuł filmu animowanego ale niestety od kilku minut nie byliśmy w stanie odgadnąć. Dodatkowo nie pomagał nam fakt, że ciągle śmialiśmy się , nie potrafiąc zachować spokoju, chociaż na chwilę.  - Kochanie, jesteś w tym beznadziejny! - Ala trzymała się za brzuch, a ja wraz z Szymonem wciąż próbowaliśmy się skupić na chłopaku. 
- Czy to jest Kraina lodu? - zapytałam,
- Tak! Boże Aśka dzięki za wyratowanie mnie z opresji. - chłopak ledwie żywy usiadł. - Ala powiedz mi jedno. Dlaczego Roszpunka?
- No machałeś tą ręką, więc myślałam, że trzymasz długie włosy!
- Pokazywałem, że wchodzę na górę i śpiewam ! - Wciąż rechocząc ze śmiechu patrzyłam na małżeństwo.
- Dobra moja kolej! - Szymon wylosował kartkę i zaśmiał się gdy ją przeczytał . - Jacek, potrzebuje partnera ! 
- Czemu znowu ja? - Jacek udawał obrażonego gdy w rzeczywistości błyskawicznie stanął obok bruneta. - Żartujesz sobie? Jak mamy to pokazać? -Zastanawiało mnie o co chodzi. 
- Dobra Szymon losuj jeszcze raz.  Co mieliście ? -Ala, widząc przerażoną minę męża, przyszła mu na ratunek. 
- Obelix i Asterix - wybuchłyśmy śmiechem. Fakt do chłopaków to nie pasowało.
- Dobra losuje i... Jacek zostajesz tutaj.  
- Już wolałem tamto - Jacek z wątpieniem spoglądał w kartkę - Stawaj przede mną. - Z blondynką zaintrygowane patrzyłyśmy jak, dyżurny obejmuje bruneta, a ten odchyla ramiona na boki. Obaj dusili się ze śmiechu, jednak próbowali przybrać zakochane miny. 
- Nie no a kategoria? - Zapytałam gdy trochę się uspokoiłam. 
- Piosenka. 
-  My Heart Will Go On
- Titanic ! - Z Alą krzyknęłyśmy jednocześnie. Chłopaki z wymalowaną ulgą na twarzach puścili się i dołączyli do nas. 
- Już wiem, czemu wolałeś poprzednie losowanie Jacek - zaśmiałam się po czym spojrzałam na Szymona, który nalewał mi kolejną lampkę wina. - Szymon, ja dziękuję. Musze jeszcze wrócić do domu. 
- Wszyscy tutaj się zmieścimy i nie musicie nigdzie wracać. - Ala z uśmiechem popatrzyła na mnie nad czymś myśląc. Widząc to widziałam, że coś się święci. 
- Ja i Jacek mamy transport. Mój brat za chwilę przyjedzie nas odebrać. 
- Ale ty Asia zostajesz nie? - Czułam na sobie wzrok gospodarza imprezy.
- Co ty, nie będę ci przeszkadzać. Wrócę taksówką. 
- Nie puszczę cię samą taksówką o tej porze. 
- My też się będziemy pewniej czuć, gdy będziemy pewni, że jesteś bezpieczna. - pokiwałam głową na znak zgody i jednak przyjęłam tą trzecią lampkę wina.
- My się zbieramy, Szymon dziękujemy za wspaniałą zabawę. Trzymaj się Asia - mówiąc to blondynka mnie przytuliła - Wykorzystaj ten prezent  - szepnęła mi do ucha po czym się odsunęła i poszła za swoim mężem. 
- To co powiesz na jakiś film? - Szymek, w przeciwieństwie do mnie, nie wydawał się być zakłopotany całą tą sytuacją. Wręcz przeciwnie można powiedzieć, że promieniał. 
- Możemy, wybieraj jakiś. 
- Jak dobrze pamiętam, to nie lubisz komedii, więc może jakiś animowany? Epoka lodowcowa, Alvin i wiewiórki?  
- Zdecydowanie to drugie. - Wino zrobiło swoje i byłam już pewniejsza siebie. Oglądaliśmy śpiewające wiewiórki, parodiując piosenki i śmiejąc się ze śmiesznych momentów. 
- Szymon mogę o coś zapytać? - Nagle zrobiłam się odważna. - Co się wydarzyło dwa lata temu? - dodałam po kiwnięciu chłopaka
- Asia. Nie rozmawiajmy o tym dzisiaj. 
- Ja coś zrobiłam? - zadałam pytanie które od wielu miesięcy sobie zadawałam.
- Nie, oczywiście, że nie. Posłuchaj obiecuje, że wszystko ci opowiem ale nie możesz być pod wpływem wina.  - Szymon przysunął się bliżej
- Sam mi go nalałeś 
- Bo nie wiedziałem, że będziesz chciała o tym rozmawiać. Jak próbowałem coś wcześniej na temat wspomnieć to ucinałaś temat.
- To wino sprawiło, że jestem odważna. Myślisz, że łatwo mi było przez ten czas?  Po tym jak zaczynałam po tym wszystkim żyć na nowo znów się pojawiłeś i zacząłeś mieszać mi w głowie. 
- Czego się boisz? - Było mi w tym momencie wszystko jedno.
- Odpowiedzi na tysiące pytań. Tego, że się okaże, że ci nie wystarczałam, że byłam zabawką. Szymon nie jestem w stanie zrozumieć co się wydarzyło ani dwa lata temu ani przez ostatni czas. - Pojedyncze łzy zaczęły mi lecieć po policzkach, na co Szymon od razu zareagował i zaczął mi wycierać. Przeszedł mnie dreszcz, co on zauważył. 
- Nie płacz, proszę cię. - prychnęłam na te słowa
- Czy ty zdajesz sobie sprawę ile łez wylałam przez ten tydzień?  Ile przez te cholerne dwa lata? Czy ty w ogóle byłeś świadomy ile dla mnie znaczyłeś? - Raniłam go. Widziałam to, jednak nie potrafiłam inaczej. Chciałam to wreszcie z siebie wyrzucić, nawet jeśli jutro miałabym tego żałować. 
- Oczywiście, że wiedziałem ile dla ciebie znaczę. Zawsze mi to pokazywałaś... Posłuchaj ja naprawdę zrobiłem to dla nas. 
- Proszę nie rozśmieszaj mnie. Dla nas? To dlaczego nie zrobiłeś tego samego teraz dla mnie ? Rzuciłam wszystkie plany i marzenia, żeby zacząć wszystko od nowa, a ty to zniszczyłeś. - uderzyłam go pięścią w klatę, na co on nie zareagował. - Czy ty w ogóle pomyślałeś w tym wszystkim o mnie? - znowu go uderzyłam, płacząc coraz mocniej. Chłopak pozwalał mi na to wszystko ze spokojem. 
- Tak uwierz mi, że myślałem i wciąż o tym myślę. 
- Nienawidzę siebie za to, że jestem tak słaba. - Tak bardzo potrzebowałam spokoju!
- Dlaczego... nie zmieniłaś partnera? - Zapytał z lekkim wahaniem a ja roześmiałam się. 
- Naprawdę jeszcze pytasz? Wiesz, że wtedy straciłabym szansę na wytłumaczenia? Zresztą już całkiem bym zwariowała z myślą, że wciąż jesteś na komendzie. - Byłam roztrzęsiona. - Szymon powiedz mi wszystko i zakończmy to... nie chce przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. - widziałam, jak chłopak kręci głową, po czym mnie przytula. 
- Nie zrobię tego, zrozumiesz. Jestem pewien.
- Nienawidzę cię rozumiesz? Nienawidzę za to co ze mną robisz... -Chłopak delikatnie kołysał mnie w ramionach a ja wciąż płakałam
- Wiem Asia. Wiem... 

Wykończona płaczem i emocjami zasnęłam.

Znowu Ty - Asia i SzymonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz