ROZDZIAŁ XX

520 25 4
                                    

Obudziłam się sama w łóżku, nie bardzo wiedząc co się dzieje. Miałam w głowie chaos, nie mogłam zrozumieć co w mojej głowie było snem a co jawą. Rozejrzałam się po pustym pokoju czując dziwne Déjà vu.
- Szymon? Szymek! - Nie słysząc odpowiedzi szybko poszłam sprawdzić mieszkanie szukając jakiegoś znaku, który udowodniłby mi, że chłopak rzeczywiście przebywał w tym mieszkaniu. Kiedy po kilku minutach poszukiwań dotarło do mnie, że niczego takiego nie ma, załamałam się. Wchodząc do kuchni tłukłam wszystko co było szklane, w końcu dając upust swoim emocjom. Krzyczałam, rzucałam wszystkim co wpadło mi w ręce, aby po chwili opaść zmęczona i zapłakana na podłogę. Nie przejmowałam się tym, że skaleczyłam się w przedramię i plamiłam wszystko krwią. Nic nie miało to dla mnie większego znaczenia, a ból cielesny był chwilową odskocznią od tego psychicznego.

Nie wiem ile tak siedziałam, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi oraz rozmowy w przedpokoju. Nie miałam siły i ochoty na przyjmowanie gości, więc siedziałam nieruchomo czekając aż usłyszę krzyki, spowodowane moim zachowaniem.
- Cholera! Chłopaki szybko! - Długo nie musiałam czekać. Ala z szybkością błyskawicy przybiegła do mnie, podczas gdy ja zastanawiałam się jak odebrać jej moje zapasowe klucze, które kiedyś sobie przygarnęła. - Asieńka... coś ty zrobiła... - Po chwili do pomieszczenia wszedł przerażony Jacek. Widziałam, że przygląda się mojej ręce i coś mówi do żony, jednak ja się wyłączyłam. Całą uwagę skupiłam na bladym mężczyźnie stojącym za dyżurnym, który uważnie się mi przyglądał. Szybko wstałam ignorując zawroty głowy i pobiegłam do niego mocno się przytulając.
- Szymon... jesteś...- po raz kolejny wybuchłam płaczem. Przeszło mi przez myśl, że teraz już na pewno zamkną mnie w psychiatryku uznaną za niepoczytalną. Poczułam, że chłopak całuje mnie w czoło mocno do siebie tuląc.
- Jestem i nigdzie się już nie wybieram spokojnie...

Po godzinie leżałam z Szymonem w sypialni. Chłopak delikatnie opatrywał mi rękę, podczas gdy ja bezkarnie się mu przyglądałam . Ala z Jackiem po długich namowach niechętnie nas zostawili, bojąc się zapewne moich huśtawek emocjonalnych. 
- Dlaczego to zrobiłaś? - Chłopak obrócił się tak, że mógł obserwować moją twarz. Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. 
- Obudziłam się sama... myślałam, że mi się przyśniłeś, i że ty nie... - głos mi odmówił posłuszeństwa. 
- Że nie żyję tak? - kiwnęłam głową biorąc głęboki wdech. Wiedziałam, że musimy odbyć tą nie łatwą rozmowę. Znów było zbyt wiele pytań i bardzo mało odpowiedzi...- Obudziłem się o siódmej rano . Chciałem zrobić śniadanie, ale okazało się, że nic nie masz w domu do jedzenia, więc poszedłem na zakupy. W sklepie spotkałem Nowaków więc razem przyszliśmy tutaj... 
- I zobaczyliście obraz nędzy i rozpaczy... - Chłopak wydawał się zaskoczony tym co powiedziałam
- Nie. Zobaczyliśmy zapłakaną ciebie z zakrwawioną ręką siedzącą wśród szkła... Wcześniej dowiedziałem się, że bardzo źle przechodziłaś ostatnie dni, że nic nie jadłaś, że płakałaś... - Chłopak zaczął głaskać mnie po policzku, a ja przymknęłam oczy delektując się jego dotykiem, który tak bardzo był mi potrzebny.
- Ciężko mi było ze świadomością, że mogłabym zostać sama, teraz gdy wszystko się między nami wyjaśniło... Jednak gdy przyszły jednoznaczne wiadomości poczułam, że wyrwano cząstkę mnie... Co się wydarzyło w tym Gdańsku? 
- Zgubiłem telefon i ktoś ukradł mój samochód. - Patrzyłam na niego czekając na moment, w którym zacznie się śmiać i powie, że żartuje, on jednak zadziwiająco milczał.
- Żartujesz prawda? - Chłopak pokręcił głową.
- Nie. Tak naprawdę gdy wszyscy myśleliście, że ja nie żyje, szukałem autobusu, który by mnie zabrał  z powrotem do Wrocławia, bo moje autko zostało skradzione. W sumie o tym wypadku dowiedziałem się dopiero gdy przyjechałem na komendę podczas gdy Jaskowska mało nie umarła gdy mnie zobaczyła. Ona mi powiedziała o tym co się dzieje i jak to przeżywasz. Chciałem przyjść tutaj, ale komendant stwierdziła, że da znać Jackowi, że jestem cały, i że ma cię siłą zabrać do pracy...  - nie mogłam uwierzyć, że całe ta sytuacja ma taki błahy powód.
- Na początku cię nie poznałam. Byłam pewna, że jesteś wytworem mojej wyobraźni...
- Widziałem tą niepewność w twoich oczach, a potem zastąpił ją błysk radości. - Przytuliłam się mocno do chłopaka, czując ogromną radość.
- Dziś rano tak bardzo się bałam... to niesamowite co zrobiło ze mną spotkanie z tobą na nowo po dwóch latach... Jak na początku nie chciałam z tobą żyć tak teraz nie mogę żyć bez ciebie. 
- I już nigdy więcej nie będziesz musiała...
- Kocham cię Szymon... - wyszeptałam cichutko. Chłopak popatrzył na mnie nie pewnie bojąc się pewnie, że się przesłyszał.
- Czy ty właśnie...
- Kocham cię i nigdy nie przestałam, chociaż próbowałam... - Szymon nachylił się, żeby mnie pocałować. 
- Ja ciebie też Asia kocham. Całym sobą. - Po czym znowu wrócił do całowania.

Wiedziałam, że jutro znowu będzie patrol, na który pojedziemy razem i będzie dużo ciężkich spraw do rozwiązania. Wiedziałam, że w życiu spotkam wiele trudności i bólu.
Jednak jakie to miało znaczenie, kiedy on był przy mnie - żywy, namacalny, tylko mój? 

Żadnego bo wiedziałam, że razem przejdziemy już przez wszystko.


Kochani dziękuje! Nie mam słów, żeby opisać to co czuje patrząc na wyświetlenia, gwiazdki, komentarze i wiadomości. Dziękuję!

Znowu Ty - Asia i SzymonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz