Pov:
SugawaraWłaściwie nie wiem o której wstałem, może około 7.30 ubrałem się, zjadłem śniadanie, standardowo, tosta i sok pomarańczowy, dokończyłem pakować resztę niezbędnych mi rzeczy na obóz w tym te cholerne leki, na których widok chciało mi się żygać. Za każdym razem, kiedy na nie patrze przypominam sobie o moich słabościach.
Jednak nie rozmyślając nad tym długo, wziąłem torbę, wyszedłem z domu, uprzednio zamykając drzwi na klucz i udałem się w miejsce zbiórki a mówiąc konkretniej pod szkołę.
Wcale nie miałem daleko, dodatkowo ciągłe rozmyślenia na temat drużyny i ich poszczególnych członków, sprawiły że droga zleciała mi co najmniej dwa razy szybciej, niż chociażby w poniedziałek, gdzie po długim weekendzie trzeba wrócić do szarej rzeczywistości.
Mysłałem nad różnymi kwestiami, począwszy od teoretycznych taktyk na mecze, po sam pomysł trenera aby dwa tygodnie przerwy majowej spędzić razem w gronie znajomych z klubu siatkarskiego, na obozie wypoczynkowym. Choć patrząc na to z innej strony rozumiem, że chciał on choć trochę poprawić atmosferę panującą w drużynie, która nie oszukujmy się nie była najleprza.
Nishinoya pokłucił się z Asahim o tylko im wiadomą rzecz.
Hinata z dnia na dzień przychodzi coraz bardziej przygnębiony, bez życia i z coraz większą ilością siniaków, tłumacząc się przy tym że nabił je sobie na treningu, lub potkną się ze schodów.
Na dodatek sytuacji nie poprawia Kageyama, mający dosłownie w czarnej dupie to co dzieje się z Hinatą, gdzie warto podkreślić, że jeszcze tydzień temu sam przyznawał mi się, do ich tajemniczego związku.
Nie wspominając o Tsukishimie i Yamaguchim, którzy co najmniej nie pomagają.
Wisienką na torcie jest sam Daichi, którego jeszcze nigdy nie widziałem tak zestresowanego i podenerwowanego.
Nie ma opcji żeby ktokolwiek zwłaszcza teraz dowiedział się o mojej chorobie.
Postanowiłem sobie w myślach, dochodząc do wniosku, że analiza całej tej sytuacji pozwoliła mi zająć moje myśli w drodze do szkoły, której bramy i stojących zaraz za nią moich przyjaciół z klubu było już wyraźnie widać.-Hejka Suga!
rozebrzmiał głos naszego libero, który jako pierwszy postanowił zwrócić na siebie moją uwagę. Przywitałem się najpierw z nim a następnie z całą resztą dróżyny.-No to co? Wszysty już są to możemy jechać.
ogłosił trener, po czym wszyscy zajeliśmy miejsca w autobusie.Droga minęła o dziwo dość spokojnie. Dwójka najgłośniejszych, czyli Tanaka i Nishinoya (bo Hinate ostatnimi czasy dość ciężko do nich dołączyć) odsypiali, prawdopodobnie zarwaną znaczną część nocki przed komputerem.
Reszta dróżyny albo słuchała muzyki, albo patrzyli przez okna, tylko w im znanym kierunku, lub prowadzili ze sobą ciche rozmowy.
I właśnie w ten sposób minęło 3 godziny drogi.
Nasz ośrodek był niewielki a z tego co się dowiedzieliśmy tylko my planowaliśmy w nim pobyt w najbliższym czasie, no i najważniejsze, dołaczona była do niego niewielka chala oddalona od głównego budynku o jakieś 300m, prowadzących przez liczne pagórki i wzniesienia pokryte trawą. Wokół nas rostaczał się wielki las, na którym dopiero drógim końcu znajdowała się główna droga i jakiekolwiek oznaki cywilizacji.
To będzie bardzo ciekawe przeżycie.
Pomyślałem ironicznie, wysiadając z autokaru.
CZYTASZ
To "tylko" obóz [Daisuga & Asanoya]
Teen FictionKłótna Nishinoyi z Asahim, Problemy Hinaty, Choroba Sugawary, bezradność lub obojętność reszty przyjaciół z drużyny. Jak wiele potrafi się zmienić przez niecałe dwa tygodnie trwania obozu? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Ta opowieść jest moim debiute...